Odpowiadając w czwartek w Sejmie na pytanie posłów PiS, Jaki powiedział, że wprowadzona od 1 lipca br. nowelizacja zasad tej formy odbywania kary sprawiła, że liczba osób objęta systemem spada. Od 1 lipca br. SDE nie jest już formą wykonywania kary pozbawienia wolności w wymiarze do roku, ale jedną z form wykonywania kary ograniczenia wolności.

Według Jakiego, jest to "potężny problem", bo kary odbywane w formie SDE są skuteczne. Dzięki nim jest m.in. więcej wolnych miejsc w więzieniach, a takie odbywanie kar jest znacząco tańsze niż "tradycyjne".

Podał, że dzięki SDE w latach 2009-2015 zwolniło się w sumie 23 tys. 145 miejsc zakwaterowania w więzieniach i aresztach. "Można to uznać za sukces w skali europejskiej" - dodał Jaki.

Powiedział też, że dotychczas 48 tys. 230 osób skorzystało z tego systemu - do 31 października br., czyli do dnia, kiedy można było orzekać w tej formie karę pozbawienia wolności. Według niego efektywność wykonywania tej formy kary sięga 94 proc.

Jaki podkreślił, że średni koszt obsługi jednego skazanego w systemie dozoru elektronicznego wynosi 331 zł miesięcznie, a koszt utrzymania skazanego w jednostce penitencjarnej jest ponad osiem razy wyższy.

"System się sprawdził (...) należy wrócić do zasad, które pozwolą na skuteczną realizację systemu" - dodał Jaki. Podał, że powołano zespół w MS, który rozważy nowelizację prawa w tym zakresie.