AKADEMIA SUKCESU Minister sprawiedliwości szykuje zmiany w systemie karnym, czym stymuluje dyskusje wśród obywateli, prawników i pracowników służby więziennej. Eksperci są podzieleni zwłaszcza wobec pomysłu tygodniowej kary pozbawienia wolności
W niedawnym wywiadzie dla DGP (nr 36 z 26 lutego 2016 r.) minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zadeklarował chęć wprowadzenia zmian w zakresach kar więzienia. Oprócz ustalenia górnej granicy kary do 30 lat, wspomniał również o możliwości ustanowienia siedmiodniowego pozbawienia wolności. W opinii ministra taki krótkotrwały pobyt za kratkami będzie działał jak terapia szokowa dla tych, którzy trafili do więzienia po raz pierwszy w życiu. Ziobro uważa, że tydzień to za mało, by dostosować się do życia w zakładzie karnym, ale wystarczająco długo, by nie chcieć już nigdy tam wracać. Obecnie minimalna kara pozbawienia wolności wynosi miesiąc. Krajowi eksperci z zakresu prawa karnego dyskutowali na temat słuszności tego pomysłu.
– Krótka odsiadka może skutecznie odstraszyć, dlatego bardzo podoba mi się ta propozycja – komentował prof. Piotr Kruszyński, wykładowca z Uniwersytetu Warszawskiego (UW), dyrektor Ośrodka Badawczego Adwokatury oraz prelegent podczas debaty „Na tydzień do więzienia? Czy system wymiaru kar wymaga uelastycznienia? Perspektywa Praktyków” zorganizowanej przez Dziennik Gazetę Prawną oraz Radio RMF FM we współpracy z Samorządem Studentów Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego w ramach cyklu „Akademia Sukcesu”. Prof. Kruszyński przytoczył informacje, że krótkotrwały pobyt w więzieniu jest dozwolony w innych krajach Unii Europejskiej: w Wielkiej Brytanii jeden dzień; w Austrii, Grecji, Hiszpanii i Szwecji – trzy dni, w Danii – siedem, w Belgii – osiem a w Norwegii – czternaście dni. Ekspert zwrócił uwagę, że tygodniowe więzienie byłoby korzystniejsze dla społeczeństwa niż często wydawany wyrok w zawieszeniu, który zupełnie nie spełnia funkcji prewencyjnej i w mniemaniu obywateli jest traktowany jednoznacznie – jako uniknięcie kary.
– Dlatego lepsze siedem dni aresztu niż dwa lata kary w zawiasiach – mówił prof. Kruszyński. Z kolei sędzia Sławomir Pałka, zastępca rzecznika prasowego Krajowej Rady Sądownictwa, przytoczył dane, według których aż 35 proc. skazanych na karę ograniczenia wolności wraca na drogę przestępczą. Wskazał on również na fakt, iż krótkie kary w więzieniu dobrze sprawdzają się w USA, jednak dzieje się tak głównie dzięki systemowi probacyjnemu po ich zakończeniu. Tamtejsi skazani mają przyznanych kuratorów, którzy przez 1–2 lata dbają o ich rozwój. Do pomysłu ministra sceptycznie podchodził z kolei dr Piotr Kładoczny, wykładowca UW oraz członek zarządu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Przytoczył on art. 58 kodeksu karnego, który w jego opinii stanowi fundamentalny problem dla proponowanej zmiany. Przepis mówi, że jeżeli ustawa przewiduje możliwość wyboru rodzaju kary, a przestępstwo jest zagrożone karą pozbawienia wolności nieprzekraczającą pięciu lat, to sąd powinien orzec karę więzienia tylko wtedy, gdy inny środek karny nie może spełnić jej celów.
– Pierwszeństwo kary wolnościowej w polskim prawie jest niezaprzeczalne – mówił dr Piotr Kładoczny. W opinii eksperta więzienie jest najsurowszą karą, jaką może zaserwować polski system karny i dziwi się, że zaproponowano takie rozwiązanie zamiast pogłębiać alternatywne sposoby ograniczania wolności. Przytoczył również art. 54 par. 1 kodeksu karnego, który stanowi, iż wobec młodych osób sąd kieruje się przede wszystkim tym, aby wychować takiego sprawcę. Krótka kara mogłaby wstrząsnąć młodymi umysłami, lecz trudno określić, czy skutki z tego wstrząsu rzeczywiście będą pozytywne.
– To zagadnienie powinno być zbadane przez wyspecjalizowanych pedagogów, nie prawników – dodawał dr Kładoczny. Ponadto był sceptyczny wobec idei doraźnego usprawniania prawa. Mówił, że w sprawach karnych „nagie pomysły” są do niczego, więc aby odpowiednio wdrożyć nowy przepis, należy powołać w tym celu Komisję Kodyfikacyjną oraz skonsultować go z odpowiednimi specjalistami. Komisja mogłaby zebrać wszystkie pomysły nowej władzy i kompleksowo je zbadać. Ekspert przypomniał, że od 1997 roku było prawie 70 pomysłów zmieniających kodeks karny, przez co system prawny stał się bardzo niespójny. Doktor Kładoczny potwierdzał, że prawo bardzo często działa źle, w głównej mierze z powodu ciągle zmieniających się przepisów, za którymi nie nadążają ani prawnicy, ani sędziowie.
– Potrzebujemy rozwiązania, które zmieni cały system, a nie tylko wyimek całości – mówił dr Kładoczny. Krytycznie o pomyśle ministra wypowiedział się również dr Michał Fajst z Instytutu Kryminologii UW. Stwierdził on, że Zbigniew Ziobro uważa, iż kara nie ma resocjalizować, tylko straszyć. W opinii eksperta to błędne rozumowanie. Doktor Fajst przypomniał, że politycy wciąż zapominają o poszerzeniu katalogu kar, odrzucając dobrze działające na Zachodzie rozwiązania, jak dozór elektroniczny, prace na rzecz społeczeństwa czy nawet mediację. Pomijając jednak kontrowersje wobec samej idei, eksperci doszli do wniosku, że realizacja pomysłu może być w praktyce niemożliwa do wdrożenia.
– Aby kara przynosiła wymierne efekty, musi być wykonalna natychmiast – mówił sędzia Waldemar Żurek, rzecznik prasowy Krajowej Rady Sądownictwa. A z tym może być problem. Według prof. Kruszyńskiego obecnie więzienia zmagają się z brakiem miejsc dla ponad 34 tys. osób skazanych pełnoprawnymi wyrokami na pobyt w zakładzie karnym, zatem to niemożliwe by przyjmować dodatkowych ludzi na tak krótki okres czasu. Wtórował mu sędzia Sławomir Pałka, który uważał, że największy sprzeciw wobec zaproponowanej zmiany wyrażą nie obywatele, lecz pracownicy służby więziennej.
– Każde przyjęcie osoby do placówki wymaga od personelu dużego nakładu pracy, trzeba przebadać skazanego i przygotować odpowiednią dokumentację, a na to potrzeba czasu i zwiększonych nakładów finansowych – mówił sędzia. Podobnie uważał dr Michał Fajst, który wspomniał, że nowy pomysł sprawi, iż więzienia będą miały znacznie mniej pieniędzy na jednego więźnia, trudniejsze staną się warunki odbywania kary pozbawienia wolności, a same placówki staną się dużo mniej efektywne. Eksperci zwrócili uwagę, że bardzo ważne jest też określenie, dla kogo miałby być stosowany nowy rodzaj kary oraz za jakie przewinienia byłby on orzekany. Eksperci zaznaczyli, że reguły musiałyby być bardzo przejrzyste, aby prawo było sprawiedliwe. Wątpliwości mnożono, przytaczając badania prof. Beaty Gruszczyńskiej z Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości, która dowiodła, iż orzecznictwo w sprawach o niskiej szkodliwości społecznej (np. unikania alimentów) jest bardzo różne w zależności nie tylko od regionu Polski, ale nawet od sąsiadujących ze sobą powiatów.
– Czyli czasem to szczęście bycia w danym sądzie decyduje, w jaki sposób zostaniemy ukarani – mówił dr Piotr Kładoczny. Eksperci przypomnieli, że politycy każdej kadencji Sejmu mają swoje pomysły na uregulowanie kar za drobne przewinienia, z których później muszą się wycofywać. Tak było ze wsadzaniem do więzienia pijanych rowerzystów (gdzie okazało się, że za kratki trafiają głównie notorycznie łamiący przepisy alkoholicy, a ich recydywa generowała jedynie wysokie koszty dla Skarbu Państwa) oraz za posiadanie niewielkiej ilości substancji niedozwolonych na własny użytek.
– Politycy wpadają na takie populistyczne pomysły, a potem przez dziesiątki lat wszyscy będą musieli się zastanawiać, co z takim fantem zrobić – podsumował dr Piotr Kładoczny. Eksperci wypowiedzieli się również na temat pomysłu zwiększenia górnej granicy kary do 30 lat pozbawienia wolności. Doszli szybko do wniosku, iż takie zaostrzenie nie powinno zmienić praktyki orzekania sądów ani nawet podwyższyć średniej długości ustalanych przez sędziów kar. W opozycji do ich poglądu stanął dr Michał Fajst. Powiedział on, iż podniesienie górnego pułapu kary może sprawić, że wszystkie niższe kary również się przedłużą.
– To może pociągnąć za sobą wiele problemów i wydatków dla Skarbu Państwa – mówił dr Fajst. W debacie udział wzięli studenci, którzy z zaciekawieniem słuchali wypowiedzi ekspertów, zadawali im pytania, ale wyrażali także własne opinie i wątpliwości wobec pomysłów ministra Ziobry.
Akademia Sukcesu
To wspólna inicjatywa redakcji DGP i RMF FM oraz Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. W czasie spotkań z wybitnymi przedstawicielami świata prawniczego, ale też polityki i mediów, studenci mają okazję porozmawiać na temat aktualnych wydarzeń, ważnych spraw dla obywateli oraz istotnych rozwiązań prawnych.