Koniec ze spółkami sierotami, których zarządy nie wypełniają podstawowych obowiązków. Jak wyrzucić za burtę firmy widma i jakie instrumenty trzeba dać kuratorom osób prawnych, by uporządkować rynek, rozmawiali uczestnicy debaty DGP.
Na początku roku weszły w życie dwie nowelizacje: kodeksu spółek handlowych i ustawy o Krajowym Rejestrze Sądowym, które budziły wiele kontrowersji. Czy dziś można uznać, że obawy o działanie tych regulacji były nieuzasadnione? Zaczynając od e-rejestracji spółek osobowych, czy da się powiedzieć, że funkcjonuje ona sprawnie, skoro do końca maja spółek jawnych powstało w trybie s24 (zostało zarejestrowanych elektronicznie, w ciągu doby) 15, a komandytowych 47?
Prof. Michał Romanowski Jak funkcjonuje e-rejestracja, widzimy przede wszystkim ze statystyk resortu sprawiedliwości. Z danymi się nie dyskutuje. Rzeczywiście zainteresowanie e-spółkami osobowymi jest śladowe. Niemniej bardzo dobrą wiadomością jest to, że elektroniczna rejestracja spółek z o.o., która jest możliwa już od trzech lat, ma się znakomicie. I wykazuje tendencję wzrostową. Przecież przez pierwszych pięć miesięcy tego roku przez internet zarejestrowano prawie 40 proc. wszystkich zakładanych tego rodzaju podmiotów w tym okresie. W maju ten odsetek sięgnął niemal 44 proc. To prawdziwy sukces, choć w istocie różnica między najpopularniejszą u nas spółką z o.o. a obydwiema spółkami osobowymi jest przygniatająca.
Prof. Andrzej Kidyba Nie wyciągałbym negatywnych wniosków ze statystyk.
Prof. Tomasz Siemiątkowski Ani ja nie przywiązywałbym wagi do danych za pierwsze miesiące działania nowej regulacji. Zawsze musi być okres rozpędu. I chociaż to prawda, że liczba e-spółek z o.o. zdecydowanie przebija liczbę osobowych zarejestrowanych w tym czasie, w tym trybie, to przecież nie można sobie wyobrazić na dłuższą metę możliwości rejestrowania przez internet jednego typu spółki z pominięciem innych. I to takich, które bez szkody dla jakości umów mogą powstawać w ten sposób.
Prof. Stanisław Sołtysiński A ja biję się w piersi. Byłem sceptycznie nastawiony do spółek s24. W szczególności uważałem, że bez możliwości zmiany umowy również przez internet, to nie będzie atrakcyjna formuła. Tymczasem jest sukces. Wprawdzie mówię to z perspektywy człowieka, który ma kłopot z przejściem z BlackBerry na iPhone’a, ale to, że mamy w tej chwili prawie połowę zgłoszeń spółek z o.o. w systemie elektronicznym, to naprawdę wielka rzecz. Niezależnie od tego, w jakiej kolejności i tempie przybywa funkcjonalności systemowi udostępnionemu przez MS. Cieszy mnie również, że jesteśmy w europejskiej awangardzie w tej dziedzinie. Mogą się teraz na nas wzorować inne państwa Unii, jeśli chodzi o digitalizację zawiązywania spółek.
Ale dlaczego nie została od razu wprowadzona możliwość zmieniania umów spółek przez internet, razem z wprowadzeniem e-rejestracji? Po co czekać do kwietnia 2016 r. (takie wyznaczono vacatio legis)? Przecież i przedsiębiorcy, i obsługujący ich prawnicy, jeszcze gdy wprowadzano spółkę z o.o. s24, mówili, że sama rejestracja to za mało. Bo z każdym aneksem do umowy w wypadku spółki kapitałowej trzeba biegać do notariusza.
Sędzia Aneta Komenda Zmianie z wykorzystaniem wzorca mogą podlegać tylko umowy zawiązane elektronicznie. To podstawowy powód, dla którego nie miało sensu jednoczesne wprowadzanie możliwości zawiązywania spółek i zmieniania ich umów.
Ale przecież możliwość elektronicznego aneksowania umów spółek zapisana w ustawie dotyczącej e-zakładania spółek osobowych dotyczy również tych s24 z ograniczoną odpowiedzialnością. A mamy ich już tysiące. Wiemy też, że od 30 lat spółki z o.o. zawiązywane są do każdego przedsięwzięcia, nierzadko w pośpiechu i z myślą, że wkrótce umowa ulegnie zmianie. Dlaczego więc mówią państwo o konieczności czekania na zawiązanie spółek osobowych?
Sędzia Aneta Komenda Na pewno istotne były ograniczenia techniczne i finansowe. Nie byliśmy w stanie zrobić wszystkiego na 15 stycznia tego roku, kiedy musiała wejść w życie elektroniczna rejestracja spółek osobowych z powodu konieczności zaabsorbowania europejskich pieniędzy. Przy zawieraniu umowy to jest wzorzec dwóch, trzech dokumentów, oświadczeń i formularzy. Zmiany umów wymagają bardzo wielu wzorców. To zaś pociąga za sobą konieczność szerokiej przebudowy technicznej systemu. Nie byliśmy np. w stanie w tak szerokim zakresie dopuścić korzystania z profilu zaufanego e-PUAP. Poza tym informatyka ma to do siebie, że nie sposób przewidzieć wszystkich sytuacji faktycznych. Dlatego zawsze lepiej jest podzielić procedurę na etapy. Żeby w razie czego mieć możliwość dopracowania słabszych ogniw.
Minister Jerzy Kozdroń Środki europejskie dostaliśmy tylko na pierwszy etap. Drugi, obejmujący zmiany umów, podwyższanie kapitału zakładowego, rejestrację uchwał dotyczących sprawozdań finansowych, które będziemy teraz mogli przekazywać drogą informatyczną, wymaga znacznie większych kwot z budżetu państwa. Z tego powodu najpierw zrobiliśmy to, co było możliwe i konieczne. Żeby się przetrzeć.
Sędzia Aneta Komenda Wprowadzając spółkę z o.o. s24 1 stycznia 2012 r. nie wiedzieliśmy nawet, jakie będzie nią zainteresowanie. Na wypadek gdyby okazało się mierne, rozsądnie było wstrzymać się z przesadnymi inwestycjami. Teraz wiemy, że system się sprawdza. Jest zatem sens rozbudowywania go. Mamy również sygnały z rynku dotyczące potrzeb przedsiębiorców i znamy uwagi sądów.
Prof. Michał Romanowski Konstrukcja wzorca umowy spółki z o.o. była przygotowana na podstawie najbardziej typowych umów, które zdarzają się w praktyce. No i skoro od początku 2012 r. zostało zarejestrowanych pewnie kilkadziesiąt tysięcy takich podmiotów, to jest to podstawa do twierdzenia, że nasz e-wzorzec zaspokaja podstawowe potrzeby wspólników.
Minister Jerzy Kozdroń Prawda jest też taka, że gdybyśmy od razu narzucili sądom cały kompleks rejestracji spółek i zmian umów, to być może by się pogubiły.
Sędzia Katarzyna Kuć-Kwaśniewicz Nie sadzę, żeby tu był problem. Dla sądów rejestracja w systemie 24-godzinnym jest najmniejszym kłopotem. Najmniej się trzeba tu nagłowić. A skoro we wniosku niewiele można popsuć, to i nie trzeba się specjalnie spracować, żeby ocenić dokumenty.
Poza tym w ogóle nie ma o co kruszyć kopii. Przecież jeszcze dwa lata temu trzeba było chodzić do notariusza, żeby zawiązać spółkę. Teraz tylko ze zmianą. Za chwilę i to będzie możliwe przez internet.
Skoro spółek z o.o zarejestrowanych w sieci mamy ok. 10 proc. całej ich liczby, a w sumie działa na rynku 25 tys. takich podmiotów, to dlaczego e-zmiany umów mają dotyczyć tylko s24? Przecież z tego, że ktoś zawiązywał spółkę przed notariuszem, bo nie miał kiedyś innej możliwości, nie powinny dziś wynikać dla niego kolejne utrudnienia. Tym bardziej że nie zakładanie spółek jest problemem. Przedsiębiorcy mówią, że woleliby możliwość składania elektronicznie dokumentów, m.in. zmieniających umowy.
Sędzia Aneta Komenda W Krajowym Rejestrze Sądowym mamy umowę spółki zawartą w sposób tradycyjny dołączoną do akt rejestrowych. Wszystkie stare spółki nie zostały jeszcze zdigitalizowane. Nowe, zawiązywane elektronicznie, są od razu wprowadzane do systemu. Ten zaś jest budowany tak, by po wprowadzeniu przez internet zmian tekst jednolity umów generował się sam. W związku z tym nie mamy na razie jak obsłużyć elektronicznie zmian umów zawartych w formie papierowej. To problem wyłącznie techniczny. Oczywiście gdybyśmy dysponowali o wiele większymi pieniędzmi niż te, które mamy, to zapewne dałoby się wszystko szybko zrobić.
W takim razie ile lat trzeba, żeby wprowadzić do systemu wszystkie akta rejestrowe?
Sędzia Aneta Komenda Gdybyśmy chcieli wszystkie dokumenty z akt rejestrowych, które powinny być w elektronicznym katalogu dokumentów spółek, zdigitalizować, to nakład pracy i wydatki byłyby większe, niż możemy sobie na to pozwolić. I zajęłoby to nam kilka lat. Dlatego musimy zmierzać w kierunku, w którym poszły Niemcy. Powinniśmy wprowadzić w perspektywie kilku lat obowiązek składania wszystkich wniosków do KRS drogą elektroniczną. Wówczas, jeżeli strona będzie składała przez internet wniosek o zmianę umowy spółki, przy okazji złoży jej tekst jednolity.
Toteż projekt założeń projektu ustawy o zmianie ustawy o KRS, który prowadzimy w ministerstwie i który jest już na etapie końcowych uzgodnień międzyresortowych, w tym właśnie kierunku zmierza. Żeby jednak dojść do zbudowania całego sprawnego systemu, musimy stworzyć m.in. repozytorium aktów notarialnych. Kiedy będzie to już gotowe, strona postępowania rejestrowego będzie we wniosku elektronicznym podawała tylko numer akt. Sąd sam będzie go ściągał do swoich akt. To jest jedyna droga. A ile zajmie ona czasu? Harmonogram najważniejszych zmian był rozpisany do 2017 r. Końcówka na 2018 r., ale oczywiście staramy się zrobić wszystko jak najszybciej.
Prof. Andrzej Kidyba Trudno się nie zgodzić, że napisać przepis jest dziś łatwiej, niż stworzyć do niego system elektroniczny. I rozumiem, że braki funkcjonalności mogą być skutkiem niedoborów finansowych.
Wracając w takim razie do rzeczy prostych. Czy już widać, jak wprowadzone z początkiem roku zmiany wpływają na składanie przez spółki sprawozdań finansowych? Chodzi o to, że wszystkie podmioty uwidocznione w rejestrze przedsiębiorców muszą złożyć wniosek o wpis informacji o dniu, w którym kończy się ich rok obrotowy. Powinny to uczynić razem ze złożeniem najbliższego wniosku o wpis wzmianki o złożeniu sprawozdania finansowego.
Sędzia Aneta Komenda Na razie nic jeszcze nie widać, bo okres sprawozdawczy dopiero się zaczął. Poza tym nawet sprawdzając automatycznie, kto nie złożył sprawozdania, sąd i tak będzie musiał wszczynać wobec takich podmiotów postępowania przymuszające. Pojawiła się jednak długoterminowa korzyść prowadząca do uporządkowania sytuacji. Jeśli bowiem podmiot nie złoży sprawozdania finansowego przez kolejne dwa lata obrotowe, to sąd będzie wszczynał postępowanie o rozwiązanie go i wykreślenie z rejestru.
Jednocześnie okazuje się, że – tak jak powinno być – nowe przepisy tworzą pętlę. Jeżeli spółka złamie jeden, sankcja zapisana w innym rozwiąże sytuację.
Sędzia Aneta Komenda O to chodziło. Sąd rejestrowy, który ma obowiązek egzekwowania obowiązków, musi mieć do tego instrumenty. Do tej pory postępowania przymuszające często były nieefektywne. Trwały po kilka lat. Marnowały się pieniądze podatników. A spółki nawet płaciły grzywny i dalej nie składały sprawozdań. Zdarzały się też kurioza. Jedna odpowiedziała sądowi, że jej sprawozdanie jest jej tajemnicą handlową i dlatego go nie złoży.
Prof. Michał Romanowski Teraz będzie prościej. Nie składasz sprawozdań, to znaczy, że twoja spółka jest martwa. Nie prowadzisz działalności. I tak wyczyścimy, mówiąc potocznie, rejestr. Bo jeśli nawet prowadzisz działalność, ale unikasz obowiązków rejestrowych, to pojawił się instrument, który zmusza cię do coming outu.
Prof. Stanisław Sołtysiński To bardzo ostre narzędzie, ale w Wielkiej Brytanii stosowane z powodzeniem.
Czy można już ocenić, jaka będzie skala tego wyrzucania za burtę martwych albo opornych?
Sędzia Katarzyna Kuć-Kwaśniewicz Na razie podawanie liczb to wróżenie z fusów. W marcu zaczęliśmy wszczynać te postępowania. Musimy zobaczyć, jak rzecz będzie funkcjonowała. Bywa, że umarzamy postępowanie, bo kiedy zgodnie z procedurą wysyłamy zawiadomienie, a spółka ma zarząd, to odzywa się i mówi: działamy. I wysyła sprawozdania finansowe za ostatnie dwa lata. Tym samym daje to efekt dyscyplinujący. Można więc powiedzieć, że zmiany, które weszły w życie z początkiem roku, się sprawdzają. Nie zmienia to jednak tego, że ciągle jest wiele podmiotów, które uporczywie nie składają sprawozdań finansowych.
Czy można powiedzieć, że ustawa dotycząca martwych spółek jest pionierska, a metoda w niej zapisana godna polecenia innym państwom UE, skoro, jak mówią panowie profesorowie, problem w większości krajów w najlepszym razie został ledwie dotknięty legislacyjnie?
Prof. Andrzej Kidyba Ustawa jest odważna.
Prof. Michał Romanowski Reagując na zarzuty niekonstytucyjności rozwiązań, przyjęliśmy koncepcję porównania martwej spółki do rzeczy porzuconej. A więc jeśli ktoś nie dba o swoją własność, to sam się jej pozbawił. To nie system prawny go postawił w takiej sytuacji. Tym bardziej że nic tu nie dzieje się automatycznie.
Minister Jerzy Kozdroń Będzie jeszcze jedno narzędzie: zmieniamy przepisy dotyczące uprawnień kuratora.
Sędzia Aneta Komenda Kuratorowi, którego ustanawiamy na podstawie ustawy o KRS, damy uprawnienie polegające na tym, że jeśli będzie mógł wykonać obowiązek rejestrowy, którego nie wykonuje podmiot, to właśnie on będzie miał prawo dokonać zaniechanych przez spółkę czynności. Dziś bowiem kurator ma uprawnienia tylko do zwołania zgromadzenia wspólników w celu zmiany zarządu albo do rozwiązania podmiotu. Po planowanej nowelizacji będzie natomiast tak, że jeśli spółka ma sprawozdanie finansowe, ale nie składa go, bo nie, to kurator będzie uprawniony do złożenia takiego dokumentu w KRS. Chodzi o to, żeby w każdym stanie faktycznym sąd mógł dobrać odpowiedni instrument.
Poszerzymy również uprawnienia kuratora, o którego powołaniu mówi kodeks cywilny, kiedy to osoba prawna nie może prowadzić swoich spraw z braku powołanych do tego organów. Będzie on mógł również reprezentować spółkę. I – co nie mniej ważne z punktu widzenia interesów podatników – koszty działania i wynagrodzenia takiego kuratora poniosą osoby, które były zobowiązane powołać zarząd. Wychodzimy z założenia, że organ reprezentacji w osobie prawnej musi istnieć. Dlatego zakładamy nie tylko prawo, ale i obowiązek jego powołania. Tymczasem bardzo częstą praktyką jest odwoływanie zarządu, kiedy np. zostanie wytoczone powództwo przeciwko spółce. Albo gdy dzieje się w spółce coś nie tak, jak powinno, to jest to również metoda unikania odpowiedzialności przez członków zarządu. Wówczas, kiedy taka spółka zostanie pozwana, sytuacja staje się patowa. Nie ma kto jej reprezentować. Dlatego prowadzimy projekt, który zmieni przepisy dotyczące kuratorów.
Sędzia Katarzyna Kuć-Kwaśniewicz Taka nowelizacja wydaje się dla praktyki pilniejsza niż inne sprawy. Warszawski sąd np. jest teraz zarzucony wnioskami o powołanie kuratora. Sąd go powołuje. Kuratorowi w 8 przypadkach na 10 nie udaje się jednak powołać zarządu. Gdyby bowiem mógł on być powołany przez najczęściej występującego jednego lub dwóch wspólników w najliczniej dotkniętych takim problemem spółkach z o.o., to dawno działałby i bez kuratora. Idąc dalej, na wniosek takiego kuratora sąd (kierując się również orzecznictwem Sądu Najwyższego) rozwiązuje spółkę. Powołuje likwidatorów. Ci zaczynają rezygnować. Zaczyna się przy tym dyskusja, czy mogą tak postąpić i komu powinni złożyć rezygnację. Kolejny gigantyczny problem sądów polega na tym, że nie ma skąd brać likwidatorów. I chociaż nikt nie chce zgodzić się na pełnienie tej funkcji albo nie może, ponieważ już był karany za przestępstwa gospodarcze wykluczające pełnienie funkcji w spółce, to likwidatorzy są potrzebni po to, żeby mogły toczyć się procesy przeciwko spółce. Te wcześniej pozawieszane, których są setki we wszystkich polskich sądach.
Skąd tyle determinacji w wierzycielach, skoro okaleczone spółki bez zarządu nie mają już przeważnie majątku?
Minister Jerzy Kozdroń Skoro członkowie zarządu, choćby tego odwołanego, mogą odpowiadać solidarnie ze spółką za jej zobowiązania, kiedy egzekucja wobec tej sieroty okaże się bezskuteczna, to gdy wierzyciel uzyska tytuł wykonawczy przeciwko spółce, może wystąpić przeciwko byłym członkom jej zarządu. Stąd procesy. Również w sensie podatkowym są istotne. Bo kiedy egzekucja na podstawie prawomocnego wyroku okaże się bezskuteczna, wierzyciel może nieściągnięte należności wpisać w koszty.
Prof. Michał Romanowski Przyznaję, że to trzeba dokładnie zbadać, ale wydaje mi się, że wiele problemów rozwiązywanych do tej pory przez powoływanie kuratora można załatwić przez zastosowanie nowej procedury pozwalającej na rozwiązanie spółki bez prowadzenia postępowania likwidacyjnego. Zobaczymy.
Prof. Andrzej Kidyba I tu dochodzimy do kapitalnego problemu: czemu mają służyć nowelizacje. Przecież one powinny być narzędziem rozwiązywania prawdziwych problemów i zaspokajania rzeczywistych potrzeb. Tymczasem nie zawsze nim są. Pokładam jednak wielkie nadzieje w działaniach Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego nowej kadencji. ©?