Samorządy chcą, by ustawę odbierającą im od 2016 r. prawo do korzystania z urządzeń zbadał Trybunał Konstytucyjny. Ich celem jest zatrzymanie reformy lub jej opóźnienie.
Wniosek do trybunału złożyło 17 gmin z województwa pomorskiego. Przewodniczy im znana wielu kierowcom gmina Kobylnica. Nazywana jest często „królową fotoradarów” – ze względu na pokaźne wpływy z grzywien nakładanych za wykroczenia uwiecznione przez sześć działających tam fotoradarów stacjonarnych (które kosztowały 1,4 mln zł). Wpływy te stanowiły nieraz 15–20 proc. rocznych dochodów samorządu (8 mln zł w rekordowym 2010 r.).
Radni Kobylnicy w uchwale o skierowaniu sprawy do Trybunału Konstytucyjnego zarzucają przyjętej przez parlament ustawie (ustawa z 24 lipca 2015 r. o zmianie ustawy o ruchu drogowym oraz ustawy o strażach gminnych; Dz.U. poz. 1335) wiele uchybień: niezgodność z konstytucyjną zasadą pomocniczości, wartościami rzetelności i sprawności instytucji publicznych, wywodzoną z art. 2 Konstytucji RP zasadą przyzwoitej legislacji czy wreszcie nakazem zachowania odpowiedniego vacatio legis (ustawa nie przewiduje bowiem żadnego okresu przejściowego) i ochrony interesów w toku.
Samorządowcy mają jasny cel – albo zatrzymać reformę i móc dalej używać fotoradarów, albo chociaż ją opóźnić poprzez wymuszenie na parlamencie wprowadzenia okresu przejściowego, w trakcie którego gminy mogłyby na spokojnie pozbyć się sprzętu (sprzedać, przekazać inspekcji transportu drogowego czy zwrócić firmom, od których dzierżawiły urządzenia) oraz dokończyć sprawy mandatowe wszczęte jeszcze przed 1 stycznia 2016 r.
Na razie nie wiadomo, czy TK zajmie się sprawą. – Obawiamy się, że w związku z ostatnimi zawirowaniami wokół składu sędziowskiego nieprędko to nastąpi, a reforma zdąży wejść w życie – przyznaje wójt Kobylnicy Leszek Kuliński. Chodzi o ostatnie spory na linii PiS–PO wokół wyboru sędziów TK. PiS ma zamiar zgłosić projekt unieważniający wybór pięciu sędziów wybranych przez Sejm poprzedniej kadencji (gdyby prezydent odmówił przyjęcia ich ślubowania). To odpowiedź na działania PO podjęte po przegranej Bronisława Komorowskiego w wyborach prezydenckich – wówczas Sejm, zmieniając ustawę o TK, wybrał trzech sędziów, których kadencja wygasała, oraz dwóch zapasowych – za sędziów, których kadencje wygasną w grudniu. W takich okolicznościach rzeczywiście trudno będzie sędziom skupić się na wniosku gmin. Inna sprawa, że – jak mówi konstytucjonalista prof. Marek Chmaj – średni termin rozpatrywania wniosku przez TK to rok i osiem miesięcy. Nie oznacza to jednak, że gminy są całkowicie na straconej pozycji.
– Rzeczywiście nie zachowano vacatio legis i ochrony interesów w toku. To może być zasadniczy argument dla trybunału – uważa prof. Chmaj. Jak dodaje, jeśli gminom uda się dowieść swoich racji, będą im przysługiwały roszczenia odszkodowawcze wobec Skarbu Państwa.
Samorządowcy liczą, że niezależnie od decyzji trybunału rząd – dowiedziawszy się o złożeniu sprawy do TK – dokona pilnej nowelizacji ustawy, która wprowadzi okres przejściowy umożliwiający dokończenie po 1 stycznia spraw będących w toku. Jak pisaliśmy w DGP, zdezorientowane straże miejskie przesyłają w tej sprawie pytania do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. A resort wciąż nie wie, co odpowiedzieć. – Kwestie te są nadal przedmiotem analizy – odpisało nam biuro prasowe MSW.
Nie wiadomo też, jak w tej sprawie zachowa się nowy rząd, właśnie przejmujący stery we wszystkich resortach. – Za wcześnie o tym mówić. Najpierw musimy zdiagnozować sytuację i zastanowić się, co dalej – ucina Kazimierz Smoliński z PiS.
DGP
Gminy przekonują, że wcale nie chodzi o wpływy z mandatów, które trafiają do ich budżetów, tylko o bezpieczeństwo mieszkańców. Jak argumentują, od nowego roku w jednej chwili z dróg w całej Polsce zniknie ponad 200 urządzeń ograniczających zapędy kierowców. Pozostanie tylko 400 fotoradarów należących do Inspekcji Transportu Drogowego.
W takie tłumaczenia nie wierzy Maciej Banaszak z SLD, autor nowelizacji, która odebrała strażnikom prawo do korzystania z fotoradarów. – Inicjatywa gmin to próba chronienia tylko i wyłącznie swoich interesów ekonomicznych – uważa. Przyznaje, że brak okresu przejściowego może być problemem, ale to właśnie w takim, a nie innym kształcie ustawę przyjęto.
– W Senacie była zgłaszana poprawka dotycząca okresu przejściowego, ale nie została przegłosowana. Straże już od listopada powinny dać sobie spokój z kontrolami radarowymi. A jeśli nie zakończą ich do stycznia? Trudno, ich problem – kwituje Banaszak.