Mieszkańcy okolic zakładów przemysłowych mogą uzyskać informacje o możliwych pożarach, eksplozjach i skażeniach. Przepisy są jednak tak skonstruowane, że nawet eksperci ich nie rozumieją.
Zgodnie z nowelizacją prawa ochrony środowiska oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. z 2015 r. poz. 1434), która weszła w życie 5 października 2015 r., zakłady o zwiększonym i wysokim ryzyku awarii mają informować na stronach internetowych o zagrożeniach, które mogą wystąpić, sposobach radzenia sobie z nimi oraz o wynikach kontroli bezpieczeństwa.
– Zapisy są na tyle ogólne, że w praktyce firmy mogą same decydować, jakie informacje zamieszczać. I już dziś mówią, że nie wszystkimi chcą się dzielić – wskazuje Filip Elżanowski, adwokat, specjalista ds. prawa energetycznego.
Nowela jest transpozycją przepisów europejskich. Ujednolica polskie prawo z dyrektywą Komisji Europejskiej Seveso III oraz ma dostosowywać istniejący system do nowego sposobu oznaczania substancji, określonego w unijnym rozporządzeniu CLP (Classification, Labelling, Packaging – Klasyfikacja, Znakowanie, Pakowanie). Zgodnie z art. 248 ustawy zakłady klasyfikuje się jako te o zwiększonym lub dużym ryzyku w zależności od rodzaju, kategorii i ilości substancji niebezpiecznej znajdującej się w przedsiębiorstwie. Na razie obowiązują jednak stare zasady: w ciągu 12 miesięcy minister gospodarki powinien wprowadzić rozporządzenie określające nowe przepisy klasyfikujące przedsiębiorstwa.
Eksperci sceptycznie podchodzą do nowelizacji i przekonują, że komplikuje ona to, co do tej pory funkcjonowało prawidłowo.
– W Polsce już wcześniej były procedury, które wyprzedzały dyrektywę, m.in. obowiązek informowania o możliwych zagrożeniach w zakładach o dużym ryzyku awarii. Teraz nałożono obowiązek podawania informacji również przez zakłady o zwiększonym ryzyku. Komunikaty będą zawierały większą ilość informacji niż dotychczas – opisuje Ariadna Koniuch, naczelnik wydziału nadzoru prewencyjnego Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej.
Zgodnie z całkowicie nowym art. 261a zakłady mają być odpowiednio oznaczone, a w opisach ryzyka powinny brać pod uwagę obecność sąsiadującego zakładu o zwiększonym lub dużym ryzyku awarii, uwzględniając scenariusz, gdy w obu następuje poważna awaria. Na stronach internetowych ma pojawić się charakterystyka zakładu, substancji niebezpiecznych oraz informacje dotyczące odpowiedniego zachowania w przypadku awarii. Zakłady o dużym ryzyku będą musiały także przygotować główny scenariusz awarii przemysłowej.
Dyrektywa Seveso III nie precyzuje jednak, jak te komunikaty mają wyglądać. Przedstawicielka Straży Pożarnej przewiduje, że w efekcie firmy będą podawać jedynie bardzo ogólne dane.
– Do tej pory informacje z zakładów o dużym ryzyku awarii były przejrzyste. Natomiast nowelizacja jest napisana w sposób lakoniczny, zbyt ogólny i wymaga doprecyzowania. W wielu punktach nie wiemy, co legislator miał na myśli i nie da się zrozumieć, jakie informacje mają trafiać do społeczności – przyznaje też Agata Staniewska, zastępca dyrektora departamentu energii i zmian klimatu w Konfederacji Lewiatan.
Ma np. wątpliwości odnośnie konieczności podawania głównego scenariusza awarii w danym przedsiębiorstwie (art. 261a ust. 2 pkt 2).
– W przypadku zakładów konkretnej produkcji łatwo ustalić, że największym zagrożeniem będzie np. awaria pożarowa. Ale co w przypadku produkcji chemicznej, gdzie jest wiele produktów? – zastanawia się.
Radzi zakładom spisać możliwe kompletne scenariusze. Choć – jak przyznaje – to może budzić niepotrzebny strach lokalnej społeczności. Ale wyjścia nie ma: za nieprzestrzeganie nowych wymogów grożą sankcje w postaci kary aresztu, ograniczenia wolności lub grzywny. Monitorowaniem wywiązywania się z tych obowiązków zajmie się wojewódzki inspektor ochrony środowiska i komendant Państwowej Straży Pożarnej (powiatowy lub wojewódzki, w zależności od zakładu).