W 2009 r. Adam Bodnar nie był rzecznikiem praw obywatelskich. Z informacji DGP wynika także, że jego biuro prawidłowo zareagowało na pismo związku w sprawie nocnych dyżurów prokuratorek, które mają małe dzieci. Dlaczego więc sugeruje pan, że wniosek RPO jest motywowany politycznie?
Ja oceniam działalność urzędu rzecznika praw obywatelskich, a nie konkretnych osób pełniących tą funkcje. Pan doktor Bodnar wkleił na twitterze odpowiedź dotyczącą dyżurów prokuratorów, wychowujących dzieci, a ja wcześniej pisałem o wystąpieniu dotyczącym czasu pracy prokuratora, który jest takim workiem bez dna, bo jest limitowany wymiarem zadań, a do tego funkcjonujący u nas system dyżurów zdarzeniowych narusza polskie oraz europejskie normy w zakresie prawa do dobowego i tygodniowego wypoczynku. RPO zatem pomylił w ogóle problemy. Sprawą czasu pracy nie zajął się w tym sensie, że nie podjął żadnej interwencji w granicach swoich uprawnień. Gdy poruszyłem na tym samym komunikatorze kwestię niekonstytucyjności niektórych trybów postępowania dyscyplinarnego dla prokuratorów, które nie respektują konstytucyjnej zasady dwuinstancyjności, pan doktor Adam Bodnar odpisał, że „jawność postępowań dyscyplinarnych prokuratorów to słuszna zasada.” Tylko, że to akurat jest realizacja jednego z postulatów prokuratorskiego związku zawodowego. Musimy chyba odbyć jakieś spotkanie, bo w portalach społecznościowych ciężko jest się dogadać. Na moje pytania, rzecznik odpowiada nie na temat. Wracając natomiast do pani pytania, to odpowiem na nie przewrotnie. Jak mamy oceniać aktywność RPO, który analizując ustawę Prawo o prokuraturze nie dostrzega niekonstytucyjności niektórych rozwiązań w sferze postępowań dyscyplinarnych pozbawiających wszystkich prokuratorów prawa do drugiej instancji? Jak mamy oceniać troskę rzecznika, który z perspektywy urzędu nie dostrzega ewidentnie niekonstytucyjnych przepisów dotyczących wygaszenia okresów do przechodzenia we wcześniejszy stan spoczynku, które obejmują wszystkich prokuratorów i sędziów, a więc grupy kilkunastu tysięcy obywateli? Chodzi tu o przepis, który pozwala jednym i drugim na korzystanie z uprawnienia do wcześniejszego stanu spoczynku ale tylko w stosunku do osób które go nabyły do końca roku. Krótko mówiąc, jeden dzień różnicy w dacie urodzenia skutkuje totalnym zróżnicowanie uprawnień „emerytalnych.” Jak to się ma do zasady równości i ochrony praw nabytych? Jeśli zatem rzecznik z urzędu nie zauważa tych kwestii, a zauważa w trybie natychmiastowym problemy jednak wąskiej grupy prokuratorów, to niech się nie dziwi, że będą padać pytania o motywacje. I ja też o to zapytałem.
Dlaczego związek zawodowy, który przecież reprezentuje wszystkich pracowników, a nie tylko członków, nie wystąpił w obronie degradowanych? Nie interweniował w PG, PK, czy RPO?
Zadaniem związku jest realizacja jego programu i gruntowana reforma prokuratury. Wiele obecnych zamian jest spełnieniem naszych postulatów – obowiązkowy referat, dyżury dla wszystkich, likwidacja wydziałów nadzoru, zmiana akcentów ze statystyczno-nadzorczych na śledcze, specjalizacja w sferze cyberprzestępczości, czy błędów w sztuce medycznej. Interweniujemy tam, gdzie zauważamy zagrożenia dla niezależności. Rzecznik praw obywatelskich takie zauważył w przesunięciach kadrowych prokuratorów nieprowadzących spraw. My poruszyliśmy sprawę, która miała miejsce w Prokuraturze Okręgowej Warszawa – Praga, gdzie referent stracił śledztwo i został przeniesiony na inne miejsce służbowe.
Pokazaliśmy jako środowisko, że traktujemy takie przypadki jednakowo krytycznie, niezależnie pod czyimi rządami one mają miejsce. Co więcej, o ile w sprawie posiadania broni przez jednego z byłych ministrów sprawiedliwości Rada Główna nie wydała uchwały, o tyle w powyższym przypadku już tak. Odnoszę wrażenie, że „rozmówcy” interesują się tylko samym sobą. Nie zauważyłem, żeby stawali z nami w jednym szeregu w sprawach ważnych dla wszystkich prokuratorów. Związek jest organizacją otwartą dla wszystkich. Roniący łzy anonimowi krytycy mogą się w każdej chwili zapisać. Wymóg jest tylko jeden. My działamy na rzecz całego środowiska, a nie tylko samych siebie. Zapytamy pewnie takie osoby, co robiły np. gdy związek organizował protesty skutkujące podwyższeniem płac dla wszystkich. Czy korzystali z urlopów na żądanie albo oddawali krew, czy tylko pobiegli do kasy po podwyżki? Mimo to nikt nikomu nie zabroni działania na rzecz ogółu bo rąk do pracy społecznej jest wyjątkowo mało. O wiele mniej niż wyciąganych po stanowiska i dodatki.