Czy rzeczywiście dowody z nielegalnych nagrań nadają się do kosza? „Rzeczpospolita” alarmowała wczoraj: „Sąd nie będzie mógł od 1 lipca stosować w procesie karnym dowodu zdobytego z naruszeniem prawa, np. dokumentu wykradzionego ze skrzynki pocztowej czy nagrania z podsłuchu. W myśl art. 168a kodeksu postępowania karnego, będącego elementem dużej noweli, dowody takie zostaną zdyskwalifikowane”.
Ale się myliła. Wystarczy przeczytać cały przepis, który po 1 lipca wejdzie w życie: niedopuszczalne będzie przeprowadzenie i wykorzystanie dowodu uzyskanego do celów postępowania karnego za pomocą czynu zabronionego. Kluczowe znaczenie ma tu sformułowanie „do celów postępowania”.
– Temida nie straci nagrań jako dowodu w aferze taśmowej. To jest nieprawda. Nie straci ich ani w zakresie samego postępowania, które dotyczy nielegalnego nagrania, ani gdyby na podstawie tego materiału było prowadzone postępowanie w sprawach ujawnionych na tych materiałach – prostuje prof. Michał Królikowski, były wiceminister sprawiedliwości, obecnie adwokat.
Dlaczego?
– Nie mamy do czynienia z dowodem z nielegalnego podsłuchu. Organ wszedł w posiadanie nagrań legalnie, dowód został pozyskany w wyniku zajęcia rzeczy. Treść tych nagrań jest dowodem z nośnika – tłumaczy Królikowski.
Jak mówi, także w sprawie dotyczącej nielegalnego nagrywania taśmy nie zostaną zdyskwalifikowane.
– Można je wykorzystać i nie są one objęte zakazem z art. 168a k.p.k. z prostego powodu: materiał nie był uzyskany do celów postępowania karnego – podkreśla były wiceminister.
Rzeczywiście, nowy art. 168a k.p.k. wprowadza do systemu prawa teorię owoców zatrutego drzewa.
– Uzyskiwanie informacji do celów procesowych może bowiem wiązać się z naruszeniem praw jednostki. Dlatego też nie budzi wątpliwości, że organy ścigania nie mogą np. podsłuchiwać rozmów oskarżonego z obrońcą, gdyż zniweczyłby to prawo do obrony – wskazuje dr Wojciech Jasiński z Katedry Postępowania Karnego Wydziału Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego.
Tłumaczy, że celem przyświecającym ustawodawcy było wykluczenie np. możliwości instalowania na zlecenie strony procesowej podsłuchów czy dokonywania prywatnych przeszukań. Chodzi o ochronę prywatności, która wraz z postępującym rozwojem technik inwigilacyjnych może być z łatwością naruszana (także przez osoby prywatne).
Czy utrwalone w sposób niejawny rozmowy osób trzecich mogłyby być dowodem w procesie przeciwko nim, jeżeli nagranie dostarczałoby informacji o tym, że dopuściły się przestępstwa?
– Po nowelizacji k.p.k. generalnie możliwe będzie dopuszczenie w toku procesu dowodu z nagrań rozmów, nawet jeżeli zostały utrwalone przez osobę prywatną. Przepis art. 168a k.p.k. wprowadza jednak istotne ograniczenie: nagranie takie nie może zostać utrwalone do celów postępowania karnego za pomocą czynu zabronionego określonego w kodeksie karnym albo innej ustawie zawierającej przepisy karne – podkreśla dr Jasiński.
– To zatem, czy materiał z prywatnej inwigilacji wyczerpującej znamiona przestępstwa stanie się dowodem w procesie karnym, zależeć będzie od ustalenia, jaki był cel osoby zakładającej urządzenia podsłuchowe – precyzuje prawnik.
Dowód ten będzie niedopuszczalny tylko wtedy, gdy uda się wykazać, że podsłuch został założony po to, aby uzyskać informacje mające służyć wszczęciu postępowania karnego przeciwko nagrywanym.
– To jednak może okazać się w praktyce trudne, bo celem osoby nagrywającej może być np. wyłącznie szantażowanie osoby nagranej, bez zamiaru informowania o podejrzeniu popełnienia przestępstwa organów ścigania – akcentuje Jasiński.