Przedsiębiorcy mają prawo oczekiwać, że nie będą zmuszeni do udzielania odpowiedzi, które wprost wskazywałyby na to, że dopuścili się nieprawidłowości. W praktyce jednak badanie rynku zawsze ma formę ankiety zmierzającej do ustalenia faktów - mówi w wywiadzie dla DGP Piotr Skurzyński szef praktyki prawa konkurencji w kancelarii Wierzbowski Eversheds.
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zakończył niedawno badanie łódzkich biur pośrednictwa w obrocie nieruchomościami, teraz objął nim pośredników z województwa świętokrzyskiego. Nie jest to kontrola, ale badanie. Czemu mają służyć takie działania?
Prezes UOKiK co jakiś czas prowadzi badania w różnych sektorach gospodarki. Dzięki nim weryfikuje, czy docierające do niego sygnały o potencjalnych nieprawidłowościach dotyczących czy to naruszenia ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów, czy innych przepisów z zakresu ochrony praw konsumentów, są uzasadnione, czy też nie. Jest to instrument, który pozwala mu, mówiąc obrazowo, zarzucić sieć i sprawdzić, czy w danym obszarze przestrzeganie przepisów prawa jest na poziomie satysfakcjonującym, czy też występują jakieś problemy. Dzięki niemu prezes UOKiK może wypełniać swoje podstawowe funkcje: chronić konkurencję oraz prawa i interesy konsumentów.
Badanie rynku organizowane jest czasami również w innych kontekstach, np. w sprawach związanych z kontrolą koncentracji, a więc tam, gdzie przedsiębiorcy się łączą i następują jakieś przejęcia. Wtedy prezes UOKiK bada, czy takie przejęcie nie będzie miało negatywnego wpływu na konkurencję. W opisywanych przypadkach badanie przeprowadzane jest jednak w podobny sposób, a więc przez przesłanie ankiety, w której urząd pyta o konkretne fakty. Na końcu ankiet najczęściej zadawane jest również otwarte pytanie, czy przedsiębiorca dostrzega jakieś nieprawidłowości w branży, w której działa, czy coś go przypadkiem nie niepokoi.
Czy informacje zdobyte od przedsiębiorców udzielających odpowiedzi na pytania zawarte w ankiecie mogą zostać wykorzystane przeciwko nim?
Choć nie zostało to wyrażone wprost w ustawie o ochronie konkurencji i konsumentów, co do zasady prezes UOKiK jest związany przepisami prawa zakazującymi nakłaniania przedsiębiorców do tzw. samooskarżenia.
Przedsiębiorcy mają więc prawo oczekiwać, że nie będą zmuszeni do udzielania odpowiedzi, które wprost wskazywałyby na to, że dopuścili się nieprawidłowości. W praktyce jednak badanie rynku zawsze ma formę ankiety zmierzającej do ustalenia faktów. Na podstawie pozyskanych faktów prezes UOKiK analizuje sprawę i jeśli coś wzbudzi jego wątpliwości, ma prawo wszcząć odpowiednie postępowanie.
Czyli będzie mogła się zdarzyć sytuacja, w której ktoś odpowiadając na ankietę, prześle np. wzór umowy, w której znajdować się będą niedozwolone klauzule umowne, co zostanie dostrzeżone. Co w takim przypadku może zrobić urząd?
W takim przypadku UOKiK nie ma innego wyjścia, niż zwrócić się do przedsiębiorcy – w mniej lub bardziej sformalizowanej formule – by wskazać mu, w którym miejscu naruszył przepisy i co trzeba z tym zrobić. Gdy natomiast w drodze badania prezes UOKiK poweźmie podejrzenie poważniejszych i szerszych naruszeń na danym rynku, może zostać wszczęte odpowiednie postępowanie w celu wyjaśnienia sprawy.
Czym ono może się skończyć?
Jest kilka możliwości zakończenia takiego postępowania. Co do zasady celem prezesa UOKiK nie jest nałożenie jak najwyższej kary, tylko dbanie o to, by konkurencja rynkowa oraz prawa konsumentów były w prawidłowy sposób respektowane. Prezes UOKiK może oczywiście wydać decyzję stwierdzającą naruszenie i nakazać zaniechanie jego stosowania plus nałożyć na przedsiębiorcę karę pieniężną. Postępowanie kończyć może się jednak również np. decyzją zobowiązującą, w której prezes UOKiK przyjmuje propozycję przedsiębiorcy dokonania właściwych korekt i zobowiązuje go do wprowadzenia ich w życie.
Wydawać by się mogło, że tak naprawdę nie opłaca się nie odpowiadać na pytania zawarte w ankiecie. Co powinien zrobić przedsiębiorca poddany badaniu, który jest świadomy tego, że we wzorcu umowy ma klauzulę abuzywną?
Przedsiębiorca nie ma innego wyjścia, niż odpowiedzieć na ankietę. To jego zasadniczy obowiązek. Jeśli natomiast wie, że posługuje się postanowieniami niedozwolonymi, powinien od razu – nawet nie czekając na ankietę lub jakiekolwiek inne zainteresowanie ze strony UOKiK – podjąć działania naprawcze. Przepisy bowiem w sposób wyraźny stanowią, że jeśli przedsiębiorca sam podejmuje się naprawienia nieprawidłowości – zwłaszcza w sytuacji, w której czyni to przed wszczęciem postępowania przeciwko niemu – należy go potraktować zdecydowanie łagodniej. Spodziewałbym się zatem, że w większości przypadków, jeśli badany zmieni swoje działanie i poprawi czy to regulamin, czy wzór umowy, prezes UOKiK nie będzie podejmował innych formalnych działań przeciwko niemu.
Co jednak w przypadku, gdyby przedsiębiorca nie wysłał w ogóle odpowiedzi?
Wtedy naraża się na konieczność zapłaty kary. Przepisy wskazują jej maksymalny pułap, który wynosi aż 50 mln euro.
To abstrakcyjna wartość, jeśli weźmie się pod uwagę biura pośrednictwa. Zazwyczaj są to bowiem małe firmy.
Pułap został ustalony na takim poziomie, gdyż ustawa o ochronie konkurencji i konsumentów ma zastosowanie do wszystkich przedsiębiorców, ze wszystkich branż. Prezes UOKiK bada dziś pośredników nieruchomości, jutro zaś może badać elektrownie czy banki. W praktyce nakładane na przedsiębiorcę kary uzależnione są od skali jego działalności i, szczerze mówiąc, nie mają charakteru wygórowanego. Kary nakładane ostatnio na małe firmy, które nie udzieliły odpowiedzi na ankietę skierowaną do nich w ramach badania rynku, sięgały ok. 1000 zł.
Badania rynku skłonią zapewne pośredników do przejrzenia swoich umów pod kątem obecności klauzul niedozwolonych. Warto, by jednak pamiętali o znowelizowanych przepisach dotyczących ich działalności. Jakie nowe obowiązki na nich ciążą?
W przypadku działalności pośredników nieruchomości istotne może być przede wszystkim prawidłowe poinformowanie konsumenta o jego prawach, a w przypadku umów zawieranych poza lokalem przedsiębiorstwa - w szczególności poinformowanie go przed rozpoczęciem wykonywania usług, że po ich spełnieniu utraci on prawo do odstąpienia od umowy, i odebranie od niego wyraźnej zgody na taki stan rzeczy.