Gdy przystępowaliśmy do grupy roboczej pracującej nad projektem nowych rozporządzeń w sprawach opłat za czynności adwokatów i radców prawnych, wierzyłem, że mamy wpływ na ich kształt, a minister ma wolę ich uczciwej zmiany. Rozczarowanie przyszło szybko - pisze prezes Naczelnej Rady Adwokackiej Andrzej Zawara.



Wiele ostatnio padło pytań i komentarzy odnośnie do decyzji Naczelnej Rady Adwokackiej, by zaprzestać dalszych negocjacji z ministrem sprawiedliwości w sprawie stawek wynagrodzenia za pomoc prawną świadczoną w sprawach z wyboru oraz z urzędu. Choć wydawało mi się, że argumenty NRA tłumaczące tę decyzję są klarowne, to jednak po lekturze kolejnych komentarzy doszedłem do przekonania, iż warto dodać kilka słów wyjaśnienia.
Negocjacje Naczelnej Rady Adwokackiej z Ministerstwem Sprawiedliwości przypominały trochę rozmowy rodziców z dzieckiem. Dyskutują, ustalają, tłumaczą, ale na końcu i tak decydują rodzice, jedynie pozornie pozostawiając dziecku wybór. Na tym jednak podobieństwa się kończą: bo my mogliśmy odejść od stołu i przerwać rozmowy. Ale nie dlatego, że obrażamy się jak dziecko, lecz dlatego, że w tym przypadku Ministerstwo Sprawiedliwości nie realizuje własnych obietnic, pozoruje prace i lekceważy nasze postulaty. Także dlatego, że branie udziału w tym teatrze w naszym przekonaniu byłoby dalece bardziej niebezpieczne niż wyjście przed końcem spektaklu.
Ostatnio spotkałem się z zarzutami, że należało wzorem radców prawnych zostać i ugrać tyle, ile się da, by choć trochę poprawić warunki pracy adwokatów; bo nieobecni nie mają głosu. Fundamentalne się z takimi zarzutami nie zgadzam. Otóż nigdy naszym celem nie była jakakolwiek podwyżka, lecz takie unormowanie stawek, by praca adwokatów była należycie wynagradzana; by nie byli oni zmuszani do pracy po cenach dumpingowych. Jeżeli państwo z jednej strony zmusza do pracy adwokatów, a z drugiej nie chce za to uczciwie zapłacić, to proponuję: skończmy z fikcją i fałszywym PR-em polityków. Powiedzmy wprost, że to nie państwo, tylko adwokaci realizują misję zapewnienia ochrony prawnej obywatelom Rzeczypospolitej.
Co więcej: pozostanie przy stole negocjacyjnym i tym samym firmowanie proponowanych zmian niosłoby kolejne zagrożenie. Mam głębokie przekonanie, że zamroziłoby to tak wypracowaną „podwyżkę" stawek na kolejne 13 lat. Dodatkowo stracilibyśmy argument, by domagać się realnego i uczciwego finansowania systemu ochrony prawnej – bo kolejni strażnicy państwowego skarbca mówiliby: o co wam chodzi? Przecież sami na tę wysokość podwyżek się zgodziliście!
Padały pod adresem NRA również zarzuty, że skutek tych negocjacji był do przewidzenia; że naiwnością była wiara w dobre intencje ministra sprawiedliwości. Należało od razu protestować i nie przyjmować zaproszeń do rozmów. Uważałem jednak, że taka postawa nie przystoi adwokaturze; że każdą, nawet najmniejszą szansę należy próbować wykorzystać.
Tak: gdy przystępowaliśmy do grupy roboczej pracującej nad projektem nowych rozporządzeń w sprawach opłat za czynności adwokatów i radców prawnych, wierzyłem, że mamy wpływ na ich kształt, a minister ma wolę ich uczciwej zmiany. Rozczarowanie przyszło szybko. Zaproponowane przez przedstawicieli ministra sprawiedliwości podwyżki stawek okazały się w istocie fikcyjne albo na żenującym poziomie. Bo tak należy ocenić propozycje zmian sposobu wyliczenia opłat, a nie realne zwiększenie stawek. W praktyce oznaczałoby to usankcjonowanie dotychczas obowiązujących, a wymagających pilnych zmian, zasad wynagrodzeń w sprawach z urzędu. Mojej oceny nie zmienia propozycja rozporządzenia dotycząca stawek w sprawach z urzędu przesłana w ostatnich dniach do konsultacji.
Przypomnę, że stawki za pomoc prawną świadczoną z urzędu obowiązują na niezmienionym poziomie od 13 lat, a zaniżone były już w dniu ich uchwalania. Adwokatura nie walczy o symboliczną podwyżkę, ale o uczciwe opłacanie pracy, według rynkowych zasad. Mamy nieodparte wrażenie, że rząd wyróżnia wybrane grupy zawodowe, a inne traktuje po macoszemu. W ciągu ostatnich 10 lat pensje różnych profesji, których wynagrodzenie wypłacane jest z budżetu państwa, rosły. A adwokatów? Od 2002 roku wynagrodzenie za prowadzone sprawy z urzędu nie zmieniło się.
Są sytuacje – tak jak było w przypadku zmierzających donikąd negocjacji – kiedy wydaje się, że żaden wybór nie jest dobry. W naszym odczuciu zerwanie rozmów było jedynie słusznym i honorowym wyjściem. Szanujemy stanowisko radców prawnych, którzy pozostali w grupie roboczej. My, adwokaci, chętnie wrócimy do rozmów, pod warunkiem że otrzymamy gwarancję, iż będą one prowadziły do faktycznego zwiększenia kwot wynagrodzeń, a minister sprawiedliwości przedstawi konkretne propozycje realizacji postulatów adwokatów. Ostatnie propozycje zmian stawek w sprawach z urzędu tego warunku nie spełniają. Nie chcemy brać udziału w dyskusji o tym, jak podwyższyć stawki, żeby ich nie podwyższyć.
Zakładamy też, że siadając do stołu negocjacyjnego każda ze stron traktuje partnerów poważnie i z szacunkiem. Tylko tyle i aż tyle. Jednak propozycje dotychczas przedstawione przez Ministerstwo Sprawiedliwości są jak dar Danajów. Morał z tej historii był jeden: nie każdy podarunek należy przyjmować. ©?
Udział w tym teatrze byłby dalece bardziej niebezpieczny niż wyjście przed końcem spektaklu