Protokół rozprawy jako dokument urzędowy stanowi integralną i niepodzielną całość. Przerobienie jednej strony oznacza sfałszowanie całości.
STAN FAKTYCZNY
Sprawa dotyczyła sędzi sądu rejonowego, którą prokurator chciał pociągnąć do odpowiedzialności karnej. Sędzia jako przewodnicząca wydziału miała polecić sekretarzowi sądowemu, żeby przerobił protokół z jednej z rozpraw. Chodziło o zmianę danych ławnika i wpisanie personaliów innej osoby. Sędzia już po fakcie zorientowała się bowiem, że ławnik, który brał udział w orzekaniu, powinien być wyłączony od rozpoznawania danej sprawy.
Sprawa trafiła do sądu dyscyplinarnego, który uwzględnił wniosek prokuratora i zezwolił na pociągnięcie sędzi do odpowiedzialności karnej. Jednocześnie zawieszono sędzię w czynnościach służbowych oraz obniżono jej wynagrodzenie o 25 proc. na czas trwania zawieszenia.
Sędzia wniosła zażalenie. Domagała się nieuwzględnienia wniosku prokuratora i podjęcia uchwały odmawiającej zezwolenia na pociągnięcie jej do odpowiedzialności karnej.
UZASADNIENIE
Sąd Najwyższy utrzymał w mocy zaskarżoną uchwałę (uchwała Sądu Najwyższego z 24 maja 2016 r., sygn. akt SNO 13/16). Wskazał, że z uwagi na zaprzeczenia sędzi kwestionującej, że do opisanych we wniosku prokuratora wydarzeń w ogóle doszło, zasadnicze znaczenie miała ocena dowodów obciążających obwinioną.
Sąd podkreślił, że charakter tego postępowania nie wymagał jednak, aby była to ocena stanowcza – wystarczyło przekonanie o tym, że zebrany materiał w wysokim stopniu uprawdopodabniał popełnienie przestępstwa, co miało miejsce w tym właśnie przypadku.
Zdaniem SN dowody wskazały na logiczny ciąg zdarzen´ prowadzący do wniosku, że sędzia mogła postąpić tak, jak to przedstawił prokurator. Nie ulega wątpliwości, że jako przewodnicząca składu orzekającego dopuściła do orzekania ławnika, który brał udział w wydaniu wcześniej uchylonego wyroku. Przerobienie protokołu miało miejsce po kilku miesiącach od rozprawy, co pozwala sądzić, że sędzia dostrzegła nieprawidłowe skompletowanie składu sądu podczas sporządzania pisemnego uzasadnienia. Zdaniem SN tylko sędzia, a nie protokolantka, mogła zdawać sobie sprawę z konsekwencji procesowych związanych z orzekaniem w składzie nienależycie obsadzonym. To sędzia mogła też mieć motyw do wydania polecenia zmiany treści protokołu. Chodziło bowiem o uniknięcie uchylenia wyroku z powodu formalnego uchybienia, które stanowiło rażące naruszenie prawa i obciążałoby przewodniczącego składu sądu.
Sądu nie przekonały również tłumaczenia sędzi, że gdyby to ona była odpowiedzialna za zmianę, w protokole nie znalazłyby się dane osoby, która w dniu odbywania się rozprawy nie miała jeszcze statusu ławnika. Zdaniem SN to akurat było zapewne konsekwencją nieuwagi, bo w momencie dokonywania przeróbki ta druga osoba była już ławnikiem.
Sąd odniósł się też do kwestii ewentualnego pociągnięcia sędzi do odpowiedzialności karnej na gruncie art. 270 k.k., który określa sankcje za posługiwanie się podrobionym lub przerobionym dokumentem jako autentycznym. Sędzia w zażaleniu wniesionym do SN broniła się, że nie było zamiaru kierunkowego przerobienia dokumentu w celu użycia go jako autentycznego, gdyż w protokole została wymieniona jedna strona, zaś podpis został złożony przed tą zamianą. SN zauważył jednak, że protokół rozprawy jako dokument urzędowy stanowi integralną i niepodzielną całość. Przerobienie jednej strony oznacza sfałszowanie całego protokołu, gdyż wtedy zawiera on treść niezgodną z rzeczywistym przebiegiem rozprawy. Nie ma natomiast znaczenia, że podpis sędziego został złożony wcześniej. Po przeróbce fałszywie potwierdzał dane i informacje widniejące powyżej.
KOMENTARZ
Mamy patologiczny system, który nawet najlepszych stawia przed dramatycznymi wyborami. Tak należy spuentować opisany w tym postępowaniu stan faktyczny. Nie budzi najmniejszych wątpliwości słuszność decyzji Sądu Najwyższego, który trafnie ocenił postępowanie pani sędzi oraz podjął się oceny prawnej. Czyn sędzi zasługuje na potępienie. Niewątpliwie sprawa znajdzie ciąg dalszy, zarówno w postępowaniu karnym, jak również dyscyplinarnym. Nawet nie podejmuję się obrony koleżanki, ponieważ przed tym trudnym zadaniem staną inne organy. Rozważenia będzie wymagała ocena pod kątem karnoprawnym, w szczególności przesłanek podmiotowych. Będzie to o tyle istotne, że Sąd Najwyższy w rzeczywistości skupił się nad samą oceną prawną czynu, a trudno jest znaleźć w uzasadnieniu odniesienia się do motywacji.
Pozostawiając sferę prawną czynu i ewentualnych konsekwencji nie mogę jednak nie odnieść się do znacznie ważniejszego problemu, czyli genezy podobnych zdarzeń. Opisywane postępowanie stanowi soczewkę patologicznego systemu, który został stworzony wiele lat temu i którego próby reformy dotąd kończyły się niepowodzeniem. System ten wykreował w środowisku kompletnie niezdrową praktykę walki o awans. Same ambicje, plany i dążenia są zrozumiałe. Niestety królowa nauk, czyli statystyka, decydująca w rzeczywistości o naszej przyszłości, pozostaje nieubłagana. Jak najwięcej rozpoznanych spraw, jak najszybciej oraz za wszelką cenę „utrzymanych” przez sąd II instancji. W tej pogoni za lepszym jutrem nawet ci najlepsi mogą się znaleźć w podobnej sytuacji co pani sędzia. Czy będą umieli zachować się zgodnie z prawem, czy postąpią niewłaściwię Jestem przekonany, że nikt nie będzie w stanie udzielić odpowiedzi do momentu, aż sam stanie przed wyborem. Osobiście marzę o modelu, dzięki któremu sędziemu nie będzie zależało na awansie, w którym nie będzie rozróżnień w statusie sędziów i tym samym wyeliminuje się podobne zdarzenia.