Opinie specjalistów powinny być jedynie jednym z dowodów w sprawie. Jednak w rzeczywistości często mają kluczowe znaczenie. O tym, czy tak być powinno, dyskutowali wczoraj uczestnicy konferencji „Biegły w polskim systemie prawnym: pomocnik sądów czy rzeczywisty autor wyroków?” zorganizowanej przez Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris oraz Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.



Mimo że np. w 2013 r. Sąd Najwyższy w sprawie dotyczącej handlu narkotykami (sygn. akt III KK 423/12) orzekł, że opinia biegłego powinna być jedynie narzędziem weryfikującym resztę materiału dowodowego, w praktyce bywa zgoła inaczej.
– Bezrefleksyjne wydawanie wyroków na podstawie opinii biegłych występuje w sądach tak samo często jak bezkrytyczne powielanie tez orzeczeń Sądu Najwyższego i sądów apelacyjnych, nie zawsze przystających do charakteru danej sprawy i jej realiów – wskazywał sędzia sądu okręgowego Dariusz Wysocki.
Co więcej, ędziowie zasięgają opinii specjalistów także w sprawach, które nie wymagają wiadomości specjalnych.
– Bywa, że organ prowadzący postępowanie oczekuje od biegłego wskazania, który z uczestników kolizji w jaki sposób naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym – twierdzi Wysocki.
– Rzecz w tym, że w sprawach dotyczących znajomości hermetycznej branży, jak np. medycyna, sędziowie praktycznie nie dysponują wiedzą ani narzędziami pozwalającymi zweryfikować zawarte w opinii biegłego poglądy – zauważała także lek. med. i dr nauk prawnych Iwona Wrześniewska-Wal.
Najwięcej kontrowersji powstaje wobec opinii z zakresu psychologii dziecięcej oraz przestępstw seksualnych. Przy tym jedynymi narzędziami weryfikującymi opinię biegłego w sprawie karnej, zgodnie z art. 201 kodeksu postępowania karnego, jest zasięgnięcie uzupełniającej opinii tego samego eksperta bądź innego zespołu biegłych.
– Problem polega na tym, że konfrontacja takich dowodów częściej mnoży wątpliwości niż je rozwiewa – komentuje psychiatra prof. Janusz Heitzman.