Referendarz sądowy oddalił wniosek powoda o zwolnienie go od ponoszenia kosztów sądowych – zaliczki na biegłego. Powód reprezentowany przez profesjonalnego pełnomocnika złożył zażalenie na to postanowienie. Sąd Rejonowy w Rzeszowie odrzucił je jednak. W uzasadnieniu wskazał, że art. 39822 par. 1 k.p.c. wyraźnie stanowi, że w takim wypadku jedynym dopuszczalnym środkiem zaskarżenia jest skarga. Sąd nie znalazł też podstaw, aby przyjąć, że doszło jedynie do mylnego oznaczenia pisma. Oba środki zaskarżenia (zażalenie i skarga na orzeczenie referendarza) oparte są bowiem na zupełnie odmiennych zasadach ustrojowych i podlegają różnym przepisom postępowania, a profesjonalny pełnomocnik powinien o tym wiedzieć.
Dr Marcin Sala-Szczypiński radca prawny, wicedziekan Rady OIRP w Krakowie / Dziennik Gazeta Prawna
Janusz Sulima sędzia Sądu Apelacyjnego w Białymstoku / Dziennik Gazeta Prawna
Powód zaskarżył powyższe postanowienie. W jego ocenie doszło do naruszenia art. 1301 par. 11 k.p.c. Sąd powinien bowiem nadać pismu bieg, a w przypadku wątpliwości co do jego charakteru wezwać stronę do usunięcia wszelkich niejasności.
Sąd Okręgowy w Rzeszowie uznał, że zażalenie nie zasługuje na uwzględnienie (sygn. akt VI Gz 257/15).
UZASADNIENIE
Sąd okręgowy wskazał, że zgodnie z art. 130 par. 1 zd. 2 k.p.c. mylne oznaczenie pisma procesowego lub inne oczywiste niedokładności nie stanowią przeszkody do nadania mu biegu i rozpoznania go w trybie właściwym. Jednakże pomimo, iż przepis ten nie różnicuje sytuacji stron w zależności od tego, czy w sprawie działa prawnik, czy też zainteresowany sam dokonuje wszelkich czynności, to orzecznictwo Sądu Najwyższego wskazuje na potrzebę odmiennego traktowania takich sytuacji. Od osób posiadających zarówno wykształcenie prawnicze, jak i praktykę w wykonywaniu zawodu adwokata czy radcy prawnego należy bowiem oczekiwać należytej staranności w podejmowaniu czynności przed sądem.
Inaczej natomiast kształtuje się sytuacja strony, która samodzielnie reprezentuje swoje interesy w toku postępowania. Często bowiem nie posiada nawet podstawowej wiedzy z dziedziny prawa i niekiedy mylnie formułuje pisma procesowe, w tym stosuje nazewnictwo środków odwoławczych nieadekwatne do rodzaju orzeczenia, które chce zaskarżyć.
Z tej przyczyny w ocenie SO art. 130 par. 1 zd. 2 k.p.c. nie znajduje zastosowania w sytuacji, gdy środek zaskarżenia został wniesiony przez profesjonalnego pełnomocnika. Sąd rejonowy nie musiał zatem wzywać do wyjaśnienia zawartości pisma procesowego sporządzonego przez prawnika, była ona bowiem jednoznaczna. Poza tym fakt, iż odwołanie napisał radca prawny lub adwokat, nie pozwala na przypisanie mu treści, która nie została w nim wyrażona – wskazał sąd w uzasadnieniu.
W związku z powyższym wniesione w niniejszej sprawie przez profesjonalnego pełnomocnika powoda zażalenie nie mogło zostać uznane na podstawie art. 130 par. 1 zd. 2 k.p.c. za skargę na orzeczenie referendarza sądowego.
KOMENTARZE
Przedstawiony problem dotyczy niezwykle ważnej kwestii konsekwencji uchybień procesowych profesjonalnego pełnomocnika.
Z orzeczenia nie wynika, czy w przedmiotowym zażaleniu określono podstawy prawne, natomiast zapewne spełniało ono wymogi pisma procesowego przewidziane w art. 126 k.p.c. – kluczowe zatem były dwa elementy: określenie pisma jako „zażalenie” i skierowanie go do sądu okręgowego. Odwołując się do brzmienia właściwych przepisów k.p.c. a także utrwalonej linii orzecznictwa sąd stwierdził, iż wyłącza to możliwość uznania go za skargę i merytorycznego rozpoznania w wypadku, gdy pismo złożone zostało przez profesjonalnego pełnomocnika. Orzecznictwo sądowe jest tu dla profesjonalnych pełnomocników bezwzględne. O ile bowiem w ocenie Sądu Najwyższego „niezasługującym na aprobatę, skrajnym formalizmem jest odrzucenie wniosku strony sporządzonego przez osobę niebędącą prawnikiem, którego sformułowanie nie zawiera żądania doręczenia orzeczenia, a ogranicza się do żądania doręczenia uzasadnienia (...)” (por. postanowienie SN z 7 lutego 2006 r., IV CZ 7/06), to już „brak jest dostatecznych podstaw do przypisywania czynnościom procesowym podejmowanym w formie pisemnej przez profesjonalnych pełnomocników innego znaczenia niż wynikające z ich jednoznacznej treści” (por. wyrok SN z 19 kwietnia 2012 r., IV CSK 384/11). Rozstrzygający sprawę sąd nawet nie rozważał możliwej tu potencjalnie wykładni funkcjonalnej, oparciem dla której byłoby założenie, iż celem art. 130 par. 1 zd. 2 k.p.c. jest korygowanie nadmiernego formalizmu, a skutkiem dopuszczenie rozpoznania pisma, w przypadku gdy intencje autora są jednoznaczne – bez względu, czy uchybienia dopuścił się profesjonalny pełnomocnik czy inna osoba (takiego rozróżnienia przecież przepis wprost nie wprowadza). Można przyjąć, że w ocenie sądu intencje profesjonalnego pełnomocnika powinny być wyrażane precyzyjnie, a jego status zawodowy wyłącza korygującą ingerencję sądu (mimo iż ostatecznie skutki takiego działania dotyczą bezpośrednio reprezentowanej strony).
Taka utrwalona i jak widać cały czas utrwalana linia orzecznictwa powinna stanowić przestrogę dla profesjonalnych pełnomocników i uświadamiać konsekwencje działań oraz przypominać, iż w większości wypadków klient zdany jest wyłącznie na swego pełnomocnika.
Nie jestem zwolennikiem rygorystycznego formalizmu. Co do zasady, każde pismo procesowe, bez względu na to, od kogo pochodzi, powinno być rozpoznane zgodnie z jego treścią. Nazwa pisma nie powinna mieć decydującego znaczenia. Jeżeli są wątpliwości co do rzeczywistych intencji autora pisma, należy je poddać wykładni zgodnie z dyrektywami właściwymi dla tłumaczenia oświadczeń woli. W pewnych przypadkach może być konieczne wezwanie strony do ich wyjaśnienia. Zgodnie z art. 130 par. 1 zd. 2 k.p.c. mylne oznaczenie pisma procesowego nie stanowi przeszkody do nadania mu biegu i rozpoznania go we właściwym trybie. Brak jest w tym przepisie zastrzeżenia, że nie dotyczy on profesjonalnych pełnomocników. Z drugiej strony, od osób wykonujących zawód adwokata lub radcy prawnego należy wymagać wysokiego poziomu świadczenia usług prawniczych. Są to przecież ludzie, którzy nie tylko legitymują się wyższym wykształceniem prawniczym. Powinni oni w taki sposób redagować pisma procesowe, aby bez trudu można im było nadać bieg i właściwie je rozpoznać. Po to w niektórych sytuacjach procesowych obowiązuje tak zwany przymus adwokacko-radcowski. Jeżeli ktoś nie jest w stanie temu sprostać, nie powinien wykonywać takiego zawodu. Nie może więc być tak, że fachowy pełnomocnik nie będzie ponosił żadnych konsekwencji swoich zaniedbań lub niewiedzy. Rodzi się jednak pytanie: czy te konsekwencje powinna również ponosić reprezentowana przez nich strona procesu? Jeżeli uznamy, że przepis art. 130 par. 1 zd. 2 k.p.c. nie ma zastosowania w sytuacji, gdy środek zaskarżenia został wniesiony przez profesjonalnego pełnomocnika, to w pewnych skrajnych przypadkach może się okazać, że lepiej w ogóle z usług takiego pełnomocnika w procesie sądowym nie korzystać.