Przepisy o solidarności dłużników: inwestora i głównego wykonawcy – mają służyć przede wszystkim ochronie podwykonawcy – przypomniał Sąd Najwyższy.
Sprawa dotyczyła ponad 7,7 mln zł, których zażądał od gminy Sz. w województwie lubuskim Stefan B., właściciel firmy budowlanej. Wykonywał on różne prace na zlecenie zakładu budowlanego Z., głównego wykonawcy w ramach kontraktu na rozbudowę gminnej sieci wodno-kanalizacyjnej. Firma Stefana B. była podwykonawcą części robót budowlanych, zatrudnionym przez generalnego wykonawcę za zgodą i wiedzą gminy inwestora.
Prace trwały niespełna 2,5 roku, po czym gmina zerwała umowę z zakładem Z. z powodu nieprawidłowości i opóźnień w wykonywaniu zakontraktowanych robót. Jak zwykle w takich wypadkach, nie mogąc doczekać się zapłaty od generalnego wykonawcy, Stefan B. zażądał zapłaty za zrealizowane prace bezpośrednio od gminy inwestora jako dłużnika solidarnego. Pozwala na to art. 6471 par. 5 kodeksu cywilnego. Gmina odmówiła jednak zapłaty, twierdząc, że część prac została wykonana poza kontraktem. Wskazywała też, że generalnemu wykonawcy przysługiwały kary umowne z tytułu opóźnień w wykonywanych robotach. Skoro tak, to generalny wykonawca powinien był wytoczyć powództwo o te kary. Jeżeli jednak tego nie zrobił, to powództwo to przechodzi na inwestora jako dłużnika solidarnego. Dlatego – jak wskazywała pozwana gmina – nie może ona ponosić odpowiedzialności za całość wynagrodzenia podwykonawcy, skoro generalnemu wykonawcy – współdłużnikowi solidarnemu – przysługiwały rozmaite zarzuty przeciw firmie Stefana B.
Ostatecznie wyrokiem sądu I instancji wywalczył on od samorządu zapłatę, ale tylko za część wystawionych faktur – w sumie zasądzono na jego rzecz niecałe 2 mln zł. Apelację złożył zarówno powód, jak i pozwana gmina, ale sąd II instancji obie apelacje oddalił w całości. Wyrok apelacyjny zaskarżyła z kolei do Sądu Najwyższego gmina Sz., ale jej skarga kasacyjna też została oddalona.
W uzasadnieniu wyroku Sądu Najwyższego wskazał, że samorząd inwestor nie mógł podnosić zarzutu potrącenia z tytułu potencjalnych kar umownych, jakie miałby otrzymać generalny wykonawca od rzekomo niesolidnego podwykonawcy. Inwestor nie może bowiem powoływać się na zaniechanie złożenia oświadczenia woli – żądania potrącenia długu z tytułu kar umownych – przez generalnego wykonawcę w stosunku do podwykonawcy. Są to bowiem zarzuty przysługujące osobiście tylko generalnemu wykonawcy – uznał SN.
– Nie można uznać za działanie na szkodę współdłużnika braku podniesienia zarzutów, które przysługują osobiście i wyłącznie tylko jednemu ze współdłużników wobec wierzyciela – stwierdził sędzia Krzysztof Strzelczyk.
ORZECZNICTWO
Wyrok Sądu Najwyższego z 18 lutego 2016 r., sygn. II CSK 215/15.