Czeka nas odwrót nie tylko od zasady kontradyktoryjności na rozprawach karnych, lecz także rezygnacja z obrońcy na żądanie czy powrót trybu uproszczonego. Ministerstwo Sprawiedliwości zapoznało się ze stanowiskiem prokuratorskich związkowców, którzy przedstawili obszerną analizę obowiązujących od prawie pół roku reform. I wiele uwag uznało za trafne.
Oskarżyciele przedstawili przede wszystkim długą listę regulacji wymagających natychmiastowej likwidacji – a wśród nich instytucji obrońcy na żądanie przysługującego dziś każdemu oskarżonemu.
– Podzielam argumenty środowiska prokuratorskiego. Nie ma potrzeby, aby utrzymywać to rozwiązanie, skoro wracamy do modelu oficjalności w procesie – wskazuje dr Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości.
– Oskarżyciele słusznie wskazują, że przyznanie takiego prawa ubogim stanowi wystarczającą gwarancję dla praw oskarżonych w postępowaniu karnym – uważa.
Zdaniem Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury RP do kosza powinien też trafić nowy art. 168a k.p.k. Kontrowersyjna regulacja wyklucza możliwość posłużenia się w procesie karnym dowodami uzyskanymi do celów postępowania karnego za pomocą czynów zabronionych.
– To niebezpieczny przepis. Trudno sobie nawet wyobrazić, jakie konsekwencje może spowodować w praktyce. Jego wprowadzenie było nieprzemyślanym eksperymentem – stwierdza dr Warchoł.
Jak tłumaczy, gdy włamywacz powiadomi policję, że odkrył w okradanej willi zwłoki ofiary zabójstwa, to nie będą one dowodami w sprawie, skoro zostały uzyskane „za pomocą czynu zabronionego” popełnionego – jak mógłby się bronić włamywacz – celowo, aby udowodnić, że właściciel willi jest groźnym przestępcą.
– Przecież to absurd. W trosce, by nasz wymiar sprawiedliwości nie narażał się na śmieszność, przerabiając to w praktyce, usuwamy ten przepis – zdradza dr Warchoł.
Związkowcy nie zostawiają również suchej nitki na obowiązku dzielenia akt przekazywanych do sądu na podzbiory. Kwestionują też sens nowych zasad sporządzania aktów oskarżenia z obowiązkowymi tezami dowodowymi. Formalizmy te prowadzą do masowych zwrotów spraw z sądów.
– Te postulaty wydają się trafne. Nie ma powodów, aby dodatkowo formalizować procedury związane z wnoszeniem aktów oskarżenia. Środowisko prokuratorów krytykuje je od samego początku, natomiast twórcy reformy pozostali głusi na te argumenty – podkreśla dr Warchoł.
– Łatwo sobie wyobrazić tezy dowodowe w dochodzeniach czy prostych śledztwach. Ale jak formułować tezy np. w skomplikowanych sprawach karuzel VAT-owskich? Do każdej z 2 tys. faktur trzeba przedstawić tezę? Autorzy reformy nie potrafili odpowiedzieć praktykom podczas szkoleń, co zrobić, gdy świadek, zeznając na rozprawie, wykroczy poza tezę dowodową przedstawianą przez prokuratora w akcie oskarżenia: należy mu przerwać? Sformułować nową tezę dowodową? Przecież to byłby czysty absurd – przekonuje wiceminister.
Prokuratorzy od dawna domagają się także przywrócenia trybu uproszczonego, który został zniesiony wraz z reformą k.p.k. Przed 1 lipca 2015 r. rozpoznawane były w nim sprawy prostsze: te, w których prowadzono dochodzenie, a nie śledztwo.
– Argumenty prokuratorów są racjonalne. Los trybu uproszczonego jest przedmiotem rozważań. Bo rzeczywiście nie powinno być tak, że sprawa o zniszczenie krzesła jest sądzona tak jak sprawa o brutalne zabójstwo – tłumaczy dr Warchoł.
Resort – odpowiadając na postulaty oskarżycieli – zamierza też zracjonalizować zasady anonimizacji akt. Chce też ograniczyć możliwości sięgania po tryby konsensualne przy bardzo poważnych przestępstwach.
– Przy dobrowolnym poddaniu się karze sprawca powinien móc liczyć na pewne korzyści, ale nie aż tak daleko idące, jak w nowelizacji. Nie może być tak, że nawet sprawca najpoważniejszych zbrodni, np. zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, może korzystać z dobrodziejstwa paktowania z organami ścigania – argumentuje wiceminister.