Wiele osób, które nielegalnie eksportowały farmaceutyki, pozostanie bezkarnych – ostrzegaliśmy przed pół rokiem. Niestety, mieliśmy rację.
Czarny rynek leków / Dziennik Gazeta Prawna
12 lipca 2015 r. weszła w życie nowelizacja prawa farmaceutycznego zwana ustawą antywywozową (Dz.U. z 2015 r. poz. 788). Posłowie bardzo się spieszyli, aby ją uchwalić. I popełnili fatalny w skutkach błąd.
Do lipca art. 127 prawa farmaceutycznego (t.j. Dz.U. z 2008 r. nr 45, poz. 271 ze zm.) był bowiem przepisem karnym. Zgodnie z jego brzmieniem karze do 2 lat pozbawienia wolności podlegali ci, którzy prowadzili hurtownię farmaceutyczną, aptekę lub punkt apteczny bez zezwolenia lub niezgodnie z jego warunkami. Posłowie stwierdzili jednak, że nie należy w takich przypadkach pozbawiać wolności, lecz dotkliwie karać finansowo. Ustalono więc, że kara będzie wynosiła do 500 tys. zł. Może być ona nakładana nie tylko na osoby fizyczne, lecz także na spółki.
I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że uprawnionym do wymierzania tych sankcji na podstawie art. 127d stał się główny inspektor farmaceutyczny. Argumentowano, że dzięki temu nie będzie trzeba czekać latami z wymierzaniem kar przez sądy, lecz uda się je nałożyć w ciągu kilku miesięcy.
Tyle że wskazując GIF jako podmiot właściwy do wymierzania kar, ustawodawca zamienił sankcję karną na administracyjną.
Poczucie bezkarności
– Z perspektywy niemal pół roku od wejścia tzw. antywywozowej nowelizacji prawa farmaceutycznego można z pewnością uznać, że art. 127 został faktycznie zdepenalizowany – mówi adwokat Dominik Jędrzejko, partner w kancelarii Kaszubiak Jędrzejko.
W efekcie doszło do umorzenia bardzo wielu postępowań karnych. Tym bardziej że wcześniej – w ocenie prawników specjalizujących się w prawie farmaceutycznym – inspektorzy postanowili nadrobić wieloletnie zaległości w walce z niedozwolonym eksportem i na masową skalę kierowali zawiadomienia do prokuratury.
Skąd umorzenia? Artykuł 17 par. 1 pkt 2 kodeksu postępowania karnego stanowi, że nie wszczyna się postępowania, a wszczęte umarza, gdy czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego (w rozumieniu prawa karnego) albo ustawa stanowi, że sprawca nie popełnia przestępstwa. A delikt administracyjny przestępstwem już nie jest. Udało się więc policji i prokuraturze ustalić, kto zajmował się nielegalnym wywozem, często został już sporządzony akt oskarżenia... i wszystko poszło na marne z powodu błędu ustawodawcy.
– Bez wątpienia źle się stało, że przez nieuwagę niektórzy mogą mieć poczucie bezkarności – twierdzi Marek Tomków, prezes Opolskiej Izby Aptekarskiej.
Jak mówi, na podstawie tej pomyłki nie należy jednak wyciągać pochopnych wniosków na temat całej noweli antywywozowej.
– Ona naprawdę pomogła. Wiele leków udaje się zatrzymać w kraju i dostarczać polskim pacjentom – zapewnia Tomków.
Pomyłka urzędników
Posłowie, którzy poparli nowelizację zapewniającą bezkarność przestępcom, nie zdawali sobie z tego sprawy – aż do czasu, gdy skierowaliśmy do nich pytania. Jeden z parlamentarzystów mówił wówczas, że zaraz dostanie zawału. Inny wyjaśniał, że błąd popełnili sejmowi legislatorzy, bo członkowie sejmowej komisji zdrowia – głównie lekarze – nie mogli zdawać sobie sprawy z konsekwencji ustalenia, że kary wymierzał będzie Główny Inspektor Farmaceutyczny. Więcej rezonu miało kierownictwo resortu zdrowia: po naszym lipcowym tekście zapewniało, że przepis został skonstruowany poprawnie. Podobnie twierdził GIF: tłumaczył, że jest wiele przepisów, na podstawie których można wyciągnąć konsekwencje wobec tych, którzy popełnili przestępstwo. I że najwięcej zależy od dobrej woli organów ścigania.
Teraz już wiemy, że wyjaśnienia urzędników nie przełożyły się na rzeczywistość.
– Konsultowałem sytuację podejrzanych lub podejmowałem obronę w kilkunastu postępowaniach tego typu. W tych sprawach, w których podejrzani zdecydowali się na czynną obronę, doszło każdorazowo do umorzenia postępowania – zapewnia mec. Dominik Jędrzejko.
Nam także nie udało się znaleźć ani jednego przypadku, w którym doszłoby do wydania wyroku skazującego. Za każdym razem obrót sprawy był podobny: przekonanie oskarżyciela publicznego o depenalizacji czynu skutkowało wnioskiem o umorzenie postępowania, akceptowanym następnie przez sąd.
Porażająca niewiedza
Co ciekawe, w ocenie mec. Jędrzejki niektórzy inspektorzy farmaceutyczni o problemie nie wiedzieli nawet po wejściu w życie wadliwych przepisów. Świadczyć o tym może fakt, że kierowali zawiadomienia do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa związanego z wywozem leków nawet po 12 lipca 2015 r. Potwierdzają to wystąpienia pokontrolne Najwyższej Izby Kontroli w sprawie działalności inspekcji farmaceutycznej, opublikowane w sierpniu zeszłego roku.
Marek Tomków twierdzi, że to nauczka na przyszłość. Tym cenniejsza, że resort zdrowia zapowiedział poważne zmiany w prawie farmaceutycznym, między innymi w zakresie walki z nielegalnym wywozem leków.
– Wierzę, że czujność będzie wzmożona; tak aby już nikt łamiący prawo nie uniknął kary – mówi prezes Opolskiej Izby Aptekarskiej.