W komunikacji miejskiej, w oddziałach NFZ i szpitalach, a także na ulicy jesteśmy nie tylko obserwowani przez kamery, lecz także podsłuchiwani. Potrzebna jest ustawa określająca, na jakich zasadach można korzystać z monitoringu w urzędach czy autobusach.
Za niedozwolony monitoring dwa lata więzienia / Dziennik Gazeta Prawna
– Monitoring i rejestrowanie dźwięku najczęściej jest wykorzystywane w takich instytucjach, do których przychodzą petenci. Jak nam tłumaczono, jego zamontowanie powoduje, że klienci się mniej awanturują, gdy dowiedzą się, iż nagrywane jest również to, co mówią – zauważa Anna Walkowiak z Fundacji Panoptykon.
Urządzenia te nagrywają jednak także nasze rozmowy, które prowadzimy np. przez telefon czy z osobą towarzyszącą.
– Często nie mamy świadomości, że jesteśmy podsłuchiwani. Nie wiadomo też, do jakich celów zostaną wykorzystane tego typu materiały – stwierdza Walkowiak.
Liczba chętnych do nagrywania naszych prywatnych rozmów jest coraz większa. Pod koniec stycznia zawiadomienie do płońskiej prokuratury w sprawie podsłuchiwania pacjentów miejscowego szpitala złożyła Najwyższa Izba Kontroli. Z kolei Panoptykon zainteresował się kamerami rejestrującymi także dźwięk, gdy w mediach pokazano film z dalekobieżnego autobusu, w którym dwie pasażerki zapobiegły wypadkowi. Na nagraniu słychać było także dźwięki.
Z danych fundacji wynika, że dźwięk i obraz rejestrują na pewno dwa oddziały NFZ oraz komunikacja miejska w Łodzi. Taką opcję mają też tramwaje warszawskie oraz gdyńskie autobusy i trolejbusy, przy czym rejestrator dźwięku jest tylko w kabinie kierowcy.
– Monitoring służy poprawie bezpieczeństwa, pomaga też nadzorować pracę kierowców. Zapis monitoringu pozwala także na rozstrzyganie kwestii spornych – wylicza jego zalety Sebastian Drausal z Urzędu Miasta w Gdyni.
Resort spraw wewnętrznych już pracuje nad ustawą, która ma uregulować zasady monitoringu.
– W obowiązującym stanie prawnym brak jest przepisów regulujących w sposób całościowy aspekty prawne nagrywania obrazu i dźwięku (czyli tzw. monitoring) przez różnego rodzaju podmioty, np. szpitale, zakłady komunikacji miejskiej, banki, wspólnoty mieszkaniowe czy centra handlowe – zwraca uwagę Katarzyna Księżniak-Kosmala, radca prawny z Kancelarii Insolens w Warszawie. I dodaje, że istnieją jedynie szczątkowe regulacje, odnoszące się do wybranych przez ustawodawcę podmiotów, którymi jest on szczególnie zainteresowany czy to z uwagi na kwestie bezpieczeństwa (imprezy masowe), czy interes fiskalny Skarbu Państwa (kasyna).
Pilna ustawa
Także generalny inspektor ochrony danych osobowych uważa, że istnieje pilna potrzeba uchwalenia ustawy o monitoringu. – Choć wideo nadzór jest coraz powszechniej wykorzystywany w każdej niemal dziedzinie życia, to istnieją jedynie regulacje dotyczące niektórych aspektów jego działania, np. w ustawie o Policji czy ustawie o strażach gminnych – przypomina Małgorzata Kałużyńska-Jasak, dyrektor w biurze GIODO. – Tymczasem monitorowanie zachowań osób, uzasadniane najczęściej względami bezpieczeństwa, silnie ingeruje w prywatność i jako takie powinno doczekać się kompleksowej regulacji – tłumaczy.
GIODO skierował pismo w tej sprawie do przewodniczącego sejmowej komisji cyfryzacji, innowacyjności i nowoczesnych technologii, w którym wnosił o uwzględnienie tej kwestii w jej planach. – Na konieczność uchwalenia takiej ustawy od lat wskazują również Najwyższa Izba Kontroli, jak i rzecznik praw obywatelskich – dodaje Maria Roman, adwokat z Kancelarii Adwokackiej Osiński i Wspólnicy.
Podczas poprzedniej kadencji Sejmu w resorcie spraw wewnętrznych opracowano projekt ustawy o monitoringu wizyjnym. Jednak nie wiadomo, w jakim zakresie obecny rząd uwzględni zaproponowane w nim zmiany w projekcie, nad którym pracuje. Na razie je analizuje.
Naruszone dobra
– W mojej ocenie brak stosowanej ustawy można uznać za zaniechanie ustawodawcze uniemożliwiające zapewnienie realnego przestrzegania podstawowych praw i wolności konstytucyjnych – uważa natomiast Maria Roman. I wskazuje, że zagadnienia dotyczące monitoringu należy postrzegać przez pryzmat zapisów Konstytucji RP o prawie do ochrony danych osobowych (art. 51), ochrony prywatności (art. 47) oraz prawie do tajemnicy komunikowania się (art. 49). Uregulowanie korzystania z praw konstytucyjnych może nastąpić tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy jest to konieczne dla bezpieczeństwa demokratycznego państwa lub porządku publicznego, ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej albo wolności i praw innych osób.
Podobnie uważa Katarzyna Księżniak-Kosmala. – Rejestracja wizerunku osoby fizycznej i nagrywanie jej głosu przez tzw. osoby trzecie względem monitorowanego to niewątpliwie ingerencja w jego życie prywatne. Tymczasem konstytucja gwarantuje każedemu prawo do ochrony prawnej życia prywatnego. Wydaje się zatem, że wszelkie miejsca, gdzie odbywa się monitoring, powinny być odpowiednio oznaczone, tak by osoba wchodząca w obszar monitorowany miała o tym wiedzę, a jej wejście na ten teren stanowiło świadomą, dorozumianą zgodę na tego typu ingerencję w jej prywatność – uważa przedstawicielka GIODO.
Ubogie regulacje
Tymczasem ustawodawca nie wskazuje, jak powinno wyglądać oznaczenie miejsca objętego monitoringiem. – Bardzo ogólną regulację ustawodawca zawarł w rozporządzeniu w sprawie sposobu utrwalania przebiegu imprezy masowej. Wskazuje w niej, iż przy wejściu na teren imprezy masowej umieszcza się informację o prowadzonej rejestracji obrazu i dźwięku – wskazuje Katarzyna Księżniak-Kosmala. W jej ocenie odwołując się do tej regulacji, przez analogię należy uznać, że także w każdym innym przypadku monitoringu nieuregulowanego przepisami prawa monitorujący powinien umieścić informację, że obraz jest rejestrowany. A w przypadku gdy nagrywany jest również dźwięk – także o tym powiadomić.
W rzeczywistości jednak takich informacji nie umieszcza się wcale albo są one niepełne. – Niewystarczające będzie, moim zdaniem, w przypadku nagrywania w ramach monitoringu zarówno obrazu, jak i dźwięku oznaczenie monitorowanego obszaru wyłącznie informacją o treści „Obiekt monitorowany”. Zwłaszcza że nagrywanie dźwięku ma charakter bardziej inwazyjny niż nagrywanie obrazu, zbliżając się wręcz w swoim charakterze do podsłuchu rozmów telefonicznych, który jest przecież dopuszczalny tylko w enumeratywnie wskazanych przez ustawodawcę przypadkach – twierdzi Księżniak-Kosmala. Jej zdaniem jest to potrzebne szczególnie z tego względu, że zebrane w ramach monitoringu dane mogą być następnie udostępnione sądowi lub prokuratorowi na ich żądanie, a w przypadkach niecierpiących zwłoki – także na żądanie policji czy innego uprawnionego organu, np. Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego (jeśli mogą stanowić dowód w sprawie karnej przydatny do wykrycia sprawcy czynu lub ustalenia przyczyn i okoliczności przestępstwa). Co więcej, jeśli monitorujący na podstawie analizy materiału zebranego w toku monitoringu uzna, że może on świadczyć o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu, to ma on obowiązek zawiadomić o tym prokuratora lub policję. To zaś w naturalnej konsekwencji pociągnie za sobą ujawnienie materiału z monitoringu owym organom.
Konsekwencje mogą być jeszcze bardziej dotkliwe. – Uprawnienie do rejestrowania dźwięku w przestrzeni publicznej przysługuje na warunkach przewidzianych ustawami wyłącznie policji i służbom uprawnionym do prowadzenia czynności operacyjno-rozpoznawczych. Takiego uprawnienia nie mają agencje detektywistyczne, sklepy ani inne podmioty, w tym urzędy – wskazuje Maria Roman.
Nagrywanie rozmów bez wiedzy osób zainteresowanych może stanowić przestępstwo zagrożone karą do dwóch lat pozbawienia wolności.
– Problem jest w tym, że ściganie takiego przestępstwa następuje tylko na wniosek pokrzywdzonego, co oznacza, że większości sprawców nic nie grozi, skoro wobec braku regulacji ustawowej nie ma możliwości weryfikacji monitoringu, a pokrzywdzony nigdy nie dowie się, że został nagrany – wskazuje Maria Roman.