Osoby odwołane z zarządów lub rad nadzorczych w praktyce przestaje się wynagradzać z dniem podjęcia uchwały o ich odwołaniu. Jest jedno „ale” - pisze prof. Andrzej Kidyba.

(...)

I tu dochodzimy do sedna problemu odwoływania członków rad nadzorczych w spółkach z udziałem Skarbu Państwa. Problem jest pewnie mniejszy w przypadku zarządu – ze względu na to, że najczęściej odwołującymi są rady nadzorcze, pozostające w bezpośrednim kontakcie z zarządami. Natomiast w przypadku rad nadzorczych, gdy odwołującymi są walne zgromadzenia bądź zgromadzenia wspólników (wspólnicy), najczęściej odbywają się one bez udziału rad nadzorczych.
Sedno rozwiązania problemu skutecznego odwołania zawiera się w art. 61 par. 1 kodeksu cywilnego. Zgodnie z tym przepisem „oświadczenie woli, które ma być złożone innej osobie, jest złożone z chwilą, gdy doszło do niej w taki sposób, że mogła zapoznać się z jego treścią”. Koniec, kropka.
Tak więc odwołanie członka rady nadzorczej (zarządu) jest skuteczne z chwilą dojścia do adresata oświadczenia złożonego przez organ (osobę) uprawniony do działania (problem jest jeszcze bardziej skomplikowany, gdy chodzi o zarząd, gdyż nie mogą takiego oświadczenia złożyć pozostali członkowie zarządu).
Do czasu dojścia oświadczenia do odbiorcy uchwała nie wywołuje skutków prawnych (tak też słusznie wyrok NSA w Warszawie z 9 grudnia 2010 r., sygn. akt III SA/Wa 631/10, podczas gdy większość spośród masy orzeczeń pomija ten problem milczeniem, koncentrując się na sprawach już oczywistych).
Co to w praktyce oznacza? Otóż to, że jeżeli członek rady nadzorczej nie został powiadomiony o fakcie odwołania z pełnionej funkcji, to jest on dalej członkiem tego organu. Nie wystarczy odwołać, trzeba jeszcze zawiadomić.
Jeżeli więc miotła wymiatająca ze spółek Skarbu Państwa nie miała tyle rozumu, żeby dokonać takich czynności, to będzie musiała ponosić konsekwencje. A właściwie to konsekwencje poniosą spółki, w których dokonano zmian. Okoliczność, że odwołanie wskazuje dzień, koniec dnia czy ma w swoim założeniu skutek natychmiastowy, nie oznacza samo przez się, że skutek ten w rzeczywistości nastąpił. Bo powtórzyć trzeba to raz jeszcze: skuteczność takich uchwał zależy od dojścia informacji o odwołaniu do odbiorcy (tj. odwoływanego członka rady nadzorczej lub zarządu). Liczyć na to, że ktoś dowiedział się o tym z prasy, to za mało, bo trzeba to udowodnić.
Jestem przekonany, że w całym procesie sprzątania, wymiatania tego nie uczyniono i otwiera się strona czysto merkantylna. Osobom, które w dalszym ciągu są członkami rad nadzorczych, mimo że powołano w ich miejsce innych, należy się wynagrodzenie (jeżeli takie było przewidziane) z tytułu pełnienia funkcji.
W praktyce dzieje się tak, że odwołanie powoduje zaprzestanie wynagradzania z dniem podjęcia uchwały. A do tego już nie ma podstaw prawnych. Dlatego wszyscy byli (aktualni?) członkowie organów, którzy nie zostali powiadomieni o odwołaniu, powinni występować do spółek z roszczeniem o wyrównanie wynagrodzenia. Wtedy z pewnością zostaną szybko powiadomieni o podjętej uchwale odwołującej.
Cały felieton czytaj w eDGP.