Grzywna nałożona za niezgłoszenie przewozu pieniędzy, to nie jest kara za przemyt. Musi więc być odstraszająca, ale nie powinna być zbyt wysoka dla podróżnika
Radosław Potrzeszcz adwokat, starszy partner w kancelarii Głuchowski Siemiątkowski Zwara fot. Wojtek Górski / Media
TEZA Niezgodne z przepisami prawa Unii są regulacje krajowe państwa członkowskiego, które nakazują nałożyć grzywnę administracyjną sięgającą 60 proc. niezgłoszonej na granicy kwoty przewożonych pieniędzy, gdy jest to ponad 50 tys. euro.
STAN FAKTYCZNY Robert Chmielewski wjechał z Serbii, a więc spoza Unii, na Węgry bez złożenia deklaracji o przewożonych pieniądzach. Ich wartość w euro sięgała niemal 147,5 tys.
Gotówkę polski podróżnik miał w bułgarskich lewach, tureckich lirach i rumuńskich lejach. Kiedy go zatrzymano, tłumaczył celnikom, że chciał kupić dom w Bułgarii, ale wraca, niedokonawszy transakcji. Wkrótce generalna dyrekcja kontroli celnej i podatkowej w Dél-alföld nałożyła na Chmielewskiego grzywnę administracyjną – za naruszenie obowiązku zgłoszenia – w kwocie sięgającej 60 proc. nielegalnie wwożonych przez Węgry do UE pieniędzy. Była to równowartość niemal 78 tys. euro.
Chmielewski wniósł więc skargę do sądu administracyjnego i pracy w Kecskemét.
Przekonywał, że węgierskie przepisy pozwalające tak dotkliwie ukarać za samo niezłożenie deklaracji są sprzeczne z prawem Unii. Wówczas sąd krajowy zwrócił się do TS z pytaniem, czy rzeczywiście sporna regulacja narusza przepisy rozporządzenia WE 1889/2005 w sprawie kontroli środków pieniężnych wwożonych do Wspólnoty lub wywożonych ze Wspólnoty.
UZASADNIENIE Trybunał przypomniał, że z powodu braku europejskiej harmonizacji sankcji, które wolno stosować w razie niewykonania obowiązku zgłoszenia kwot przekraczających 10 tys. euro, ustanowionego rozporządzeniem, państwa członkowskie mają wybór. Mogą stosować kary, jakie uznają za właściwe, byle przestrzegały zasady proporcjonalności. Tymczasem – zdaniem europejskich sędziów – przepisy pozwalające nałożyć sześćdziesięcioprocentową grzywnę nie spełniają tego kryterium. Nadmierna dotkliwość sankcji w stosunku do wagi naruszenia sprawia zatem, że jest ona niezgodna z prawem UE.
TS podkreślił jednocześnie, że sam system, który uzależnia wysokość grzywny od wielkości niezgłoszonej na granicy Unii kwoty, nie jest zły ani nieproporcjonalny. Niemniej kara za samo niezadeklarowanie przewozu gotówki nie może obejmować sankcji również za oszustwo, przemyt czy inne bezprawne czynności. Dlatego odstraszający charakter kar administracyjnych nie powinien sprawiać, że są one nieproporcjonalne w stosunku do przewinienia.
Trybunał zwrócił również uwagę na przewidzianą przez rozporządzenie 1889/2005 możliwość zatrzymania niezgłoszonych na granicy Unii pieniędzy po to, by umożliwić właściwym organom kontrolę ich pochodzenia i przeznaczenia.
Tym samym – zdaniem luksemburskich sędziów – połączenie niższej grzywny za niezgłoszenie przewożonej gotówki z zatrzymaniem nieujawnionych kwot mogłoby prowadzić do osiągnięcia zamierzonych przez europejskie i węgierskie prawo celów. ©?
Wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie C-255/14 Robert Chmielewski przeciwko Nemzeti Adó-és Vámhivatal Dél-alföldi Regionális Vám-és Pénzügyőri Főigazgatósága
KOMENTARZ EKSPERTA
Surowość i prewencja ogólna
Sankcja przyjęta w zakwestionowanych przez TS węgierskich przepisach rzeczywiście jest surowa, jeśli porównać ją z polskim kodeksem karnym skarbowym, który niezgłoszenie przywozu dewiz traktuje jako wykroczenie skarbowe i przewiduje za to maksymalnie 35 tys. zł grzywny. Dla ukrywających przywożone pieniądze wyrok ten może więc być sygnałem, że Węgry nie są najlepszym miejscem do przekraczania granicy Wspólnoty, natomiast Polska – całkiem interesująca. Inna sprawa, że orzeczenie – jakkolwiek korzystne dla obywatela polskiego – jest dyskusyjne. Owszem, grzywna w wysokości 60 proc. kwoty niezadeklarowanych środków wydaje się niekoniecznie proporcjonalna do stopnia zawinienia, gdy wziąć pod uwagę, że dotyczy samego przywozu. Niemniej trybunał prześliznął się tylko nad wymaganiem stawianym sankcji, by była nie tylko skuteczna, lecz również miała charakter odstraszający, jak mówi o tym rozporządzenie 1889/2005. Jego art. 9 ust. 1 jest bowiem jednym z nielicznych dziś w europejskiej kulturze prawnej przepisem, który wyraźnie stawia na funkcję prewencji ogólnej, stojącej w opozycji wobec zasady indywidualizacji kar i środków karnych. Sankcja w takiej postaci jak węgierska, nieco podobnie jak podatek w wysokości 75 proc. nieujawnionych przychodów lub nieznajdujących pokrycia w ujawnionych źródłach, znany naszej ustawie o PIT, niewątpliwie pełni taką funkcję. Trudno przy tym zgodzić się z trybunałem, że funkcję równoważną grzywnie ma pełnić przewidziana w art. 4 ust. 2 rozporządzenia nr 1889/2005 decyzja o zatrzymaniu środków pieniężnych, skoro jest to instrument zabezpieczający, a nie sankcyjny.
Problematyczne dla prawodawcy węgierskiego może być także ustalenie, jaka miara grzywny byłaby zgodna z zasadą proporcjonalności. Z uzasadnienia wyroku trudno bowiem wywnioskować, jak dalece za surowy okazał się ów prawodawca.