- Nie można dłużej tolerować tego, że zawód związany ze stosowaniem prawa i środków przymusu wykonują osoby ze średnim wykształceniem, o wyuczonych profesjach bardzo od prawa dalekich - mówi w wywiadzie dla DGP Rafał Reiwer, sędzia, doktor nauk prawnych, zastępca dyrektora departamentu wykonania orzeczeń i probacji w MS, zastępca przewodniczącego zespołu do opracowania ustawy o komornikach sądowych oraz projektu ustawy o kosztach egzekucyjnych.

Minister Sprawiedliwości, prezentując nowy projekt ustawy o komornikach sądowych, wielokrotnie podkreślał zwiększenie nadzoru nad nimi. Ale przecież upłynął zaledwie rok od ostatniej nowelizacji, która usprawniała i zaostrzała postępowania dyscyplinarne wobec komorników.

Dr Rafał Reiwer*. Szczerze? To był zaledwie początek. Tamte zmiany zaostrzające odpowiedzialność za rażące naruszenia prawa szły we właściwym kierunku. Również instytucja rzecznika dyscyplinarnego jest bardzo potrzebna. Dzisiaj mamy jednak projekt nowego prawa, które systemowo ustanawia skuteczny nadzór nad komornikami. Przykładowo wspomniany rzecznik będzie składał Ministrowi Sprawiedliwości sprawozdanie z działalności, jego nieprzyjęcie może skutkować odwołaniem go ze stanowiska.

Nowa ustawa ma zwiększyć rolę prezesów sądów, którzy obligowani będą do przeprowadzania kontroli w kancelariach komorniczych nie raz na cztery, lecz raz na dwa lata. Ale jeszcze kilka lat temu mieliśmy przecież przepisy wymagające corocznych kontroli.

Kontrola ma być skuteczna, pozwalać wykryć nieprawidłowości i umożliwiać szybkie reagowanie na nie. To, czy będzie raz w roku, czy nie rzadziej niż raz na dwa lata, jak proponujemy, nie jest tak istotne. Zapewniam jednak, że uważnie słuchamy tych głosów samorządu komorniczego, które ostatnio domagają się przywrócenia corocznych kontroli – to dobry sygnał! Przede wszystkim tworzymy spójny system kontroli i sygnalizacji nieprawidłowości między organami nadzoru. Będzie w nim miejsce również na tematyczne kontrole doraźne. Dzisiaj standardowa kontrola nie zawsze pozwala na weryfikację funkcjonowania kancelarii, zwłaszcza w sferze finansowej. Przecież w wielu bulwersujących przypadkach - również takich, które ostatnio zakończyły się orzeczeniami, na razie nieprawomocnymi, o wydaleniu komorników ze służby - kontrole niczego lub prawie niczego nie wykazały.

Teraz będzie inaczej?

Tak, bo prezesi sądów rejonowych będą mieli realne narzędzia w postaci możliwości współpracy czy to z biegłym rewidentem, czy urzędnikiem Urzędu Skarbowego, i zarządzenia kontroli w każdym czasie. Stawiamy na to, by każda kontrola była efektywna, a nierzetelny komornik natychmiast został odsunięty od czynności. Będą więc m.in. wspomniane kontrole ad hoc, zlecane przez wszystkie organy nadzoru administracyjnego. Mało tego, poprawimy przepływ informacji pomiędzy sądem rejonowym, który sprawuje nadzór judykacyjny, a prezesem sądu. Sąd, rozpatrując skargi na czynności komornika, będzie informował prezesa sądu, przy którym komornik działa o tym, że nastąpiło rażące naruszenie prawa czy uchybienia w pracy komornika, względnie że komornik nie wykonał jego zarządzeń. Z kolei prezes zawiadomi sąd o przypadkach, w których konieczne jest ingerencja w postępowanie egzekucyjne.

Tych skarg na komorników może przybyć lawinowo, skoro każdy dłużnik będzie musiał dostać podczas czynności formularz z dokładną instrukcją, w jaki sposób się skarżyć.

Nie uważam, że formularz przyczyni się do zwiększenia liczby skarg. Przysłuży się sprawiedliwemu ich rozstrzyganiu i zwiększy szansę na szybką reakcję tam, gdzie rzeczywiście jest ludzka krzywda. Takie same obawy towarzyszyły wprowadzeniu instytucji miarkowania wynagrodzenia komornika. Mówiono, że spowoduje to zalew sądów kilkuset tysiącami spraw, tymczasem okazało się, że rocznie wpływa ich po ok. trzy tysiące. W tej chwili mamy ok. 77 tys. skarg na czynności komorników i nie sądzę, by ta liczba znacząco się zwiększała. Zmienią się natomiast proporcje: więcej skarg będzie rozpatrywanych merytorycznie, a nie odrzucanych z powodu nieznajomości prawa przez strony, które i dziś komornik powinien pouczyć jak złożyć skargę. W drodze rozporządzenia zostanie określony wzór formularza, tak by skarga była przejrzysta, zrozumiała i dostępna dla osób, które nie mają wiedzy prawniczej i nie potrafią się w tej sytuacji odnaleźć. Proszę pamiętać, że w praktyce sądowej ponad ¼ skarg jest teraz odrzucanych z powodu braków formalnych, a w latach poprzednich nawet co trzecia nie była badana merytorycznie. Obowiązujący art. 759 par 2 k.p.c. zakłada wprawdzie, że sąd może z urzędu wydawać komornikowi zarządzenia zmierzające do zapewnienia należytego wykonania egzekucji oraz usuwać spostrzeżone uchybienia, ale bardzo rzadko tak się dzieje (to mniej niż 3% spraw). Oznacza to, że art. 7673 k.p.c. nie jest właściwie stosowany. W koncepcji nowej ustawy, w przypadku stwierdzenia nieprawidłowości w czynnościach komornika, działanie będzie bezwzględnym obowiązkiem sądu. Nie może być tak, że sąd, mając świadomość, iż czynność komornika była błędna i konieczne jest wydanie odpowiednich zarządzeń, faktycznie nie czyni tego, poprzestając na odrzuceniu skargi z przyczyn formalnych.

Czy wprowadzenie możliwości wnoszenia kasacji od wyroku dyscyplinarnego komornika przez Prokuratora Generalnego wynika z tego, że w ocenie resortu wyroki zapadające w tych sprawach są zbyt łagodne?

To szerszy problem. Nawet rzecznik praw obywatelskich zwracał uwagę na konieczność pewnego odsunięcia bezpośredniego nadzoru sądowego od sądownictwa dyscyplinarnego. Zauważmy, że komornik może np. utwierdzać się w błędnej praktyce gdy nadzór jest niedostateczny. Stąd w projekcie ustawy znalazło się rozwiązanie, że to sądy apelacyjne, a nie okręgowe jak dotychczas, będą rozstrzygać w tych sprawach. A żeby system sprawiedliwości dyscyplinarnej był spójny, powinno się w nim znaleźć miejsce na możliwość wniesienia kasacji, z powodu rażącego naruszenia prawa i rażącej niewspółmierności kary. Będzie ona przysługiwać dwóm podmiotom: Prokuratorowi Generalnemu i właśnie Rzecznikowi Rraw Obywatelskich. Każdy z nich będzie mógł wnieść ją zarówno na korzyść, jak i niekorzyść komornika.

Dużo pytań i wątpliwości komorników budzi wprowadzenie obowiązku rejestrowania czynności dokonywanych w terenie. Na pewno będzie to działać na korzyść dłużników, bo samo wykonanie nagrania niejako zabezpieczy ich przed ewentualnymi nadużyciami. Jednak filmowanie i archiwizacja oznacza koszty. Czy one nie zostaną przerzucone koniec końców na dłużników?

Komornik nadal będzie prowadził działalność egzekucyjną na własny rachunek. Ma więc zapewnić właściwe funkcjonowanie kancelarii, w tym urządzeń umożliwiających rzetelne wykonywanie jego obowiązków. Nikt nie pyta czy ma papier do drukarki, czy ma programy prawnicze. Wydatków z tym związanych nie przerzuci na dłużnika. Chodzi o podniesienie standardów. Przecież rozprawy w sądach są nagrywane. Są również seryjne programy telewizyjne z udziałem komorników podczas egzekucji. Poza tym część komorników już dziś rejestruje niektóre czynności. Bywa, że nagrania te są potem dowodem w postępowaniach dyscyplinarnych. Niektórzy komornicy wręcz chcą mieć dowód, że postępowali uczciwie w tych bardzo trudnych i stresujących sytuacjach. Bo zawód komornika jest odpowiedzialny, potrzebny i wymagający. Powinni do niego trafiać możliwie najlepsi prawnicy, najlepiej wykształceni i o najwyższych moralnych i etycznych walorach - w tym kierunku idą rozwiązania nowej ustawy.

I tak dochodzimy do wprowadzenia obowiązku posiadania wyższego wykształcenia prawniczego przez wszystkich bez wyjątku komorników.

Ustawa z 1997 r. nakazywała uzupełnienie wykształcenia tylko tym, którzy nie przekroczyli wówczas 35. roku życia. I to był błąd. Dopuszczono do sytuacji, w której jeszcze dzisiaj prawie 10 proc. komorników ma tylko średnie wykształcenie, a jednocześnie zatrudniają asesorów, którzy są od nich o wiele lepiej wykształceni: są prawnikami, po aplikacji, asesurze, nawet aspirującymi do stopni naukowych. I taki asesor zarabia często niewiele, a komornik zazwyczaj dużo więcej niż sędzia Sądu Najwyższego - co podkreślał Instytut Wymiaru Sprawiedliwości. Aż 30 proc. komorników nie jest prawnikami. Dodajmy, że do 1997 r. nie było ani aplikacji, ani asesury, była roczna praktyka u innego komornika.

Siedem lat będą mieli komornicy na uzupełnienie wykształcenia. Jeśli w tym czasie nie uzyskają dyplomu, będą musieli pożegnać się z zawodem?

Tak. Nie można dłużej tolerować tego, że zawód, który musi być prawniczym, związany ze stosowaniem prawa i środków przymusu, wykonują osoby ze średnim wykształceniem, o wyuczonych profesjach bardzo od prawa dalekich. Dopiero w tej ustawie rzeczywiście tworzymy prawniczy zawód komornika. Bo nie ma prawa do sądu bez profesjonalnych i uczciwych komorników oraz skutecznej egzekucji. Tworzymy nowy ustrój tego zawodu, który ponosi jego rangę, mało tego daje szanse na zmianę wizerunku komornika i przywrócenie społecznego zaufania do nich. Nie może być tak, że obywatel ma szansę 1 do 3, że trafi na komornika – prawnika. Co więcej, nie może być tak, że komornik kojarzy się ze złem i krzywdą. Ma się stać zawodem, który w ujęciu systemowym jest jednym z zawodów prawniczych, zawodów zaufania publicznego, może nie najbardziej lubianym, ale szanowanym. Dlatego żeby zostać komornikiem, poza standardową drogą – aplikacja, egzamin komorniczy i asesura, nawet adwokat, radca prawny czy notariusz będzie musiał wykazać się co najmniej dwuletnią dotychczasową praktyką.

Duże emocje w środowisku wzbudza ograniczenie roli asesorów. Jak mocno zostanie ograniczony katalog spraw, którymi asesor będzie mógł się zajmować osobiście?

Przede wszystkim nowa ustawa jasno i jednoznacznie mówi, że czynności w postępowaniu egzekucyjnym czy zabezpieczającym komornik wykonuje osobiście. Teraz, pomimo podobnego zapisu, jest to często fikcja, a taka powinna być rzeczywistość. Tylko komornik jest bowiem funkcjonariuszem publicznym i organem egzekucyjnym. Nikt inny, żaden aplikant, żaden asesor, żaden z kilkudziesięciu czy kilkuset pracowników „kancelarii hurtowej“ nie może mieć takich jak on uprawnień. Tylko komornik osobiście może stosować przymus. Natomiast asesorom czynności mogą być powierzane w zakresie, w jakim proponujemy w ustawie, tj. w celu przygotowania ich do zawodu.

Czyli w jakim?

Będzie mógł wykonywać czynności w terenie, ale pod nadzorem komornika. Samodzielnie w terenie sprawdzi czy dłużnik pod wskazanym adresem faktycznie zamieszkuje lub prowadzi działalność, lub czy we wskazanym miejscu znajduje się majątek dłużnika. Poza tym asesorom będzie można zlecać określone czynności, a nawet prowadzenie spraw, przy czym nie będzie już tak, że ich wartość to stukrotność przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia. Limit zmniejszamy do trzydziestokrotności przeciętnej pensji. Asesor nadal nie będzie mógł prowadzić żadnych eksmisji. Nie będzie sprzedawać ruchomości o wartości przekraczającej 25 tys. zł, sporządzać planu podziału sumy uzyskanej z egzekucji, o ile przekracza ona 25 tys. zł, ani wydawać postanowień o zastosowaniu środków przymusu. To nie są żadne drakońskie ograniczenia. To jest rzeczywiste przygotowanie do wykonywania zawodu: mają nabywać praktyki na mniejszych sprawach.

Natomiast w przypadku urlopu czy zwolnienia lekarskiego komornika asesor będzie mógł go zastąpić we wszystkich sprawach.

Tak, ale tylko asesor z minimum dwuletnim doświadczeniem, który może już się ubiegać o stanowisko komornika. Mówimy tu o zastępstwach krótkotrwałych – do 30 dni. Przede wszystkim zastąpi go inny komornik.

Komornicy pytają wprost - po co komu asesor, który nie będzie mógł samodzielnie przeprowadzać czynności w terenie? Może się zdarzyć, że ich zarobki spadną, albo zostaną zwolnieni.

To komornicy jako funkcjonariusze publiczni mają samodzielnie pracować, a nie być menadżerami kancelarii. To komornik będzie ponosił odpowiedzialność za działalność asesora, którego upoważnił do czynności. Będzie miał też obowiązek w każdym czasie naprawiać jego błędy. Nie może być tak, że komornik chowa się za asesorem, bo jest 3/4 roku na wakacjach, a dłużnik może sobie wybrać spośród 25 pieczątek asesorów pod pismem tego, który rzeczywiście wykonywał czynności w jego sprawie.

Wiele mówimy o nadzorze, wymaganiach, a co z rozwiązaniami, które by podniosły skuteczność egzekucji komorniczej?

Wie pan, jaka jest skuteczność kancelarii, do której wpływa 2-3 tys. spraw rocznie?

Pewnie ok. 30 proc.

Nawet 35 proc. A wie pan, jaka jest skuteczność kancelarii hurtowych?

Dużo, dużo mniejsza, pewnie ok. 6 proc.

Mówiąc precyzyjnie od 3 do 8 proc. Dlatego stawiamy na system, w którym komornik prowadzi taką kancelarię, o jaką jest w stanie samemu zadbać, nadzorować podległy mu personel i brać za niego odpowiedzialność. Dlatego wyboru komornika spoza rewiru będzie można dokonać tylko w obszarze apelacji, a nie - jak teraz - z całego kraju. Są tacy przedstawiciele doktryny, którzy twierdzą, że powinniśmy zejść do poziomu okręgu, a nawet rejonu. Poprzestajemy na ograniczeniu do poziomu apelacji, aby najlepszym komornikom, ze względu na ich ciężką, skuteczną i uczciwą pracę zapewnić możliwość rozwoju kancelarii do tak wysokiego poziomu wpływu spraw, jak ten, dla którego tworzy się cały sąd rejonowy, który miałby go nadzorować. Bo wysoki pułap pięciu tys. spraw rocznie, ponad który komornik nie będzie miał prawa przyjmować spraw z wyboru wierzyciela, a więc spoza swojego rewiru, to właśnie poziom, od jakiego w Polsce tworzy się sąd rejonowy.

Ten pułap uzależniony będzie od skuteczności, więc limity będą jeszcze niższe.

Jeśli do komornika wpłynie 2,5 tys. spraw w danym roku – wszystkich, z rewiru i spoza – to żeby móc przyjmować nowe sprawy spoza rewiru, będzie musiał mieć skuteczność powyżej 35 proc.

Więc będzie to dotyczyć tylko nielicznych.

Tak, ale jak spojrzymy na statystyki, na analizy Instytut Wymiaru Sprawiedliwości, zauważymy korelację pomiędzy liczbą przyjmowanych spraw a skutecznością kancelarii. Przy 1,5 tys. spraw rocznie skuteczność jest zazwyczaj bardzo dobra i ich obsłużenie pozwala na więcej niż godne zarobki komornika. Dzięki likwidacji „hurtowni komorniczych“ pozbywamy się patologii i usprawniamy nadzór. Jeśli komornik ze Szczecina podejmuje czynności np. w Rzeszowie, to dłużnik nie wie często, do jakiego sądu skargę złożyć, nadzór sądów jest utrudniony, a akta krążą pomiędzy sądami.

Ustawa o komornikach sądowych to tylko część reformy. Druga, może nawet ważniejsza, to nowa ustawa o kosztach egzekucyjnych, która jak rozumiem, przesądzi też kwestię VAT i tego, czy mieści się on w opłacie komorniczej, czy należy go do niej doliczyć. Kiedy można się spodziewać projektu?

Musimy jeszcze trochę poczekać. Po pierwsze, ta ustawa wymaga uzgodnień z Ministrem Finansów. Po drugie, VAT jest tylko jednym z wielu problemów, które trzeba rozwiązać w tej ustawie.