Sądy stanęły za adwokatami i radcami prawnymi. Ich zdaniem wprowadzane przez ministra sprawiedliwości nowe taksy za prowadzenie spraw z urzędu i wyboru nijak się mają do rzeczywistości. „Przed chaotycznym i bezpodstawnie ekspresowym wprowadzaniem nowych unormowań, należałoby rzetelnie i długofalowo ocenić zarówno prawidłowość stosowania istniejących norm prawnych, jak i faktyczne skutki finansowe ich obowiązywania” – napisała Maria Nowak, prezes Sądu Rejonowego w Krośnie Nadodrzańskim w uwagach skierowanych do resortu sprawiedliwości. Niedawno zakończyły się konsultacje czterech projektów rozporządzeń dotyczących adwokackich oraz radcowskich taks za prowadzenie spraw z urzędu i z wyboru.
Większość sądów, które złożyły swoje uwagi, przeciwna jest zakładanym przez resort zmianom, a część z nich swoją dezaprobatę wyraża w sposób zdecydowany. „Po raz kolejny stwierdzić należy, iż projekty i uzasadnienie sprawiają wrażenie sporządzonych w nadmiernym pośpiechu i bez należytego rozeznania w normowanej materii, także w jej części czysto technicznej” – pisze sędzia Nowak. Część stawek zdaniem sędzi nadal ma charakter „głodowych i nieadekwatnych do kwalifikacji zawodowych adwokatów i radców prawnych”, a także nakładu ich pracy przy prowadzeniu spraw z urzędu. Tak jest w przypadku np. spraw o roszczenie ze stosunku pracy czy w sprawach ubezpieczeniowych (stawki 60–90 zł), które często są skomplikowane pod względem faktycznym i prawnym. „Powinny więc się wiązać z godziwą zapłatą za wykonaną pracę” – zaznacza.
Sąd Okręgowy w Katowicach popiera wprowadzenie nowych widełek uzależniających wysokość wynagrodzenia prawnika od wartości przedmiotu sprawy, ale propozycje wycen pracy profesjonalnych pełnomocników za prowadzenie konkretnych kategorii spraw ocenia negatywnie. „Argumentacja przedstawiona w uzasadnieniu projektu, a wskazująca na niski status materialnych przegrywającego spór, co ma uzasadnić niskie stawki wynagrodzenia pełnomocników, nie jest trafne” – zaznacza Joanna Głogowska, zastępca przewodniczącej II Wydziału Cywilnego SO w Katowicach. I dodaje, że „sąd orzekający w sprawie ma doskonały instrument w postaci art. 102 kodeksu postępowania cywilnego, który umożliwia mu odstąpienie od obciążania kosztami procesu strony, gdy przemawia za tym szczególna okoliczność”.
Grzegorz Salomon, wiceprezes Sądu Apelacyjnego w Warszawie, zaznacza natomiast, że sędziowie z jego okręgu nie widzą podstaw do różnicowania stawek w zależności od tego, czy pełnomocnik działa jako wyznaczony z urzędu czy też z wyboru. Takie rozróżnienie zakłada bowiem, że generalnie pełnomocnik z urzędu wykonuje swoje obowiązki gorzej, tj. mniej rzetelnie niż pełnomocnik z wyboru.
Zdaniem stołecznych sędziów propozycje stawek za prowadzenie konkretnych spraw nie są też skorelowane z taksami uzależniającymi wynagrodzenie od wartości przedmiotu sprawy. Niejednokrotnie w praktyce sądowej zdarza się, że sprawy np. o uchylenie uchwał organów spółdzielni lub spółki są bardzo skomplikowane, wymagają zaangażowania i obecności na wielu rozprawach. „Określenie więc stawki na poziomie 180 zł, czy 540 za prowadzenie takiej sprawy nawet z możliwością podwyższenia do 150 proc. nie daje się porównać ze sprawą o zapłatę w postępowaniu upominawczy, gdzie przy wartości przedmiotu sporu 6000 zł ta opłata wynosić będzie 1200 zł”. Dlatego też należałoby wprowadzić rozwiązania, które spowodują możliwość zrównoważenia różnych rodzajów spraw w zakresie opłat dla pełnomocników.