Gwałtowny wzrost cen materiałów budowlanych może uzasadniać modyfikację ryczałtu przewidzianego dla wykonawcy robót. I to nawet wtedy, gdy strony wykluczyły taką możliwość w umowie – orzekł Sąd Najwyższy.

Firma Sławomira B. w 2006 r. wygrała przetarg na budowę dwóch domów komunalnych w warszawskim Wawrze. Prace trwały do 2008 r., umowa została wykonana zgodnie z planem. Sławomir B. miał otrzymać wynagrodzenie ryczałtowe, obejmujące całość kosztów prac i materiałów budowlanych (których zakup w całości finansował wykonawca), a ustalone w przetargu na ponad 8,1 mln zł. Taka też kwota została wypłacona po zakończeniu robót. Jednak w trakcie prac, na przełomie lat 2006 i 2007, miał miejsce gwałtowny wzrost cen materiałów budowlanych. Tyle że umowa z miastem nie przewidywała zmiany wynagrodzenia. Strony ustaliły nawet, że nie będą stosowały klauzul waloryzacyjnych z art. 3571 kodeksu cywilnego.
Podwyżki cen materiałów budowlanych spowodowały znaczącą redukcję zysku wykonawcy: do tego stopnia, że wykonanie umowy oznaczało w praktyce stratę dla firmy Sławomira B. Po skalkulowaniu na nowo kosztów wykonawca uznał, że wzrosły one o ok. 23 proc. w stosunku do pierwotnie przewidywanych i mniej więcej o taką wartość powinno wzrosnąć także jego wynagrodzenie. Zażądał więc od miasta zapłaty kolejnych 1,7 mln zł.
W sądzie I instancji Sławomir B. uzyskał pozytywne orzeczenie – sąd zasądził na jego rzecz żądaną kwotę. Jednak z przyczyn proceduralnych wyrok został uchylony i proces musiał rozpocząć się od nowa. Tym razem wykonawca przegrał – sądy oddaliły kolejno powództwo i apelację Sławomira B. Ich zdaniem mógł on, zachowując należytą staranność, przewidzieć możliwość nagłych zmian cen, tym bardziej że zdarzały się one już wcześniej. Nie mogło też być w tym wypadku mowy o rażącej stracie, która uzasadniałaby zastosowanie klauzuli waloryzacyjnej – rebus sic stantibus z art. 3571 k.c. Sądy wydały te orzeczenia mimo przeprowadzenia dowodu z opinii biegłych, w której wskazywano, że wykonawca nie mógł przewidzieć podwyżek cen w tej skali, w jakiej wystąpiły.
Wyrok sądu II instancji nie ostał się w Sądzie Najwyższym, który uchylił go i nakazał ponowne rozpoznanie sprawy. Zdaniem SN zastosować tu bowiem należało raczej art. 632 par. 2 k.c., odnoszący się do umów o dzieło, ale stosowany też do umów o roboty budowlane (na mocy art. 656 par. 1 k.c.). Zgodnie z nim jeżeli wskutek zmiany stosunków, której nie można było przewidzieć, wykonanie dzieła groziłoby przyjmującemu zamówienie rażącą stratą, sąd może podwyższyć ryczałt lub rozwiązać umowę. Zdaniem SN przepis ten nie określa odpowiedzialności stron umowy, ale odnosi się do skutków zmian rynkowych i ekonomicznych dla zawartych i wykonywanych umów.
– Istotna w sprawie jest równowaga kontraktowa – wskazał sędzia Mirosław Bączyk.
– Trudno uznać, że nawet działający racjonalnie powód mógł przewidzieć kilkunastoprocentowy skok cen w krótkim czasie. To może oznaczać dla niego rażącą stratę. Wszak we wcześniejszych latach już dwucyfrowa inflacja uzasadniała waloryzację świadczeń umownych – przypomniał.
SN stwierdził, że sądy nie wykazały należycie podstaw do oddalenia powództwa. Dlatego sąd II instancji musi ponownie zająć się tą sprawą.
ORZECZNICTWO
Wyrok Sądu Najwyższego z 29 października 2015 r., sygn. akt I CSK 901/14.