Według sądu tekst mieści się w granicach krytyki prasowej i nie jest obraźliwy dla powoda.
Przed rokiem "GW" napisała, że podpisane tuż po wyborach przez urzędującego jeszcze premiera Kaczyńskiego zarządzenie o zasadach niszczenia akt ABW w istocie dozwalało niszczyć dokumenty legalizacyjne CBA, których zgodność z prawem niektórzy eksperci podważali. Po publikacji niszczenia zaprzestano, a J. Kaczyński - urażony publikacją - pozwał wydawcę gazety, żądając przeprosin i 50 tys zł.
Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że politycy powinni się liczyć z krytyką mediów, więc także Jarosław Kaczyński - "który może być subiektywnie przekonany, że zarządzenie nie łamie prawa" - nie może mieć pretensji, że został poddany krytyce. "Nie była ona obraźliwa. Mieściła się w standardach demokratycznego państwa" - orzekł sąd.
Reprezentujący b. premiera mec. Antoni Łepkowski zapowiedział apelację
Prawnik Agory Piotr Rogowski uznał zaś, że "Jarosław Kaczyński ośmieszył się, podając do sądu wolne media".