To jeden z wniosków zawartych w najnowszym raporcie na temat korupcji i łapówkarstwa w sektorze prawniczym przygotowanym przez międzynarodową kancelarię Eversheds.

Badanie, przeprowadzone telefonicznie wśród 500 prawników zajmujących stanowiska zarządcze w dużych, ponad 500-osobowych kancelariach z 12 krajów, pokazuje, że problemy te są przedmiotem poważnych obaw niemal wszystkich przedstawicieli branży. Głównie chodzi jednak bardziej o zagrożenie biznesowe niż prawne. Zdaniem 61 proc. respondentów praktyki korupcyjne niosą ze sobą poważne ryzyko biznesowe, gdyż mogą mieć bezpośrednie, negatywne przełożenie na wyniki finansowe. Jedna piąta ankietowanych dostrzega w nich zagrożenie dla wizerunku i reputacji firmy, zaś tylko 9 proc. traktuje je poważnie z powodu potencjalnych konsekwencji prawnych.

Ale o ile zdecydowana większość partnerów deklaruje, że nie bagatelizuje tego zjawiska, o tyle ponad połowa z nich jednocześnie przyznała, że ich wewnętrzne polityki antykorupcyjne bywają nieskuteczne, a jedna trzecia stwierdziła, że nawet ich nie rozumie. Wielu z nich postrzega je wręcz jako przeszkodę w dalszym rozwoju firmy.

Jednocześnie 90 proc. respondentów zapewniło, że zrezygnowałoby z szansy biznesowej, gdyby wiedziało, że wiąże się ona z ryzykiem korupcji (najmniej przekonani w tej kwestii byli partnerzy z chińskich kancelarii). A 72 proc. spotkała się z takimi sytuacjami w praktyce - najczęściej dotyczyły one współpracy z dostawcami i pośrednikami, rzadziej klientami. 11 proc. ankietowanych z powodu korupcji musiała zaś zwolnić pracownika. Dwóch na pięciu partnerów ma natomiast realne obawy, że ich podwładni uciekliby się do działań korupcyjnych, gdyby znaleźli się pod presją trudnych do osiągnięcia celów biznesowych.

Cztery razy więcej badanych przyznało, że sami spotkali się z praktykami korupcyjnymi w swojej kancelarii. Ale niewielu z nich zdecydowałaby się poinformować o takim odkryciu udziałowców (11 proc.) bądź zwolnić delikwenta z pracy (12 proc.). Najczęstszą reakcją na podobną sytuację jest poinformowanie odpowiednich organów. Przy czym o ile prawie dwie trzecie chińskich partnerów natychmiast zwróciła się do organów ścigania, o tyle zaledwie 14 proc. brazylijskich prawników zrobiłoby to samo.