Przedstawiciele władz lokalnych często mają niewielkie pojęcie o protokolarnym porządku pierwszeństwa. Każda dziedzina życia wymaga określonego porządku. Uporządkowanie to jest możliwe m.in. dzięki normom prawnym. No ale nie wszystkie sfery życia przepisami da się uregulować.
Niemniej jednak samo prawo często odwołuje się do owego porządku, inaczej mówiąc ładu. Mówimy m.in. o ładzie przestrzennym, ładzie korporacyjnym. Ten ostatni jest tak ważny dla stosunków gospodarczych, a mimo to często zupełnie różnie jest rozumiany. Bo, że możemy mówić o prawidłowym ukształtowaniu relacji między organami spółek, między organami a wspólnikami (akcjonariuszami) czy spółką a jej interesariuszami, to oczywiste. Mniej oczywiste dla wyjaśnienia ładu korporacyjnego jest rozumienie tych relacji. Niektórzy uważają, że interes wspólników należy przedłożyć nad interes spółki, a inni odwrotnie.
Ale dzisiaj nie o tym. Chciałbym zająć się nieco innym ładem, który nazwałbym protokolarnym. Gdy bywamy np. na różnego rodzaju uroczystościach i akademiach, na samym początku jest z reguły powitanie. No i co się wówczas dzieje? Chaos, niezrozumienie istoty zachowania określonego porządku przy usadzaniu na sali, kolejności przywitania, wystąpień itp. Naruszenie zasad odpowiedniego ładu protokolarnego można też traktować jako naruszenie godności urzędu.
Dlatego tak ważna jest precedencja. Termin ten pochodzi od łacińskiego praecedere, tj. poprzedzać. Oznacza on kolejność, w jakiej najwyższe osobistości państwa, województwa, starostwa czy gminy uczestniczą w oficjalnych uroczystościach i ceremoniałach. Precedencja odnosi się również do stosunków międzynarodowych, gdzie również potrzebna jest kolejność rozmieszczenia, powitania czy występowania. Porządek taki powinien być spisany i powinien stanowić normę prawną. Tak jest w wielu krajach, ale nie w Polsce. Może to jest źródłem wspomnianego bałaganu, naruszania zasad, których wielu po prostu nie zna.
Generalnie można stwierdzić, że precedencja najwyższych stanowisk państwowych jest odbiciem pewnego porządku konstytucyjnego. Najpierw jest głowa państwa, czyli prezydent, a następnie istotna jest kolejność zastępstwa głowy państwa, tj. marszałek Sejmu RP, marszałek Senatu, prezes Rady Ministrów.
Kolejna zasada odnosi się do wyższości stanowisk obieralnych nad mianowanymi, np. wicemarszałków Sejmu i Senatu nad wiceprezesami Rady Ministrów. W ramach trójpodziału władzy na kolejnym miejscu znajdują się władze sądownicze (prezesi Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego). Inną regułą jest wyższość stanowisk władzy centralnej nad lokalną.
Te kilka zasad, które wskazałem, nie rozwiązuje jednak wielu problemów związanych np. z duchowieństwem czy korpusem dyplomatycznym (o czym jeszcze za chwilę).
Napisałem już o tym, że reguły precedencji powinny stanowić normę prawną. W Polsce jednak, co do zasady, takiej regulacji brak. Jest tylko rozporządzenie ministra spraw zagranicznych z 1992 r., które nawet nie zostało opublikowane. Ponieważ nie ma innych przepisów w tym zakresie, wszyscy zainteresowani korzystają z tego rozporządzenia (o ile oczywiście wiedzą, że istnieje i mają do niego dostęp). Dlatego dużo lepiej radzą sobie urzędy centralne niż „Polska powiatowa”. Chciałbym napisać wojewódzka, ale wojewodowie raczej z precedencją nie mają kłopotów. Jednak już marszałkowie, prezydenci czy starostowie (a ściślej ich służby) mają o niej gorsze pojęcie. Wiązać to można z tym, że przywołana regulacja nie obejmowała Polski samorządowej, bowiem reforma samorządowa działa od 1998 r., a wspomniane rozporządzenie szefa MSZ zostało wydane sześć lat wcześniej. Siłą rzeczy nie mogło samorządów dotyczyć.
O ile w terenie da się uzasadnić pierwszeństwo wojewody jako przedstawiciela władz centralnych przed marszałkiem województwa, to jak uzasadnić pierwszeństwo starosty przed przewodniczącym rady powiatu. Przewodniczący rady powiatu to trochę tak jak marszałek Sejmu, a starosta jak prezes Rady Ministrów. Skoro tak, to w precedencji marszałek Sejmu „jest wyżej” niż prezes RM. Natomiast w precedencji powiatowej starosta „stoi” wyżej niż przewodniczący rady powiatu. W gminie i mieście jest inaczej, bo wójt, burmistrz, prezydent są wybierani przez mieszkańców, a przewodniczący rady miasta „dopiero” przez radę. Jak widać problemów na niższych szczeblach może być co niemiara.
Wspomniałem o problemach z wyższym duchowieństwem i korpusem dyplomatycznym. W Polsce w ostatnich latach ukształtowała się zasada, że w układzie centralnym prymas i kardynałowie usytuowani są tuż po czołowej czwórce, a arcybiskupi czy biskupi przed władzą sądowniczą. To już nie trójpodział, ale czwórpodział władzy. Jeszcze ciekawiej jest w Polsce lokalnej, gdzie często wyższej rangi duchowieństwo jest usytuowane na samym początku, przed wojewodą, marszałkiem i prezydentem miasta itp.
Jeśli chodzi o korpusu dyplomatyczny (pomijam w tym miejscu wzajemną precedencję przedstawicielstw różnych państw), to w hierarchii „państwowej” również sytuuje się on przed władzą sądowniczą. Większy problem mają w praktyce jednostki rządowo-samorządowe w województwie czy samorządowe w powiecie lub gminie. W wielu miastach Polski znajdują się konsulaty innych państw – z funkcjonującymi w nich konsulami zawodowymi, jak i honorowymi.
Trzeba pamiętać, że są oni przedstawicielami innych państw, choćby mieli obywatelstwo polskie. Z tej racji ich usytuowanie powinno być odpowiednio wysokie, tuż po wojewodzie, marszałku czy przewodniczącym sejmiku, a w starostwie po staroście i przewodniczącym rady (podobnie w mieście i gminie). A jak poradzić sobie z pierwszeństwem między członkami korpusu? Tu zasady wyznacza konwencja wiedeńska o stosunkach dyplomatycznych z 18 kwietnia 1961 r. Zgodnie z art. 13 „szefowie misji dyplomatycznych korzystają z precedencji w kolejności dat i godzin objęcia funkcji”. Czyli najdłużej urzędujący ma pierwszeństwo przed tym, który później objął funkcję.
W odniesieniu do korpusu dyplomatycznego prawidłowa precedencja jest niezmiernie ważna, bowiem może ważyć na stosunkach z państwami, które dyplomata reprezentuje.
Jak widać, nie tylko słowo „precedencja” wymaga wyjaśnienia, ale również zasady z nią związane. Może warto więc uczyć również studentów prawa określonych zasad. W przyszłości precedencja niektórych z nich będzie przecież dotyczyć.
Reguły precedencji powinny stanowić normę prawną. W Polsce jednak, co do zasady, takiej regulacji brak. Jest tylko rozporządzenie ministra spraw zagranicznych z 1992 r., które nawet nie zostało opublikowane
W Polsce w ostatnich latach ukształtowała się zasada, że w układzie centralnym prymas i kardynałowie usytuowani są tuż po czołowej czwórce, a arcybiskupi czy biskupi przed władzą sądowniczą. To już nie trójpodział, ale czwórpodział władzy.