W autobusach i tramwajach brakuje poręczy, haków oraz regulacji pozwalających na przewóz jednośladów. Nierzadko też przepisy dyskryminują cyklistów.
Miłośników dwóch kółek przybywa, a jednak wciąż są dyskryminowani przez zarządy odpowiadające za transport miejski. Rowerzyści oburzają się chociażby na zmiany w przepisach wydawanych przez polskie miasta.
Od 1 lipca warszawski Zarząd Transportu Miejskiego zmienił np. regulacje dotyczące przewozu rowerów w komunikacji miejskiej. Otóż jednoślad może być przewożony w specjalnym stojaku w pociągach lub w wyznaczonym miejscu w autobusie, tramwaju lub metrze. Pierwszeństwo korzystania z tych obszarów mają osoby poruszające się na wózkach inwalidzkich oraz rodzice transportujący dzieci w wózkach. Rzecz w tym, że ZTM zdecydował się dodać kontrowersyjną klauzulę, zgodnie z którą rowerzysta zobowiązany jest do opuszczenia pojazdu, w przypadku gdy poprosi o to inwalida lub pasażer z wózkiem dziecięcym.
– To absurd i dyskryminacja – burzy się Michał, warszawski rowerzysta. I wskazuje, że przecież płaci taką samą kwotę za bilet.
Wtóruje mu Marcin Korzonek, redaktor naczelny pierwszego polskiego portalu rowerowego wRower.pl. – Nie można odbierać rowerzystom prawa do swobodnego skorzystania z pojazdów, ponieważ może im się zdarzyć przedziurawiona opona, kontuzja lub złapie ich nagła ulewa – mówi Korzonek. Przekonuje, że niewłaściwe jest kazać wtedy takim osobom dźwigać ciężki rower do domu. Ekspert uważa, że ZTM powinien przemyśleć jeszcze raz tę regulację.
Zewnętrzny bagażnik
W innych polskich miastach jest niewiele lepiej. Nawet jeśli przepisy nie ograniczają przewozu pojazdów, to brakuje w nich odpowiednich poręczy do przypinania rowerów, w związku z czym trzeba stale pilnować, by nie stworzyły one zagrożenia podczas jazdy. Przykładem świecą tylko duże miasta.
W Krakowie niektóre pojazdy komunikacji miejskiej wyposażono w zewnętrzny bagażnik, z którego rowerzyści mają obowiązek korzystać, a kierowca musi przypiąć i odpiąć rower na ich żądanie. Podobnie jest w Gdańsku, gdzie jednoślady umieszcza się na zewnętrznych wieszakach przednim kołem do góry. W Krakowie coraz częściej można znaleźć nowoczesne tramwaje – krakowiaki. Wyposażone są one w specjalne poręcze do przypinania rowerów. Jak donosi portal transport-publiczny.pl, ciekawy sposób na transportowanie jednośladów oferuje kilka szczecińskich autobusów. Umieszczono w nich stojaki pozwalające na wstawienie roweru za przednie koło i przypięcie go pasami.
Michał Kalida z Warszawskiej Masy Krytycznej uważa jednak, że specjalnie dołączane bagażniki lub przyczepy na tramwajach i autobusach są akurat najgorszym sposobem przewożenia rowerów. – Przysparzają one bowiem gigantycznych problemów z każdorazowym montażem rowerów, co przeważnie skutkuje dużymi opóźnieniami w kursach komunikacji miejskiej – twierdzi. Jego zdaniem zasada przewożenia rowerów powinna być prosta i opierać się głównie na zdroworozsądkowym podejściu – „Nie pchaj się z rowerem tam, gdzie nie ma na to miejsca”.
Z kolei Marcin Korzonek proponuje samorządom rozważenie korzystania z zewnętrznych haków tylko na liniach kursujących na obrzeża miasta oraz w kierunku dużych parków rekreacyjnych. – Może to zachęcić ludzi do turystycznej jazdy na rowerze, co w przyszłości przełoży się na ich chęć korzystania z jednośladów zamiast samochodów, np. jako środka transportu do pracy – uważa Korzonek.
Za granicą też niełatwo
A jak jest w innych krajachl Bardzo różnie. We Francji rowery w komunikacji miejskiej są tolerowane tylko poza godzinami szczytu, ale nie ma jednoznacznego przyzwolenia. Z kolei w Holandii jest absolutny zakaz przewożenia rowerów, a ceny biletów w pociągach umożliwiających taką ewentualność są wręcz zaporowe. Ponadto kierowca pojazdu może mimo wszystko odmówić wejścia rowerzyście (tak samo jest na Słowacji). Wynika to jednak z tego, że w kraju tulipanów rowerów jest więcej niż ludzi i w związku z tym chce się ograniczyć liczbę jednośladów.
Darmowe i wolne od problemów przejazdy dla rowerów wprowadziły np. Praga oraz Ryga. Obowiązek zakupu biletów istnieje zaś m.in. w Bratysławie, Berlinie oraz Wiedniu. Są czasem wyjątki od tego obowiązku. Na Słowacji przewóz jest darmowy poza godzinami szczytu, w weekendy oraz w święta narodowe. W Pradze można zaś przewozić rowery z wyjątkiem godzin 14–17 w tygodniu roboczym. W Austrii poza godzinami szczytu nie trzeba kupować specjalnego biletu na rower.
Z kolei samorządy w Wiedniu, Amsterdamie i Paryżu zezwalają na darmowe przewozy rowerów składanych. W przeciwieństwie do Polski są one na zachodzie Europy bardzo popularne. Marcin Korzonek uważa, że byłoby to remedium na wszelkie problemy rowerzystów w polskich miastach. Eksperci przypominają, że o interesy miłośników dwóch kółek mogliby zadbać rzecznicy ds. rowerzystów. Takie rozwiązanie chwalą już sobie mieszkańcy m.in. Częstochowy, Łodzi, Warszawy i Gdyni.