Sędziemu nie należy się dodatkowe wynagrodzenie za pracę w godzinach nadliczbowych, ale – tak jak każdy pracownik – ma on prawo do nieprzerwanego jedenastogodzinnego wypoczynku dobowego. Do takich wniosków doszli uczestnicy zorganizowanej przez Stowarzyszenie Sędziów Polskich „Iustitia” konferencji na temat czasu i warunków pracy sędziów. Organizatorzy zwracają uwagę, że sądownictwu z roku na rok stawia się poprzeczkę coraz wyżej, a całą winę za niską sprawność postępowania przerzuca się na sędziów.
Skomplikowany status
Katarzyna Gonera, sędzia Sądu Najwyższego, przypomniała, że status sędziego jest skomplikowany i nie można uznać go za zwykłego pracownika.
– Sędzia sprawuje władzę sądowniczą, co trudno jest uznać za standardowe świadczenie pracy. Zadań nie wyznacza mu ani prezes sądu, ani przewodniczący wydziału. Oni tę pracę organizują pod względem technicznym, ale zadania sędziemu de facto wyznacza tylko konstytucja – argumentowała Gonera.
Przypomniała uchwałę Sądu Najwyższego z 2009 r. (sygn. akt II PZP 2/09), w której SN wskazał, że do tej grupy nie stosuje się zadaniowego czasu pracy, a co za tym idzie – nie należy się dodatkowe wynagrodzenie za pracę w godzinach nadliczbowych. Podkreślono w nim m.in., że jest to niemożliwe już choćby z tego względu, że nie wiadomo, z kim sędzia miałby ustalać zakres swoich zadań. Nie ma on przecież pracodawcy jako takiego – jego pracodawcą jest państwo.
Lakoniczna regulacja
Czas pracy sędziego uregulowany jest w prawie o ustroju sądów powszechnych (t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 133 ze zm. – dalej u.s.p.) bardzo lakonicznie. Mówi o tym tylko jeden przepis – art. 83. Zgodnie z nim czas pracy sędziego jest określony wymiarem jego zadań.
– Nie oznacza to jednak, że sędzia nie ma prawa do wypoczynku. Jako że w u.s.p. nie ma szczegółowych regulacji na ten temat, należy przyjąć, że do sędziego stosuje się dyrektywę Parlamentu Europejskiego i Rady z 2004 r. dotyczącą niektórych aspektów organizacji czasu pracy – zauważyła Katarzyna Gonera.
A to oznacza, że sędziowie mają prawo do 11 godzin nieprzerwanego dobowego wypoczynku oraz 35 godzin tygodniowo.
Z tymi tezami zgodziła się prof. Teresa Liszcz, sędzia Trybunału Konstytucyjnego.Podkreśliła, że sędziowie są nosicielami imperium państwowego i tym samym wykonują władzę. A tego nie da się odłożyć na później, dlatego, że wybiła godz. 16.
Uczestnicy dyskusji doszli również do wniosku, że nie można na barki sędziów przerzucać całej odpowiedzialności za przewlekłość postępowań.
– Problem leży bowiem przede wszystkim w nierównomiernym rozkładzie pracy pomiędzy poszczególnymi sądami. A o tym nie decydują przecież sędziowie, a władza wykonawcza – zaznaczyła sędzia Gonera.