Prosto ze Strasburga: K.J. jest obywatelem polskim mieszkającym na stałe w Kent w Wielkiej Brytanii. W 2010 r. urodziła mu się córka poczęta w związku małżeńskim. W lipcu 2012 r. dziewczynka wraz z matką wyjechała (za zgodą mężczyzny) na wakacje do Polski. Po miesiącu kobieta poinformowała K.J., że nie zamierza wrócić na Wyspy, bo nigdy się tam dobrze nie czuła, i wystąpiła o rozwód.
K.J. na podstawie konwencji haskiej złożył wniosek o powrót dziecka do Wielkiej Brytanii. Podczas postępowania przed sądami polskimi dotyczącymi tej sprawy matka wyraziła obawę, że po odesłaniu dziewczynki do ojca nigdy więcej już jej nie zobaczy. Postępowanie trwało ponad rok. Sądy, powołując się na art. 13 (b) konwencji haskiej uznały, że powrót dziecka bez matki naraziłby je na szkodę fizyczną lub psychiczną albo w jakikolwiek inny sposób postawiłby je w sytuacji nie do zniesienia. Zwrócono też uwagę na to, że dziewczynka ma zaledwie trzy lata i to głównie matka opiekowała się nią od urodzenia, a kontakty z ojcem od chwili faktycznego uprowadzenia były sporadyczne. Sądy podparły się również opinią psychologiczną, w której stwierdzono, że w najlepszym interesie dziecka jest pozostanie wraz z matką w Polsce.
Postępowanie dotyczące ustalenia kontaktów ojca z córką zostało zawieszone do czasu rozpoznania sprawy rozwodowej. Dopiero w listopadzie 2014 r. zapadło orzeczenie, że K.J. może widywać dziewczynkę przez dwa weekendy w miesiącu oraz podczas wakacji.
Mężczyzna zwrócił się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Jego zdaniem sądy polskie, uznając, że dziecko nie musi wracać do Wielkiej Brytanii, naruszyły art. 8 konwencji, czyli prawo do życia rodzinnego (skarga nr 30813/14).
W wyroku z 1 marca 2016 r. trybunał przypomniał, że głównym argumentem sądów krajowych był brak woli ze strony matki dziecka do zamieszkania w Wielkiej Brytanii. Sędziowie strasburscy wskazali, że skoro kobieta sprzeciwiała się powrotowi dziecka na Wyspy, to na niej ciążyła odpowiedzialność przedstawienia argumentów przemawiających za pozostaniem w Polsce. Rozpad małżeństwa nie wystarczył, by uznać, że ma zastosowanie art. 13 (b) konwencji haskiej. Sądy polskie swoją decyzję oparły na stanowisku zaprezentowanym przez matkę, które zdaniem ETPC było arbitralną odmową zwrócenia dziecka. Nie było realnych przeszkód powrotu kobiety do Wielkiej Brytanii, takich jak np. zakaz wjazdu czy groźba sankcji karnej. Nic też nie wskazywało na to, że by K.J. miał utrudniać jej kontakty z córką. Zdaniem strasburskich sędziów sądy polskie błędnie oceniły konsekwencje ewentualnego powrotu dziecka do Anglii. Z opinii psychologicznej dziewczynki wynikało bowiem, że łatwo przyzwyczaja się do nowego miejsca, jest w dobrym fizycznym i psychologicznym stanie oraz wykazuje równe emocjonalne przywiązanie do obojga rodziców.
ETPC zauważył ponadto, że postępowanie krajowe trwało ponad rok od czasu złożenia wniosku przez ojca. Sądy w żaden sposób nie uzasadniły przyczyn dla takiego opóźnienia. Uznając naruszenie art. 8 konwencji, trybunał przyznał K.J. 9 tys. euro zadośćuczynienia. Jednocześnie podkreślono, że ze względu na ponad trzyletni okres pobytu dziewczynki z matką w kraju ojczystym wyrok w sprawie nie oznacza obowiązku podjęcia działań przez władze polskie zmierzających do zapewnienia powrotu dziecka do Wielkiej Brytanii.