Osoba, która spodziewając się zamachu, stara się go uprzedzić nie działa w obronie koniecznej - uznał Sąd Okręgowy w Świdnicy.

Cała sprawa zaczęła się od ostrej wymiany zdań pomiędzy J.S. a T.B. Obaj panowie wychyleni przez okna w swoich mieszkaniach obrzucali się wyzwiskami i grozili sobie nawzajem. A T.B. zachęcał nawet do siłowego rozstrzygnięcia sporu. Gdy agresja słowna przestała już im wystarczać J.S. wraz ze swoim synem próbowali wejść do mieszkania T.B. Co w efekcie nie okazało się zbyt trudne, bowiem drzwi mężczyznom otworzyła jego żona. T.B. oczekując przyjścia wzburzonego sąsiada uzbroił się w nóż, którym później zaatakował J.S. w czasie kłótni. W konwencji spowodował u niego obrażenia ciała w postaci dwóch ran głowy. W związku z powyższym J.S. wystąpił przeciwko T.B. z prywatnym aktem oskarżenia.

Sąd Rejonowy w Wałbrzychu uznał T.B. za winnego popełniania czynu z art. 157 par. 2 k.k. i wymierzył mu karę 4 miesięcy ograniczenia wolności z obowiązkiem wykonywania nieodpłatnej, kontrolowanej pracy na cele społeczne. Zasądził także na rzecz J.S. nawiązkę w wysokości 3 tys. zł.

Apelację od wyroku wniósł oskarżony. Podjął w niej próbę wykazania, iż działał w obronie koniecznej.

Sąd Okręgowy w Świdnicy nie podzielił jednak tej argumentacji i uznał apelację za bezzasadną.

Stwierdził, że w czasie podjętego przez T.B. działania nie występował bezpośredni zamach na dobro prawnie chronione.

Wyjaśnił, że zamach jest bezpośredni tak długo, jak długo trwa stan niebezpieczeństwa dla dobra prawnego, utrzymywany przez zachowanie napastnika. Znamię te jest spełnione także wtedy, gdy po pierwszym ataku i krótkiej przerwie agresor zmierza do powtórzenia napadu, a istnieje wysoki stopień prawdopodobieństwa, że zamiar swój zrealizuje natychmiast lub w najbliższej chwili.

Tymczasem w opisywanej sprawie agresja słowna i groźby miały miejsce w czasie kłótni, kiedy to obaj panowie znajdowali się w swoich mieszkaniach wychyleni przez okna.

W ocenie sądu rację ma apelujący twierdząc, iż naciskanie na klamkę drzwi wejściowych do mieszkania przez J.S. powinno być traktowane co najmniej jako usiłowanie naruszenia miru domowego. Jednakże w efekcie pokrzywdzony wraz z synem nie wtargnęli do mieszkania oskarżonego, bowiem drzwi zostały dobrowolnie otwarte przez żonę oskarżonego. Gdyby zatem faktycznie T.B. funkcjonował w poczuciu zagrożenia i obawy o dobro małoletnich dzieci, to nakazałby żonie aby drzwi nie otwierała i powiadomił policję, lub podjął rozmowę przez zamknięte drzwi. Tymczasem T.B. oczekując przyjścia wzburzonego sąsiada uzbroił się w nóż, którym zaatakował J.S. w czasie kłótni. W świetle powyższego o odpieraniu bezpośredniego zamachu nie sposób w tej sytuacji nawet dywagować, bowiem brak ku temu jakichkolwiek podstaw - czytamy w uzasadnieniu.

Sąd II instancji przypomniał także, że Sąd Najwyższy w wyroku z 23 kwietnia 1974 r. wykluczył obronę konieczną w sytuacji, gdy ktoś "spodziewając się zamachu, stara się go uprzedzić". Ustalenie, że zaistniało bezpośrednie niebezpieczeństwo musi bowiem opierać się na obiektywnej ocenie sytuacji, a nie jedynie na subiektywnych przypuszczeniach.

Dlatego w ocenie sądu odwoławczego nie sposób przyjąć, aby występowała obrona konieczna w sytuacji, w której obydwie strony pozostają napastnikami, dążą do konfrontacji i z ich zachowania wynika prawdopodobieństwo ataku. A tak było w j sprawie.

PS

Wyrok Sądu Okręgowego w Świdnicy ( sygn. akt IV Ka 921/14).