Portal Marka Zuckerberga ma prawo przeciwdziałać używaniu fałszywych nazwisk przez użytkowników. Może również jednostronnie zmienić dane internauty na rzeczywiste. Orzekł tak hamburski sąd administracyjny.
Sprawa wyglądała tak: Facebook zablokował konto Niemki, gdyż zamiast imienia i nazwiska podawała pseudonim. Portal zażądał od niej dokumentów potwierdzających tożsamość. Po ich otrzymaniu samodzielnie zmienił dane na prawdziwe.
Zdaniem internautki i niemieckiego organu ds. ochrony danych osobowych postępowanie serwisu naruszyło prawo do prywatności. Ten drugi wskazywał wręcz, że niedopuszczalne było już żądanie przesłania skanu dokumentów potwierdzających tożsamość.
Inaczej sprawę ocenił sąd. Zgodził się z argumentacją amerykańskiego potentata, że musi on przestrzegać jedynie prawa irlandzkiego w zakresie ochrony danych osobowych, gdyż europejski oddział FB mieści się w Dublinie. Tamtejsze przepisy pozwalają na jednostronną zmianę informacji o użytkowniku. Reprezentant spółki w rozmowie z Reutersem zaznaczył, że chroni ona prywatność swych użytkowników poprzez umożliwienie każdemu z nich wyboru, komu będą udostępniali swoje zdjęcia i wpisy (możliwa jest także opcja, gdy wyłącznie posiadacz konta ma dostęp do informacji umieszczonych przez siebie). FB – w ocenie jego przedstawiciela – nie może ukrywać prawdziwych danych internautów. Istnieje zresztą możliwość występowania pod pseudonimem, lecz wówczas powinno być założone specjalne konto (fan page).
– Patrząc z perspektywy kontraktowej, Facebook miał prawo tak postąpić – uważa dr Paweł Litwiński z Instytutu Allerhanda. Chodzi o to, że ktoś zakładając konto, akceptuje regulamin firmy. Portal może więc tak zrobić zarówno w Niemczech, jak i w Polsce.
– Znacznie lepiej by się jednak stało, gdyby portal nie dokonał jednostronnej zmiany, lecz pozostawił decyzję użytkowniczce z zablokowanym kontem – wskazuje dr Litwiński.
W ocenie prawnika niebawem prawo do anonimowego wypowiadania się na Facebooku może stać się poważnym problemem. W niektórych sytuacjach taka anonimowość jest korzystna w społeczeństwie obywatelskim (choćby funkcjonowanie sygnalistów). Bez wątpienia zaś portal Zuckerberga jest potentatem na rynku.
– Nie chcę mówić tu o prawach człowieka, bo może byłaby to delikatna przesada, ale dobrze by się stało, gdyby niebawem pojawiły się jakieś korzystne dla internautów regulacje – przekonuje dr Litwiński. Zaznacza jednak, że nie może to być efekt działań legislacyjnych któregoś z europejskich rządów, lecz Trybunału Sprawiedliwości UE bądź Europejskiego Trybunału Praw Człowieka orzekającego o prawie do prywatności.