Od 1 stycznia może ich powoływać prezydent. Będą orzekać tylko w sądach rejonowych.
Wymogi ustawowe / Dziennik Gazeta Prawna
Środowisko sędziowskie od lat zwracało uwagę na potrzebę tej reaktywacji. Ale asesura ma także swoich przeciwników, którzy głośno mówią o jej niekonstytucyjności. To oznacza, że istnieje duże prawdopodobieństwo, iż przepisami przywracającymi po sześciu latach tę instytucję będzie musiał się zająć Trybunał Konstytucyjny.
Ograniczone kompetencje
Zgodnie z nowelizacją prawa o ustroju sądów powszechnych (Dz.U. z 2015 r. poz. 1224) asesorzy będą wykonywali takie same obowiązki orzecznicze jak sędziowie, z dwoma jednak zastrzeżeniami. Po pierwsze – orzekać będą tylko w sądach rejonowych.
– To dobre rozwiązanie. Dzięki temu ich decyzje będą podlegały kontroli – uważa Waldemar Żurek, rzecznik prasowy Krajowej Rady Sądownictwa.
Drugim ograniczeniem jest wyłączenie z ich kompetencji spraw dotyczących stosowania tymczasowego aresztowania w postępowaniu przygotowawczym oraz upadłościowych i naprawczych. Powód jest oczywisty: ciężar gatunkowy tego typu procesów.
– To trochę dmuchanie na zimne, choć nie wykluczam, że uzasadnione. Być może spowodowane tym, że Polska wielokrotnie przegrywała w Strasburgu właśnie sprawy o stosowanie tymczasowego aresztu. Europejski Trybunał Praw Człowieka wytykał nam, że decyzje o aresztach podejmowali asesorzy pozbawieni atrybutu niezawisłości – przypomina Waldemar Żurek.
Asesor będzie powoływany przez prezydenta na pięć lat. Jednak starać się o urząd sędziego będzie mógł już po dwóch. Tak jak to jest w przypadku sędziów, jego praca będzie podlegała okresowej ocenie. Płaca asesora wyniesie zaś 90 proc. wynagrodzenia sędziego rejonowego.
Czasowa niezawisłość
Asesorzy zniknęli z sądów w 2009 r. po wyroku TK (sygn. akt SK 7/06). Sąd konstytucyjny zakwestionował wówczas ten model dojścia do zawodu sędziego głównie z tego powodu, że nie dawał gwarancji niezawisłości. W każdym momencie asesor mógł bowiem zostać odwołany przez ministra sprawiedliwości. Obecne przepisy w ogóle nie przewidują udziału ministra w procedurze powoływania tych orzeczników. Co więcej, będą oni mieli gwarancję nieprzenoszalności – szef resortu będzie mógł co prawda delegować asesora do pełnienia obowiązków w innym sądzie rejonowym, ale tylko za jego zgodą. Nowe przepisy nie powielają więc błędów, jakie były przyczyną usunięcia przez TK asesury z polskiego porządku prawnego.
– Obecny sposób powoływania asesorów jest sensowny. Będzie bowiem o to wnosiła Krajowa Rada Sądownictwa, która jest organem władzy sądowniczej, a ostateczną decyzję będzie podejmował prezydent, który spina ustrojowo wszystkie trzy władze – mówi Maciej Strączyński, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.
Nie oznacza to, że nowela nie wywołuje żadnych wątpliwości. Te bowiem w trakcie prac nad projektem, który wyszedł z kancelarii prezydenta, zgłaszało wiele podmiotów, m.in. Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Jej zdaniem to, że asesor będzie powoływany na czas oznaczony (pięć lat), przeczy konstytucyjnemu wzorcowi niezawisłości sędziowskiej. W opinii fundacji podkreślano: „jedną z najistotniejszych konstytucyjnych gwarancji niezawisłości sędziowskiej jest przewidziana w art. 179 konstytucji zasada powoływania sędziego na czas nieoznaczony”. HFPCz uważa więc, że deklarowana w projekcie niezawisłość asesora będzie jedynie iluzoryczna. Wszystko dlatego, że sprawując swój urząd, nie będzie on miał poczucia stabilizacji. A to jest konieczne, aby wydawać sprawiedliwe rozstrzygnięcia.
Pomysł powoływania asesorów aż na pięć lat nie podoba się również dr. hab. Ryszardowi Piotrowskiemu, konstytucjonaliście z Uniwersytetu Warszawskiego.
– To długi okres. Kandydat na sędziego będzie w tym czasie uczony konformizmu. Będzie bowiem miał świadomość, że jeżeli nie orzeka tak, jak chcą jego zwierzchnicy, to nie zostanie powołany na sędziego. Istnieje więc duże ryzyko, że po tych pięciu latach utraci zdolność krytycznej oceny – ostrzega.
Kontrowersje wiążą się również z tym, że tak naprawdę nie wiadomo, czy prezydent, powołując asesora, powinien uzyskać kontrasygnatę premiera. Wśród jego prerogatyw, które tego nie wymagają, konstytucja nie wymienia bowiem powoływania asesorów. Część ekspertów twierdzi więc, że bez zgody prezesa Rady Ministrów się nie obejdzie. A to by oznaczało, że znów w proces powoływania włączony będzie przedstawiciel władzy wykonawczej.
Mimo to środowisko sędziowskie jest przekonane, że powrót asesora będzie miał pozytywne skutki dla wymiaru sprawiedliwości.
– Sala sądowa to doskonały sprawdzian. Dopiero na niej kandydat na sędziego zetknie się ze stronami, zostanie postawiony w stresującej sytuacji, a w konsekwencji nauczy się – lub nie – panować nad emocjami – przekonuje Żurek.
Etap legislacyjny
Ustawa weszła w życie 1 stycznia br.