Trzy pytania do prof. Jana Barcza z Akademii Leona Koźmińskiego. Wczoraj Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu oddalił skargę Powiernictwa Pruskiego przeciwko Polsce. Sędziowie ocenili, że skarga nie jest dopuszczalna do rozpatrzenia przez Trybunał.
  •  Wyrok Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu oddalające żądania Powiernictwa Pruskiego zadośćuczynienia majątkowego za mienie pozostawione w Polce po 1945 roku jest dla naszego kraju fundamentalne?

- Tak. Ma to znaczenie fundamentalne z co najmniej dwóch punktów widzenia – politycznego i prawnego. Postanowienie to potwierdza, że tego rodzaju skargi nie mają żadnych szans na powodzenie. Dla ekspertów, którzy się poważnie tą problematyką zajmowali sprawa była jasna od początku. Razem z prof. Jochenem Froweinem przygotowaliśmy w 2004 roku ekspertyzę na zlecenie rządu polskiego i niemieckiego. Postawiliśmy jednoznaczną diagnozę, że skargi kierowane przez kogokolwiek z Niemczech w stosunku do Polski z tytułu przesiedleń i przewłaszczeń dokonanych w związku z II wojną światową nie mają żadnych szans, zwłaszcza nie mają podstawy prawnej (czyli nie istnieją). Wielka szkoda, że sprawy te stały się w Polsce w ostatnich latach – zwłaszcza w 2006 i 2007 r. - przedmiotem politycznych przetargów, które trudno zakwalifikować inaczej niż polityczne bicie piany, niepoważne i wysoce szkodliwe dla interesów Polski i dla stosunków polsko-niemieckich.

  • Jakie są główne argumenty prawne przemawiające za stanowiskiem, że roszczenia niemieckie są bezzasadne?

- Trybunał – zgodnie z oczekiwaniem – odrzucił w ogóle możliwość rozpatrywania skarg zgłoszonych przez Powiernictwo powołując się - z jednej strony – na ratione temporis: stosowne postanowienia EKPCz wiążą Polskę dopiero od 1994 r.; co istotne Trybunał potwierdził swoje stanowisko, że przewłaszczenia związane z drugą wojną światową nie mogą być kwalifikowane jako tzw. ciągłe naruszenia. Z drugiej strony Trybunał wskazał również na argumenty merytoryczne o fundamentalnym znaczeniu: iż decyzję w sprawie przesunięć terytorialnych oraz przesiedlenia ludności niemieckiej podjęła nie Polska a mocarstwa sprzymierzone oraz – po drugie – że przejęcie przez Polskę b. wschodnich obszarów Rzeszy, w tym niemieckiej własności publicznej i prywatnej zaliczone zostało na mocy Umowy poczdamskiej na rzecz reperacji należnych Polsce (rozliczanych z ZSRR). Zaznaczono również, że pierwsze przesiedlenia miały charakter ucieczki bądź ewakuacji nakazanej przez same władze niemieckie wobec zbliżającego się frontu. W końcu Trybunał podkreślił, że przejęcie przez Polskę byłych terytoriów niemieckich i wysiedlenie ludności nie było naruszeniem ówczesnego prawa międzynarodowego.

  • Co z tego wynika na przyszłość? Czy warto przejmować się nowymi groźbami Powiernictwa?

- W pełni potwierdzone zostało stanowisko, że tego rodzaju roszczenia do Polski ze strony Niemiec związane u drugą wojną światową nie mają żadnej podstawy w prawie niemieckim, w prawie polskim i w prawie międzynarodowym (czyli nie istnieją), a tym samym nie mogą być skutecznie dochodzone. Jest to też jednoznaczne stanowisko rządu niemieckiego, konsekwentnie powtarzane od 2004 r. Zapowiedzi Powiernictwa Pruskiego, że będzie występować ze skargami w innych miejscach czy przed innymi sądami nie warto w ogóle komentować. Nie ma co zajmować się hochsztaplerami politycznymi. Można jedynie wyrazić zdziwienie, że niektórzy polscy politycy brali poważnie takie groźby. W stosunkach polsko-niemieckich mamy teraz poważniejsze problemy.

Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu oddalił skargę Powiernictwa Pruskiego przeciwko Polsce. / DGP