W okresie świąteczno-noworocznym codziennie słyszeliśmy o ludziach, którzy ginęli w Tatrach. Kolejnych górskie pogotowie sprowadzało na dół, bo nie potrafili sami poradzić sobie w trudnym terenie. Wychodzili w góry, bo była słoneczna pogoda, natomiast zupełnie nie zwracali uwagi na to, że warunki na szlakach są bardzo ciężkie. Wielu z nich, choć zapewne nie wszyscy, sprowadzało na siebie zagrożenie przez własną niefrasobliwość. A potem oczekiwali pomocy. Za tę pomoc, jak rozumiem, płaci państwo, czyli my, podatnicy. Czy nie należałoby obciążyć kosztami tych nierozważnych turystów? W innych krajach płaci się za akcje ratownicze, a ludzie ubezpieczają się, wychodząc w góry – pisze pan Zenon
Kwestie finansowania ratownictwa górskiego reguluje ustawa o bezpieczeństwie i ratownictwie w górach i na zorganizowanych terenach narciarskich. Zapisano w niej, że akcje ratowników w górach (i funkcjonowanie Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w ogólności) finansowane są z dotacji celowych przyznawanych z budżetu państwa przez ministra spraw wewnętrznych, z dotacji przekazywanych przez samorządy terytorialne, a także z części opłat pobieranych za wstęp do parków narodowych lub krajobrazowych. Pewna ilość pieniędzy pochodzi także od sponsorów.
Od czasu do czasu, w okresach gdy wypadków w górach zdarza się więcej, pojawiają się głosy, by – wzorem innych krajów, np. Słowacji, Szwajcarii – wprowadzić opłaty za pomoc ratowników. Koszty akcji ratowniczych są jednak ogromne, liczone w tysiącach, a czasem w dziesiątkach tysięcy złotych. Zwolennicy opłat sugerują, że turyści powinni być w związku z tym zobowiązani do ubezpieczania się przed wyjściem w góry. Inaczej opłaty za pomoc nie byłyby możliwe do wyegzekwowania.
Przeciwnicy opłat mają także przekonujące uzasadnienie: obciążenie turystów kosztami akcji ratowniczej – ich zdaniem – mogłoby spowodować, że ci, którzy potrzebują pomocy, będą odwlekali wezwanie ratowników, podejmowali próby powrotu bez pomocy, co może skutkować wzrostem liczby wypadków, także tych ze skutkiem śmiertelnym. A bardzo ważne jest, by ratownik dotarł do osoby potrzebującej pomocy jak najszybciej.
Nie ma także w naszym kraju opłat za nieuzasadnione wezwanie GOPR. Ciekawym przykładem jest tegoroczne wezwanie do grupy turystów, którzy zażądali, by zabrać ich z asfaltowej drogi z Morskiego Oka... W tej jednak sprawie zwolennicy opłat także nie znajdują poparcia, bo bardzo trudno jest określić granicę, kiedy wezwanie jest uzasadnione, a kiedy nie. Odpłatność i w tym przypadku mogłaby zniechęcić rzeczywiście potrzebujących do wzywania pomocy.
Podstawa prawna
Art. 17 ustawy z 18 sierpnia 2011 r. o bezpieczeństwie i ratownictwie w górach i na zorganizowanych terenach narciarskich (Dz.U. z 2011 r. nr 208, poz. 1241 ze zm.).