Sądy, aby rzeczywiście zweryfikować, czy służby działają zgodnie z prawem, powinny badać konkretne sprawy, a nie dane statystyczne. Taką tezę stawia w opinii zleconej przez Biuro Analiz Sejmowych Antoni Bojańczyk, prof. Uniwersytetu Warszawskiego. Między innymi z tego powodu stoi on na stanowisku, że przygotowany przez Senat projekt noweli ustawy o Policji nie spełnia standardów konstytucyjnych. Krytyczna jest również druga opinia przygotowana na zlecenie BAS , której autorem jest prof. Marek Chmaj z kancelarii Chmaj i Wspólnicy.

Komentowany projekt ma być wykonaniem wyroku Trybunału Konstytucyjnego z lipca zeszłego roku, w którym zakwestionowano obecne przepisy regulujące dostęp służb do danych telekomunikacyjnych obywateli jako niezgodne z ustawą zasadniczą (sygn. akt K 23/11). Jednak zdaniem obu ekspertów to, co proponują senatorowie, nie będzie odpowiadało standardom wyznaczonym w orzeczeniu TK.
Zastrzeżenia budzi przede wszystkim planowany sposób sprawowania kontroli nad inwigilowaniem obywateli. Otóż w projekcie zaproponowano, aby policja i służby co sześć miesięcy składały do sądu okręgowego sprawozdania o łącznej liczbie pobranych danych telekomunikacyjnych, a sąd mógłby – choć nie będzie musiał – zapoznać się z materiałami, z których wynikała potrzeba ich udostępnienia. Uprzednia zgoda sądu będzie wymagana tylko wtedy, gdy będzie chodziło o pozyskanie danych dotyczących m.in. adwokatów, dziennikarzy czy parlamentarzystów. Jeżeli sąd uzna, że służby nie miały prawa sięgać po takie informacje, nakaże ich natychmiastowe zniszczenie.
Tymczasem zdaniem prof. Chmaja taki mechanizm uniemożliwia realną kontrolę prowadzonych przez służby działań. A prof. Bojańczyk stwierdza wprost, że koncepcja ta ma charakter wyłącznie fasadowy. „Trzeba bowiem podkreślić, że z naruszeniem ustawy przy pozyskiwaniu danych telekomunikacyjnych lub pocztowych (...) nie wiąże się żadna sankcja, która byłaby w stanie w sposób realny wpłynąć na ograniczenie czy zapobieżenie nieproporcjonalnym i nadmiernym ingerencjom w sferę prywatności jednostki czy sferę objętą tajemnicą komunikowania się” – zauważa w opinii.
Co więcej, prof. Bojańczyk zwraca uwagę, że z realnym sprawowaniem kontroli nad działaniami służb mielibyśmy do czynienia dopiero, gdyby sądy oceniały konkretne sprawy, a nie dane statystyczne, i to pochodzące od samych służb. W opinii podkreślono bowiem, że dane te „mogą okazać się zbyt wątłe dla dokonania rzetelnej kontroli następczej legalności”.
Z kolei prof. Marek Chmaj podkreśla, że w projekcie zbyt szeroko zakreślono podstawy zbierania i przetwarzania danych telekomunikacyjnych, co kontrolę czyni tym bardziej iluzoryczną. Zgodnie bowiem z propozycją senatorów będzie to możliwe w celu „zapobieżenia, wykrycia, ustalenia sprawców, a także uzyskania i utrwalenia dowodów, ściganych z oskarżenia publicznego, umyślnych przestępstw”. A zdaniem prof. Chmaja tak szerokie zakreślenie tych ram może sprawić, że niemożliwe lub niezwykle trudne stanie się ustalenie przez sąd, że zostały one przekroczone.
Etap legislacyjny
Projekt w pracach sejmowej podkomisji