Publiczna lista przestępców seksualnych i uniemożliwienie odbierania dzieci ze względu na biedę. To dwa nowe cele Ministra Sprawiedliwości.
Przestępstwa o charakterze pedofilskim w liczbach / Dziennik Gazeta Prawna
dr hab. Michał Bernaczyk Katedra Prawa Konstytucyjnego, Wydział Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego / Dziennik Gazeta Prawna
We wtorek przygotowanymi w resorcie sprawiedliwości projektami ustaw: o przeciwdziałaniu zagrożeniom przestępczością na tle seksualnym oraz o zmianie kodeksu rodzinnego i opiekuńczego zająć ma się już Rada Ministrów.
Celem pierwszego jest utrudnienie pedofilom kontaktu z potencjalnymi ofiarami – zablokowana zostanie bowiem możliwość ich zatrudniania w miejscach, w których dzieci stale przebywają. Ma temu służyć wyposażenie wszystkich instytucji, które zajmują się edukacją czy opieką, w instrumenty umożliwiające weryfikację przyjmowanych do pracy osób pod kątem skazań za przestępstwa pedofilskie. Kierownicy tych urzędów będą ustawowo zobligowani do dokonywania takiej weryfikacji podczas rekrutacji.
Powstanie jednak także inny rejestr – powszechny, dostępny dla każdego na stronach Ministerstwa Sprawiedliwości. W nim zawarte będą dane sprawców przestępstw przeciwko wolności seksualnej i obyczajności, działających w warunkach recydywy, a także tych, którzy dopuścili się przestępstwa pedofilskiego, działając ze szczególnym okrucieństwem.
– Są sytuacje na tyle drastyczne, by dobro dziecka stawiać wyżej niż ochronę interesów, dóbr osobistych groźnego pedofila – argumentował wczoraj minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Jak mówił, dziś ochrona małoletnich nie jest wystarczająca. Jako przykład podał niedawną sprawę z Grudziądza, gdzie pedofil tego dnia, w którym opuścił więzienie, brutalnie zgwałcił dziewięciolatka.
Osoby, które zostaną umieszczone w którymkolwiek z rejestrów, zobowiązane będą do zgłaszania na policję każdorazowej zmiany miejsca pobytu, najpóźniej w trzecim dniu tego pobytu.
– Jeżeli ktoś z państwa ma dziecko i pojawia się nowy sąsiad, to myślę, że gdyby był wcześniej skazywany za okrutne gwałty na dzieciach, chcielibyście o tym wiedzieć – mówił Ziobro podczas konferencji prasowej.
Takie argumenty nie przemawiają jednak do prawników.
– To zły pomysł. Boję się, że jeśli wprowadzony zostanie powszechny rejestr pedofilów, dochodzić będzie do samosądów, do linczów – komentuje Zbigniew Krüger, adwokat z kancelarii Krüger & Partnerzy.
– Nie widzę celu takich przepisów. Jeśli bowiem miałyby służyć ochronie małoletnich, to wystarczy pierwszy z zaproponowanych rejestrów. Co miałbym zrobić z wiedzą, że mój sąsiad jest pedofilem? Odstrzelić go profilaktycznie? – ironizuje prawnik.
I przypomina, że niebezpiecznym przestępcom dedykowana jest ustawa o postępowaniu wobec osób z zaburzeniami psychicznymi stwarzających zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób (Dz.U. z 2014 r. poz. 24). Miała ona uchronić społeczeństwo przez odpornymi na resocjalizację przestępcami, którym kończy się kara pozbawienia wolności. Jeśli istniałoby prawdopodobieństwo, że po opuszczeniu krat wrócą do zbrodniczego życia, mają być umieszczani w zamkniętym ośrodku w Gostyninie.
– Już ta ustawa jest konstytucyjnie wątpliwa. Za sprawą zaś proponowanych zmian osoba, która nie zostanie uznana za na tyle niebezpieczną, by zostać zamknięta w ośrodku, znajdzie się na publicznie dostępnej liście pedofilów. Nie podoba mi się to – mówi Krüger.
Mniej emocji wzbudza drugi z zaprezentowanych projektów – ten mający zapobiec sytuacjom odbierania rodzicom dzieci ze względu na biedę w rodzinie. Z wyliczeń resortu wynika, że na przestrzeni sześciu miesięcy doszło aż do 61 przypadków. Stąd też postulowane jest wprowadzenie przepisu, zgodnie z którym „umieszczenie dziecka w pieczy zastępczej wbrew woli rodziców nie jest dopuszczalne wyłącznie z powodu ubóstwa”.
TRZY PYTANIA
Treść aktu łaski stanowi informację publiczną
Naczelny Sąd Administracyjny uznaje co do zasady, że dokumenty – np. wnioski i opinie prokuratora generalnego – związane z procesem ułaskawienia, nie stanowią informacji publicznej. Ale taki wyrok nie zapadł jednomyślnie. Zdanie odrębne zgłosiła sędzia prof. Małgorzata Jaśkowska. To w końcu mamy w tym wypadku do czynienia z informacją publiczną, czy wprost przeciwnie?
Drażni mnie zwulgaryzowane wnioskowanie: „skoro mamy informacje publiczne, to istnieją także informacje niepubliczne posiadane przez państwo”. Żadne znane mi państwo demokratyczne nie dzieli swym ustawodawstwem informacji na publiczne albo niepubliczne. To wytwór polskiego sądownictwa administracyjnego zbudowany wokół trzech słów ustawy („informacja o sprawie publicznej”), łamiący elementarne wymogi art. 31 ust. 3, 54 i 61 ust. 3 konstytucji oraz standardy Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (sprawa Kenedi przeciwko Węgrom). W ten sposób zakres prawa do informacji publicznej uczyniono nieprzewidywalnym dla obywatela i urzędnika.
Może sądy administracyjne stawiają znak równości między informacją publiczną a informacją jawną?
Jest jasne, że nie można stawiać znaku równości między informacją publiczną a informacją jawną. Publiczne nie znaczy jawne. To zresztą wynika z art. 5 ust. 1 i 2 ustawy, na mocy którego określone informacje, nomen omen publiczne!, można, kolokwialnie mówiąc, utajnić. Udokumentowana procedura stosowania prawa łaski i treść aktu łaski stanowią informację publiczną. Organ, który ją posiada, może natomiast ograniczyć jej dostępność z ustawowych i rzeczywistych powodów, np. ze względu na prawo do prywatności. Obowiązująca ustawa o dostępie do informacji publicznej daje takie możliwości, tyle że mało kto z nich korzysta. Proszę też pamiętać, że toczy się dyskusja na temat zakresu prawa łaski i sposobu jego realizacji. Jeśli sugeruje się jego abolicyjny charakter – jak w przypadku byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego – to powstaje pytanie, czy można dać komuś immunitet od wszelkich przestępstw.
Właśnie, można?
Oczywiście nie, lecz tak odbieram ułaskawienie przed prawomocnym orzeczeniem. Tymczasem prawomocność i jej skutki są znane art. 42 ust. 3 i 99 ust. 3 konstytucji, tworząc przedmiot dla prawa łaski. Skoro zaś mowa o skutkach wyroków karnych, to oprócz ułaskawionego mamy też osoby pokrzywdzone przestępstwem, a tak skrajnie pojęty akt łaski uderza w prawo ofiar do sądu. Pytanie więc, czy choćby one nie powinny mieć prawa do szerszej informacji na temat ułaskawienia. Jego przyczyn? Uzasadnienia? Niestety, obecna ustawa nie pozwala na limitowanie ochrony prywatności w zależności od wnioskodawcy i zadeklarowanego użytku z wnioskowanej informacji, ale w pewnych krajach to standard.