Za fałszywe opinie karani będą tylko słabo opłacani biegli, wydający ekspertyzy dla prokuratury, policji czy sądów. Ci powołani prywatnie pozostaną bezkarni.
Od połowy kwietnia w procesach karnych pojawi się nowe narzędzie do dyscyplinowania nieuczciwych biegłych, którzy chcą wpływać na wynik sprawy, przedstawiając fałszywe opinie i ekspertyzy. Będzie im grozić nawet do 10 lat pozbawienia wolności. Wynika to z nowego art. 233 par. 4 i 4a kodeksu karnego, zgłoszonego w formie poprawki do nowelizacji k.p.k. (zob. grafika). Problem w tym, że bat na autorów fałszywych ekspertyz może nie spełnić pokładanych w nim nadziei. Zdaniem praktyków odpowiedzialności karnej uniknie nierzetelny ekspert, który przedstawi opinię prywatną sporządzoną na zlecenie oskarżonego; ścigany będzie natomiast biegły powołany przez prokuraturę i sąd.
Cel poprawki
Miało być tak: podsądnym dano marchewkę, czyli utrzymano wprowadzoną w lipcu ubiegłego roku możliwość powoływania się na prywatne ekspertyzy w procesie. Ale również zagrożono kijem, czyli przepisem pozwalającym ścigać nieuczciwych ekspertów, którzy przyczyniają się do wydawania niesłusznych wyroków uniewinniających (czy skazujących).
– Wydaje się, że wylano dziecko z kąpielą, bo nowy art. 233 par. 4 k.k. w żadnej mierze nie może dotyczyć odpowiedzialności tzw. biegłych prywatnych – uważa dr Andrzej Mucha, adwokat z Kancelarii Mucha & Lech w Rzeszowie.
Co nowelizacja kodeksu postępowania karnego oraz innych ustaw zmienia w zakresie odpowiedzialności biegłych / Dziennik Gazeta Prawna
Wszystko dlatego, że za biegłych wciąż należy rozumieć tylko i wyłącznie osoby powołane zgodnie z przepisami rozdziału 22 k.p.k, a więc wydające opinię w oparciu o postanowienie np. sądu, prokuratora czy policji.
– Tylko takich „biegłych” dotyczy art. 233 par. 4 k.k. Przepisy kreujące odpowiedzialność karną należy bowiem wykładać w sposób ścisły i nie można posługiwać się tu wykładnią rozszerzającą – dodaje dr Andrzej Mucha.
W jego ocenie poza zasięgiem nowego przepisu pozostają więc biegli prywatni.
– Z uwagi na to, że nie są powoływani zgodnie z przepisami rozdziału 22 k.p.k., lecz otrzymują swoiste zlecenie opracowania specjalistycznego stanowiska np. od obrońcy, to na pewno nie można uznać ich za biegłych – dodaje dr Mucha.
To rozumowanie podziela Marcin Świerk, sędzia Sądu Okręgowego w Rzeszowie przewodniczący Wydziału II Karnego.
– Nie jestem pewien, czemu miała służyć zmiana art. 233 par. 4 k.k., jednak zgadzam się, że nie dotyczy ona biegłych prywatnych – mówi.
Fałszywa opinia
Początkowo proponowana w toku prac parlamentarnych odpowiedzialność biegłych rzeczoznawców i tłumaczy miała sie wiązać ze sporządzeniem lub przedstawieniem „nierzetelnych” opinii, ekspertyz oraz tłumaczeń. W ostatecznie uchwalonej wersji chodzi o odpowiedzialność za przedstawienie „fałszywych” opinii, ekspertyz lub tłumaczeń. Wątpliwości co do tego, jakich opinii dotyczy przepis – nierzetelnych czy fałszywych – pojawiły się już w komisji sejmowej.
– Apeluję jeszcze o analizę zakresu odpowiedzialności karnej. 10 lat za nierzetelną opinię to bardzo wysoka kara, ale jesteśmy jeszcze w trakcie procedowania, więc może zastanówcie się panowie nad poprawką – sugerował poseł Arkadiusz Mularczyk (PiS).
– Opinia fałszywa, do której się odnosimy, to jest tak naprawdę opinia niezgodna z prawdą, czyli mamy znak równości pomiędzy nierzetelnością a fałszywością, tylko że w znamieniu „fałszywy” mieści się również chęć wprowadzenia kogoś w błąd – tłumaczył wówczas Tomasz Darkowski, dyrektor departamentu legislacyjnego Ministerstwa Sprawiedliwości.
Jak dodawał, tak naprawdę tym, czym różni się opinia fałszywa od nierzetelnej, jest to, że ta druga została sporządzona z zamiarem wprowadzenia w błąd.
– Na szczęście w ostatecznej wersji przepisu przyjęto, że karalność dotyczy tylko „przedstawienia” opinii do procesu, i to opinii „fałszywej”, a zatem tylko obiektywnie i subiektywnie nieprawdziwej. Istotnie ogranicza to możliwość pociągania do odpowiedzialności karnej biegłych – ocenia dr Andrzej Mucha.
Jak mówi, pozostawienie zmiany w pierwotnym brzmieniu powodowałoby całkowity paraliż w zakresie opiniowania w postępowaniach karnych.
– Biegli nie chcieliby wydawać opinii na zlecenie sądów, prokuratury, policji, bo baliby się możliwości pociągnięcia ich do odpowiedzialności karnej, która to odpowiedzialność mogłaby zostać bardzo łatwo wykreowana – dodaje adwokat.
Ale sędzia Świerk zwraca uwagę na inny problem dotyczący nowego art. 233 par. 4a, który dotyczy nieumyślnego przedstawienia fałszywych opinii, ekspertyz i tłumaczeń, za co ma grozić do lat 3 pozbawienia wolności.
Jeśli nieumyślność odnosiłaby się do samego aktu przedstawienia ekspertyzy – na co wskazuje wykładnia językowa – to chodzić by musiało o sytuację, że biegły sporządza opinię fałszywą, nie chce jej przedstawić w sądzie, ale nieumyślnie (np. zamiast rzetelnej przesyła ją omyłkowo) to czyni.
– Ale przecież nie o to chyba chodzi ustawodawcy – mówi sędzia Świerk i stawia pytania: może jednak w nowych przepisach chodzi o nierzetelność? Czy w takim razie biegłemu, który zgodnie ze swoją najlepszą wiedzą wyda opinię, która zostanie w toku procesu zakwestionowana, grozi odpowiedzialność karna? Czy w każdej sytuacji dopuszczenia dowodu z opinii uzupełniającej autorstwa innego eksperta, temu pierwszemu grozi odpowiedzialność karna z powodu tego, że jego opinia była niepełna bądź niejasna, więc obiektywnie nierzetelna?
– Jeśli tak, to jesteśmy na prostej drodze do paraliżu wymiaru sprawiedliwości – puentuje sędzia Świerk.
Etap legislacyjny
Ustawa wejdzie w życie 15 kwietnia