Oscar Pistorius ma tak głęboką depresję, że nie powinien ani zeznawać, ani przebywać w więzieniu - powiedział na rozprawie w sprawie kary psycholog wezwany adwokata paraolimpijczyka.

Profesor psychologii Jonathan Scholtz podkreślił też, że sportowiec leczy się farmakologicznie na depresję, stanu lękowe i bezsenność. "Można opisać go jako osobę załamaną. W mojej opinii jego obecny stan wskazuje na to, że powinien być hospitalizowany" - stwierdził psycholog. Z jego badania wynika, że Pistorius cierpi też na paranoję i zespół stresu pourazowego oraz boi się wychodzić na zewnątrz. "Od 2013 r. ogarnia go panika, kiedy słyszy strzał z pistoletu".

Scholtz przyznał także, że Pistorius skarżył się, iż w więzieniu wystawiano go na pokaz jakby był "zwierzęciem w klatce". Strażnicy więzienia mieli bowiem wpuszczać do zakładu karnego ciekawskich, aby mogli choćby zerknąć na sławnego więźnia. "Jego słabe zdrowie oznacza, że nie byłby w stanie złożyć zeznań przed sądem. Podkreślił, że lekkoatleta nie jest psychopatą ani socjopatą, uznano również, że nie ma zagrożenia, że w przyszłości będzie sprawcą przemocy.

Prokurator Gerrie Nel zakwestionował ocenę psychologa, zauważając, że Pistorius był na tyle zdrowy, aby udzielić wywiadu brytyjskiej telewizji.

W 2014 r. lekkoatleta został skazany za nieumyślne spowodowanie śmierci swojej dziewczyny Reevy Steenkamp na pięć lat pozbawienia wolności. Prokuratura złożyła jednak odwołanie od wyroku, domagając się skazania go za zabójstwo, za co w RPA grozi 15 lat więzienia. W grudniu ubiegłego roku sąd apelacyjny zgodził się z argumentami prokuratorów i zezwolił, aby do czasu rozprawy w sprawie wymiaru kary Pistorius przebywał w areszcie domowym. Ostateczne rozstrzygnięcie sądu spodziewane jest pod koniec tygodnia.