Zwykle swoje wystąpienia publiczne i wykłady o mediacji rozpoczynam opowiadaniem o USA. Tam się wszystko rozpoczęło i to tam wynegocjowane lub wymediowane ugody kończą 98 proc. spraw sądowych. Widzę wtedy w oczach słuchaczy niedowierzanie: jak to 98 proc.? To prawie wszystkie? Nie zgadza nam się to z tym, co wiemy o rzeczywistości procesowej amerykańskich prawników oglądanej w telewizji czy kinie - pisze r.pr. Maciej Bobrowicz.

Wtedy podaję kolejny przykład, europejski: w Kornwalii w sądzie w Exeter kieruje się 65 proc. spraw do mediacji i trzy czwarte z nich kończy się ugodą. „No dobrze”, ktoś prędzej czy później pomyśli lub powie, „tam jest inaczej, to inny system prawa, common law”. Zgoda mówię wówczas: więc przenieśmy się do Niemiec, to już całkiem niedaleko od Polski. Na północy, w niewielkiej Getyndze wszystkie sprawy trafiają do mediacji, a procent zawieranych ugód sięga 80-90.
I wtedy moi słuchacze stwierdzają: „Ale my, Polacy, jesteśmy kłótliwi, to nigdy w Polsce się nie uda. Jest fatalnie, mediatorzy są marni, sędziowie nie kierują spraw do mediacji, a pełnomocnicy się na nią nie zgadzają.
Może i do niedawna ten stereotyp miał swoje uzasadnienie, lecz w ostatnim czasie zachodzą zmiany, w które nawet znawcom tematu trudno uwierzyć. Oto Sąd Okręgowy w Bydgoszczy w 2014 r. skierował 1/3 spraw gospodarczych do mediacji. Świetnie, ale jaka jest skuteczność mediacji? – zapytają ci, co w nic nie wierzą.
Mediacja niepostrzeżenie pojawiła się jeszcze w innej postaci: zgodnie z art. 64 pkt 2 ustawy z 5 sierpnia 2015 r. o rozpatrywaniu reklamacji przez podmioty rynku finansowego i o rzeczniku finansowym, 1 stycznia 2016 r. weszły w życie przepisy uprawniające tegoż rzecznika do prowadzenia postępowań dotyczących pozasądowego rozwiązywania sporów pomiędzy klientami a podmiotami rynku finansowego. Postępowanie może być wszczęte na wniosek klienta, który uprzednio przeprowadził postępowanie reklamacyjne (odwoławcze). Udział podmiotu finansowego w postępowaniu jest obowiązkowy. O nowych zasadach postępowań reklamacyjnych ubezpieczyciele informują pisemnie klientów. Jednak niektórzy „zapominają” w swoich pismach o mediacji. To tak jakby przeczytać połowę przepisu. Takie „niedopatrzenie” jest dla mnie po prostu przejawem nieuczciwości.
Inna sensacyjna wiadomość: do niedawna ubezpieczyciele nie zgadzali się na jakiekolwiek ugody w sądach, ale właśnie czytam, że „Już po raz drugi PZU został uznany za Instytucję finansową przyjazną mediacji. To specjalne wyróżnienie przyznawane przez Komisję Nadzoru Finansowego. Otrzymują je instytucje, które publicznie deklarują chęć polubownego załatwiania sporów”. Szok, bo PZU kojarzy się mediatorom i pełnomocnikom procesowym z twardym „nie” dla mediacji. „Zgodnie z naszą strategią biznesową chcemy być blisko naszych klientów i chcemy być fair. Ta zasada obowiązuje w przypadku sporów pomiędzy nami a klientami, które są czasem nie do uniknięcia przy tak dużej skali działalności. Zawsze dążymy więc do polubownego rozwiązania” – powiedział cytowany dyrektor Biura Likwidacji Szkód i Świadczeń w PZU. Sądzę, że to poważna deklaracja. Aż kusi, żeby powiedzieć „sprawdzam”. Sprawdzą profesjonalni pełnomocnicy, radcy prawni i adwokaci, których proszę o „donosy”. Jeśli to okaże się procesową prawdą, to PZU będą się należeć brawa na stojąco. I wtedy nawet najtwardszym przeciwnikom mediacji zacznie brakować amunicji.
A może inni gracze rynkowi będą też chcieli być fair i też powiedzą publicznie, że „zawsze będą dążyć do polubownego załatwiania sporów”. Wtedy lekturę ogólnych warunków ubezpieczenia będziemy zaczynać od poszukiwania takiej deklaracji.