Do Sejmu trafił drugi, nieco zmieniony projekt noweli ustawy o TK autorstwa posłów Prawa i Sprawiedliwości.
Sejm obecnej kadencji miałby wybrać na nowo pięciu członków trybunału. Prezydium Sejmu oraz grupy co najmniej 50 posłów będą miały siedem dni na zgłoszenie kandydatów. Nowela ma wejść w życie 14 dni od momentu jej ogłoszenia w Dzienniku Ustaw. Jeżeli regulacje te staną się obowiązującym prawem, to z zasiadaniem w TK musieliby się pożegnać wybrani przez Sejm poprzedniej kadencji: Roman Hauser, Krzysztof Ślebzak, Andrzej Jakubecki, Bronisław Sitek oraz Andrzej Jan Sokala.
– Wymowa tego projektu, choć został on nieco złagodzony, jest taka sama jak poprzedniego. Obydwa należy ocenić jako zamach na sądownictwo, który próbuje przeprowadzić władza ustawodawcza – komentuje prof. Marek Chmaj, konstytucjonalista z Uniwersytetu Humanistycznospołecznego SWPS.
Dodaje, że w taki sam sposób, a więc poprzez wprowadzenie analogicznych przepisów przejściowych do innych ustaw, PiS mógłby usunąć i inne organy wybrane przez poprzednią władzę, takie jak np. rzecznik praw obywatelskich, rzecznik praw dziecka czy członkowie Rady Polityki Pieniężnej.
– To bardzo niebezpieczne. To, co robi obecna władza, powinno się odczytywać jako próbę podważenia fundamentalnych zasad prawnych – przekonuje prof. Chmaj.
Obecny projekt od poprzedniego różni się tym, że z dniem wejścia w życie Andrzej Rzepliński i Stanisław Biernat nie stracą pełnionych funkcji – prezesa i wiceprezesa TK. Ma to się stać dopiero po upływie trzech miesięcy i być efektem wprowadzenia kadencyjności tych stanowisk. Zgodnie z projektem władze trybunału mają być wybierane na trzy lata.
– To klasyczny przykład działania prawa wstecz. Prezes Rzepliński i wiceprezes Biernat zostali bowiem wybrani na te stanowiska na dziewięcioletnią kadencję i już te prawa nabyli – ocenia Marek Chmaj.
Projekt przewiduje również wprowadzenie terminu na złożenie przed prezydentem ślubowania przez sędziego TK: miałby on wynieść 30 dni. ©?
Platforma podpisała się pod wnioskiem Prawa i Sprawiedliwości
Praca posłów PiS nad wnioskiem o zbadanie zgodności z konstytucją uchwalonej przez PO ustawy o Trybunale Konstytucyjnym (Dz.U. z 2015 r. poz. 1064) nie poszła na marne. Co prawda PiS wniosek z trybunału wycofał, ale dokładnie taki sam – jedynie ze zmienionymi podpisami – złożyła wczoraj Platforma.
– Cieszymy się, że PO podziela nasze zastrzeżenia co do zgodności z konstytucją ustawy, którą niedawno sama uchwaliła – śmieje się przewodniczący komisji sprawiedliwości i praw człowieka Stanisław Piotrowicz (PiS).
Ubolewa jednak, że opozycja zamiast stworzyć coś własnego, przywłaszczyła sobie pracę PiS. Wniosek ma kilkadziesiąt stron i zawiera obszerną argumentację prawną. Jego przygotowanie wymagało i umiejętności, i czasu. I – nie jest tajemnicą – najczęściej pieniędzy, gdyż partie polityczne takie prace z reguły zlecają na zewnątrz. Pytanie więc, czy tego rodzaju opracowanie nie jest – jak utwór – chronione prawem autorskim. A więc, czy rzeczywiście każdy może je skopiować i podpisać się pod nim.
Były minister sprawiedliwości Borys Budka nie widzi problemu.
– Mówimy o dokumencie dostępnym oficjalnie na stronie Trybunału Konstytucyjnego – wskazuje. Dodaje jednak, że jeśli ktoś uzna, iż jego autorskie prawa majątkowe zostały naruszone, PO przeanalizuje sprawę.
– Za wcześnie na deklaracje, ale raczej nie planujemy występować z roszczeniem. Wystarczy, że PO przyznała nam rację – ripostuje poseł Stanisław Piotrowicz.
Grzegorz Leśniewski zarządzający warszawskim biurem kancelarii Olesiński & Wspólnicy zwraca uwagę, że sam wniosek zasadniczo spełnia warunki uznania go za utwór.
Wątpliwości budzić może jednak to, czy z chwilą jego złożenia w trybunale przez posłów PiS nie stał się on materiałem urzędowym w rozumieniu prawa autorskiego. Jeśli tak, to nie podlegałby ochronie.
– Przypisanie sobie jednak autorstwa złożonej argumentacji wyłącznie na podstawie upublicznienia dokumentu, nawet jeśli by uznać, że nie narusza prawa autorskiego, może być rozpatrywane również na gruncie przepisów dotyczących ochrony dóbr osobistych – zwraca uwagę mec. Leśniewski.
Etap legislacyjny
Projekt wpłynął do laski marszałkowskiej