Sterowanie prokuratorami w imię interesu społecznego - to przewiduje przemycony do projektu ustawy Prawo o prokuraturze przepis wprowadzający zmiany w zasadach odpowiedzialności dyscyplinarnej oskarżycieli. Dotąd prokurator nie mógł łamać prawa. Teraz już będzie mógł. W interesie społecznym.

A chodzi o art. 136 poselskiego projektu. Par. 1 stanowi (tak jak dotychczas): „za przewinienia służbowe, w tym za oczywistą i rażącą obrazę przepisów prawa i uchybienia godności urzędu, prokurator odpowiada dyscyplinarnie (przewinienia dyscyplinarne).” Ciekawszy jest par. 2 stwierdzający, że „nie stanowi przewinienia dyscyplinarnego działanie lub zaniechanie prokuratora podjęte wyłącznie w interesie społecznym.” A to bardzo pojemne określenie… i na dodatek jest sprzeczne z poglądem Sądu Najwyższego.

- Mogą to być: zarządzenie tzw. zatrzymania prokuratorskiego i przymusowego doprowadzenia mimo braku upoważniających do tego przesłanek ustawowych; bezprawne pozbawienie wolności zatrzymanego poprzez nie zwolnienie go mimo nieprzekazania do dyspozycji sądu wraz z wnioskiem o zastosowanie tymczasowego aresztowania po upływie 48 godzin od chwili zatrzymania; uniemożliwianie zatrzymanemu kontaktu z adwokatem i bezpośredniej z nim rozmowy, mimo zgłoszenia takiego żądania; uniemożliwianie obrońcy udziału w czynnościach procesowych z udziałem podejrzanego lub w tzw. czynnościach niepowtarzalnych. Można mnożyć przykłady. Nie są wydumane. Przy odrobinie wysiłku wszystkie te naruszenia prawa można uzasadnić interesem społecznym, sprawnością postępowania, bezpieczeństwem publicznym. Ich wspólnym mianownikiem jest to, że w opozycji do niedookreślonego interesu społecznego stoją uprawnienia i gwarancje procesowe konkretnego człowieka, naruszane przez przedstawicieli instytucji powołanej ustawowo do stania na straży praworządności - wskazuje na zagrożenia wynikające z projektowanego przepisu Radosław Baszuk, adwokat, wiceprezes Wyższego Sądu Dyscyplinarnego Adwokatury.

Bez wytłumaczenia

Z pomocą zrozumienia sensu wprowadzenia tego przepisu nie przychodzi uzasadnienie projektu. Z niego wynika niewiele ponad to, co zawarte w przepisie. „Wyłączona zostanie odpowiedzialność za przewinienie dyscyplinarne w sytuacji, gdy prokurator podejmie lub zaniecha działania wyłącznie w interesie społecznym.” - tyle możemy przeczytać na ten temat w uzasadnieniu projektu. - Trudno więc szerzej ustosunkowywać się do normy zawartej w paragrafie drugim. Nieznane jest ratio legis tego uregulowania. Trzeba o nią zapytać autorów projektu. Regulację zawartą w tym przepisie można rozumieć jako okoliczność wyłączającą bezprawność, czyli coś w rodzaju kontratypu - tłumaczy prokurator Jacek Skała, przewodniczący Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury RP.

Konstrukcja kontratypów w kodeksie karnym jest jednak ściśle określona. Przesłanki przy kontratypizacji mają charakter skonkretyzowany.

- Przedmiotowa konstrukcja posługuje się kryterium o wysokim stopniu ocenności. To może wywołać znaczne trudności interpretacyjne. Upłynie zapewne sporo czasu zanim w orzecznictwie sądów dyscyplinarnych, a w szczególności Sądu Najwyższego w sprawach dyscyplinarnych, zostanie wypracowana w tej kwestii utrwalona linia orzecznicza - zauważa prokurator Skała.

I przyznaje, że projektowane rozwiązanie jest z pewnością dla prokuratorów stojących pod zarzutem rażącej i oczywistej obrazy przepisów prawa korzystne.
Adwokat Radosław Baszuk nie ma trudności z interpretacją przepisu i sytuacji związanej z regulacją.

- Z jednej strony mamy Państwo, instytucję wyposażoną w środki przymusu i z założenia, teoretycznie, ograniczone jedynie prawem możliwości działania. Z drugiej człowieka poddanego władczym działaniom Państwa i funkcjonariuszy działających w jego imieniu, co najwyżej wspartego przez obrońcę, profesjonalnego prawnika, którego aktywność sprowadza się do próby zagwarantowania klientowi, że przewidziane ustawą jego uprawnienia i gwarancje procesowe będą przestrzegane. Bo przecież prokurator prawa łamać nie może. Teraz już będzie mógł. W interesie społecznym - wskazuje mecenas.

I dodaje, że takie rozwiązanie jest aksjologicznie obrzydliwe. Sprowadza się bowiem do twierdzenia, że interes społeczny może usprawiedliwiać zachowanie polegające na oczywistej i rażącej obrazie prawa, jego kwalifikowanym, zawinionym naruszeniu przez osobę, która w imieniu Państwa stać ma na straży praworządności.

- To czytelny sygnał: nie przestrzeganie prawa, nie godność urzędu prokuratorskiego, ale interpretowany przez rządzących interes społeczny ma kierować prokuratorem, jakiego potrzebują twórcy projektu - łapie się za głowę karnista.

Interes społeczny

Pojęcie „interes społeczny” można zaliczyć do tzw. klauzul generalnych, które cechuje celowa niedookreśloność, charakter oceniający, czyli wymagający od stosującego normę prawną dokonania wartościowania różnych dóbr, odesłanie do kryteriów pozaprawnych (np. norm moralnych czy religijnych).

- Ustalenie, czym jest w istocie interes społeczny, powinno dokonać się w okolicznościach konkretnej sprawy i w oparciu o podstawowe wartości, jakie funkcjonują w danym społeczeństwie. Na straży interesu społecznego powinny zaś stać m.in. sądy, które rozpatrują daną sprawę - wyjaśnia sędzia Rafał Puchalski z Sądu Rejonowego w Jarosławiu, prezes oddziału przemyskiego Stowarzyszenia Sędziów Polskich IUSTITIA.

Pojęcie „interesu społecznego” nie jest w polskim prawie niczym nowym, ani niespotykanym. Przeciwnie, znajduje się w wielu ustawach: w kodeksie cywilnym, czy prawie rodzinnym.

- Wydawałoby się zatem, że wprowadzenie takiej normy w projekcie zmiany ustawy o prokuraturze nie jest niczym dziwnym, gdybyśmy mogli znaleźć sensowne uzasadnienie dla tej zmiany. Niestety zagłębiając się w jego bardzo lakoniczną treść, poświęconą niemalże w całości połączeniu funkcji prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości, odnajdujemy skopiowaną treść proponowanej normy art. 136 par. 2 ustawy. Tym samym projektodawca w żaden sposób nie uzasadnia jakimi kierował się motywami, wprowadzając do ustawy o prokuraturze niedookreśloną klauzulę generalną - analizuje sędzia Puchalski.

I dodaje, że takie rozwiązanie należy ocenić negatywnie, ponieważ ustawa regulująca relacje służbowe i podporządkowanie prokuratorów, nie może wprowadzać norm prawnych quasi wyłączających odpowiedzialność za działanie lub zaniechanie prokuratora.

- W państwie prawa podstawą jego funkcjonowania są normy prawa, które nie mogą ustępować przed oczekiwaniem społecznym, albowiem wówczas będziemy państwem pozbawionym jakiegokolwiek dorobku demokracji, a staniemy się zakładnikami tych oczekiwań - przestrzega sędzia.

I przestrzegał przed tym też Sąd Najwyższy, który w swoim orzecznictwie jasno wskazuje, że „należy odrzucić automatyzm polegający na uznaniu, że powołanie się na działanie w interesie społecznym zawsze wyłącza bezprawność działania” (sygn. akt IV CSK 557/14).

- Proponowany przepis stanowi wielkie zagrożenie dla prokuratury i w żaden sposób nie da się go usprawiedliwić walką z przestępczością. Prokuratora ma obowiązek działać w granicach prawa i środkami przez prawo przewidzianymi, w szczególności przepisami procedury karnej. Do wyłącznej kompetencji sądu powszechnego należy badanie legalności czy zasadności niektórych działań prokuratury. Tymczasem posłowie w swoim projekcie wprowadzają dodatkową możliwość uniknięcia odpowiedzialności za delikt dyscyplinarny prokuratora, niezależnie nawet od uznanej za sprzeczną z prawem oceny dokonanej przez niezawisły sąd - tłumaczy sędzia Puchalski.

I mówi dalej: byłbym w stanie zrozumieć takie wyłączenie, gdyby ustawa wskazała enumeratywnie przesłanki działania „wyłącznie w interesie społecznym”. Niestety proponowana forma, to według mojej oceny, pozakodeksowa możliwość ręcznego sterowania działaniami podległych prokuratorów, zapewniająca im w zamian za „posłuszeństwo” nietykalność.
- Należy z całą mocą wskazać, że proponowana zmiana pozwala jednoosobowo, podejmować decyzję co jest, a co nie interesem społecznym i nie ma żadnej kontroli sądowej w tym zakresie - zaznacza sędzia.

I optymistycznie dodaje: w demokratycznym państwie prawa jest to niedopuszczalne i wierzę głęboko, że w toku prac na ustawą, przedstawiciele ministerstwa sprawiedliwości, sami zaproponują usunięcie tego groźnego wyłączenia.

Znowu o konstytucji

- Nie widzę w projektowanym rozwianiu zagrożeń dla wartości konstytucyjnych bez szerszego zapoznania się ratio legis tego uregulowania. Trudno mi sobie wyobrazić, aby racjonalnie orzekający sąd dyscyplinarny stwierdziwszy rażącą i oczywistą obrazę przepisów prawa uniewinniał obwinionego kierując się jego motywacjami wychodzącymi naprzeciw interesowi społecznemu. W chwili obecnej trudno mi sobie wyobrazić taki stan faktyczny w którym rażąca i oczywista obraza przepisów prawa miałaby nastąpić w interesie społecznym. Interes społeczny nakazuje bowiem z definicji przestrzeganie prawa - mówi prokurator Skała.

Adwokat Radosław Baszuk nie ma wątpliwości: taki przepis nie powinien funkcjonować w demokratycznym państwie.

- Nie w państwie, które przepisami rangi konstytucyjnej przyjęło ramy państwa prawnego i zasadę legalizmu dziań władz publicznych. Jedynymi punktami odniesienia dla rzetelnego prokuratora powinny być prawo, godność urzędu, wiedza i osobista uczciwość. Obowiązujące prawo powinno z jednej strony chronić i wzmacniać taki wizerunek prokuratora i model prokuratury jako instytucji, z drugiej tworzyć czytelne i efektywne mechanizmy zapobiegające sprzeniewierzeniu się przez prokuratorów wskazanym wartościom. Projekt nowego Prawa o prokuraturze nie idzie w tym kierunku - mówi mec. Baszuk.

I mówi dalej: obowiązująca obecnie ustawa była już nowelizowana niezliczoną ilość razy. To zrozumiałe, jeśli pamięta się, że jej korzenie sięgają 1985 r. Warto przypomnieć sobie dzisiaj jej pierwotne zapisy. Zgodnie z nimi, działalność prokuratury miała na celu ochronę i umacnianie ustroju politycznego i społeczno-gospodarczego Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej oraz ochronę własności społecznej, w ostatniej zaś kolejności zapewnienie poszanowania praw obywateli.

- Dzisiaj twórcy projektu postawić chcą ponad prawem interes społeczny. Alexis de Tocqueville w „Dawnym ustroju i rewolucji” napisał, że historia jest galerią obrazów, w której znajduje się mało dzieł oryginalnych i dużo kopii. Tym razem mamy do czynienia z kiepską kopią - pointuje mec. Baszuk.

Ewa Maria Radlińska