Polemika
16 października ukazał się w DGP tekst dr. hab. Marka Dobrowolskiego pod bardzo intrygującym tytułem: „Prezydent powinien wstrzymać się z przyjęciem ślubowania nowych sędziów Trybunału Konstytucyjnego” (DGP 202/2015). Ponieważ tytuł sugeruje podjęcie przez prezydenta konkretnej i w dodatku kierunkowej decyzji, postanowiłem zapoznać się szczegółowo z meandrami myśli Autora. Marek Dobrowolski pisze, że wybór pięciu nowych sędziów Trybunału Konstytucyjnego wzbudził „kontrowersje natury politycznej i zasadnicze zastrzeżenia prawne”. Pomijając kontrowersje polityczne jako niezbyt istotne dla wyboru sędziów TK, chciałbym skupić się na zastrzeżeniach prawnych. Według cytowanego Autora mają one charakter „zasadniczy”, co zdaje się sugerować, że doszło do poważnego naruszenia prawa.
Ciasny kalendarz
Uprawnienie do wyboru pięciu sędziów jeszcze przez obecny parlament przyznała nowa ustawa o Trybunale Konstytucyjnym, która została uchwalona 25 czerwca 2015 r., a weszła w życie 30 sierpnia. Uregulowała szczegółowo sposób i terminy wyboru sędziów TK, co dotychczas należało do materii uregulowanej częściowo w regulaminie Sejmu. W art. 30 ust. 3 pkt 1 zastrzeżono, że wnioski w sprawie wyboru sędziów składa się marszałkowi Sejmu w terminie 30 dni przed upływem kadencji. Ten termin był rozumiany dotąd w ten sposób, że wnioski składano najpóźniej na 30 dni przed upływem kadencji albo niewiele wcześniej; i nikt tego ani nie kwestionował, ani nie podważał.
Tej jesieni upływają kadencje pięciu sędziów TK, przy czym 6 listopada upływa kadencja trzech, a 2 i 8 grudnia kolejnych dwóch. W trakcie prac nad nową ustawą o Trybunale Konstytucyjnym Sejm zdawał sobie sprawę z bardzo niekorzystnego kalendarza, dostrzegając, że może nie dojść do powołania kilku sędziów i zablokowania ich wyboru do czasu dokonania odpowiedniej nowelizacji ustawy.
Popatrzmy, jak wygląda kalendarz: wybory do Sejmu odbywają się 25 października, a w ciągu miesiąca od dnia wyborów prezydent zwołuje Sejm na pierwsze posiedzenie. Kadencja dotychczasowego Sejmu ulega zakończeniu w przededniu zebrania się Sejmu nowej kadencji na pierwsze posiedzenie. Zakładając, że odbędzie się ono 10 listopada i że będzie na nim przeprowadzany wybór marszałka i wicemarszałków oraz zostanie odebrane ślubowanie od posłów, to pierwsze posiedzenie „merytoryczne” będzie się mogło odbyć najszybciej 11 listopada. W tej sytuacji wybór pięciu sędziów (na 30 dni przed upływem kadencji sędziego) byłby absolutnie niemożliwy. A zatem, kierując się autentyczną troską o funkcjonowanie Trybunału Konstytucyjnego, wprowadzono odpowiednie regulacje do nowej ustawy.
Na przyszłość zasada jest jasna: wniosek w sprawie zgłoszenia kandydata na sędziego TK składa się nie później niż 3 miesiące przed dniem upływu kadencji sędziego trybunału. Tę regulację zawiera art. 19 ust 2. nowej ustawy, zaś wydłużony termin na zgłaszanie kandydatur pozwala na ich weryfikację przez różnego rodzaju organizacje pozarządowe. Jest jeszcze przepis przejściowy, który wskazuje, że w przypadku sędziów trybunału, których kadencja upływa w roku 2015, termin na złożenie wniosku, o którym mowa w art. 19 ust. 2, wynosi 30 dni od dnia wejścia w życie ustawy. Naprawdę. Kto nie wierzy, niech sprawdzi ustawę o TK: rozdział 13, art. 137.
Zgodnie z wolą ustawodawcy kandydaci na nowych sędziów mogli być zgłaszani tylko po 30 sierpnia 2015 r. (wejście w życie ustawy), przez okres 30 dni. Gdyby przepisu przejściowego nie było, wyboru nowych sędziów nie udałoby się przeprowadzić ani na podstawie nowej ustawy, ani na podstawie regulacji obowiązujących dotychczas w regulaminie Sejmu. Do tych kwestii dr hab. M. Dobrowolski się nie odnosi.
Wątpliwości prawne
No dobrze, ale gdzie są te „zasadnicze wątpliwości prawne”, o których pisał? Tutaj uważny czytelnik będzie nieco zaskoczony. Po pierwsze odkrywczą myślą, że konstytucyjne określenie „wybierani przez Sejm” należy rozumieć jako Sejm, na którego kadencję przypada koniec kadencji sędziego ustępującego. Wszystko pięknie, ale jeśli pierwsze posiedzenie nowo wybranego Sejmu będzie 10 listopada, to do 9 listopada będzie trwać kadencja obecnego Sejmu. Czy to pierwsza niekonsekwencja Dobrowolskiego? Niestety nie! Stosowanie interpretacji rozszerzającej na gruncie konstytucyjnym jest niedopuszczalne. Przecież można też udowadniać, że kandydata na prezesa NBP nie może wskazać odchodzący prezydent, tylko jego następca. Lepiej niech nie podpisuje też ustaw, nie ułaskawia czy nie powołuje ambasadorów, bo jego następca będzie miał do tego większe prawo.
No dobrze, ale może w tekście Dobrowolskiego znajdziemy inne argumenty, tym razem o wadze kafaru? Niestety. Pisze Autor, iż zamiarem ustawodawcy konstytucyjnego było, aby w składzie TK znajdowali się sędziowie wybierani przez kolejne parlamenty, a przez to osiągnięcie stanu swoistego pluralizmu trybunału. Dalej jednak przypomina, że na Sejm kadencji 2007–2011 przypadł wybór aż 8 sędziów, jednak wynikało to z naturalnego i historycznie ukształtowanego procesu kończenia kadencji sędziów. Stąd dziecinnie proste pytanie: czy obecnie jest inaczej?
No i ostatnia kwestia: po co prezydent miałby wstrzymywać się z przyjęciem ślubowania nowych sędziów? Sejm dokonał wyboru indywidualnego, a zatem konkretna osoba zostaje sędzią po swoim poprzedniku, którego kadencja ulega zakończeniu. Skład trybunału wynosi 15 osób, a zatem nie ulega wątpliwości, że nowo wybrany sędzia rozpoczyna swoją kadencję po zakończeniu kadencji poprzednika. Wynika stąd prosty wniosek, że prezydent przyjmuje ślubowanie wtedy, gdy dana osoba może rozpocząć swoje urzędowanie. M. Dobrowolski jednak sugeruje, aby prezydent wystąpił z wnioskiem do TK o zbadanie zgodności z konstytucją ustawy i do czasu wydania przez TK wyroku nie przyjmował ślubowania. Jednocześnie jednak zauważa, że stwierdzenie niekonstytucyjności nie prowadzi do podważenia dokonanego przez Sejm wyboru, ponieważ orzeczenia TK rodzą skutki ex nunc – czyli na przyszłość. No i w tym momencie uważny czytelnik już nie ma kompletnie pojęcia, na co ma czekać prezydent.