Najwyższa Izba Kontroli chce, by zamawiający musieli informować o planowanych zamówieniach. Pomysł teoretycznie dobry, ale może pociągać za sobą ryzyko dla wykonawców.
Najwyższa Izba Kontroli uważa, że publikacja wstępnych ogłoszeń informacyjnych o planowanych przetargach powinna być obowiązkowa. Takie wnioski pojawiły się po kontroli zamówień na usługi zewnętrzne udzielanych w latach 2012–2014 przez jednostki sektora finansów publicznych.
To, co fakultatywne, zmienić w obowiązek
Chodzi o art. 13 ustawy – Prawo zamówień publicznych (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 907 ze zm.), który pozwala zamawiającym – po uchwaleniu planu finansowego (albo jeśli plan nie jest sporządzany, to raz na 12 miesięcy) – publikować wstępne ogłoszenia informacyjne. Dzięki nim wykonawcy mogą z dużym wyprzedzeniem poznać zamiary zamawiających. Np. firma budowlana może dowiedzieć się, że dany urząd miasta planuje remonty kilkudziesięciu ulic i warto śledzić, jakie przetargi będzie ogłaszał.
Przepis jedynie pozwala publikować takie wstępne ogłoszenia. Naczelny organ kontrolny uważa jednak, że powinno to być obligatoryjne. „NIK wnioskuje o modyfikację art. 13 ustawy, dotyczącego wstępnych ogłoszeń informacyjnych, tak aby publikacja ogłoszeń stała się obligatoryjna. Ogłoszenia informacyjne pozwalają wykonawcom na rzetelne przygotowanie się do udziału w postępowaniu (m.in. zebranie odpowiedniego zespołu czy nawet stworzenie konsorcjum). Zatem upowszechnienie instytucji wstępnego ogłoszenia informacyjnego jest korzystne zarówno dla zamawiających, jak i wykonawców” – można przeczytać w komunikacie podsumowującym wyniki przeprowadzonej przez NIK kontroli.
Eksperci przyglądający się rynkowi zamówień publicznych przyznają, że to dobry pomysł, ale tylko pod jednym warunkiem: wstępne ogłoszenia musiałyby zawierać kompletne informacje i konkretyzować, co naprawdę zamierza zamawiać dany podmiot.
– Niestety, z tym jest różnie. Oczywiście, część zamawiających przygotowuje dobre ogłoszenia, z których rzeczywiście wykonawcy mogą powziąć informacje na temat ich planów zamówieniowych. Są jednak i tacy, których ogłoszenia są na tyle lakoniczne, że nie sposób z nich nic wyczytać – zauważa Artur Wawryło z Centrum Obsługi Zamówień Publicznych.
– W tym drugim przypadku publikacja wstępnych ogłoszeń może wręcz prowadzić do patologii. Przedsiębiorcy niczego się nie dowiadują, ale potem termin na składanie ofert jest prawie dwa razy krótszy i zostaje bardzo mało czasu chociażby na zadawanie pytań dotyczących specyfikacji – wyjaśnia.
Przykładem ogłoszenia, z którego naprawdę niewiele wynikało, może być informacja o planach zakupu licencji na oprogramowanie komputerowe. Nie sprecyzowano w niej nawet, jakiego rodzaju aplikacje będą kupowane. Firmy dowiedziały się tego dopiero na etapie samego przetargu.
To, co ma pomóc, może działać na niekorzyść
Problem w tym, że publikacja wstępnych ogłoszeń informacyjnych daje zamawiającym spore przywileje. W przetargu nieograniczonym o wartości powyżej tzw. progów unijnych termin na składanie ofert wynosi 40 dni, jeśli ogłoszenie o nim zostanie przesłane drogą elektroniczną (47 dni w innej formie). Tymczasem jeśli co najmniej 52 dni wcześniej zamawiający opublikował wstępne ogłoszenie informacyjne, to może skrócić te terminy do 22 (lub 29) dni.
Zgodnie z art. 43 ust. 3 ustawy takie skrócenie terminów jest dopuszczalne jedynie w sytuacji, w której wstępne ogłoszenie „zawierało wszystkie informacje wymagane w tym ogłoszeniu, w zakresie, w jakim informacje te są dostępne w momencie publikacji tego ogłoszenia”. To jednak niestety tylko teoria, bo w praktyce prawie nikt nie bada zakresu opublikowanych przez zamawiających informacji. A wtedy wykonawcy są na dużo gorszej pozycji: nie mogli przygotować się wcześniej do przetargu, bo nie wiedzieli dokładnie, czego będzie dotyczył; a gdy już się dowiedzieli, to okazało się, że mają prawie dwa razy mniej czasu na zapoznanie się ze specyfikacją i wniesienie do niej pytań. W ten sposób wstępne ogłoszenia informacyjne, zamiast zwiększać przejrzystość postępowań, mogą prowadzić do ograniczania praw przedsiębiorców.
Sprawozdanie Urzędu Zamówień Publicznych nie zawiera danych na temat tego, jak często zamawiający publikują wstępne ogłoszenia. Z 13 jednostek sektora finansów publicznych skontrolowanych przez NIK, tylko jedna skorzystała z tej możliwości.
40 dni wynosi standardowy termin na składanie ofert w przetargu o wartości powyżej progu unijnego
22 dni może wyznaczyć zamawiający na składanie ofert, jeśli opublikował wcześniej wstępne ogłoszenie