Kierowca, któremu organ administracji zatrzymał na trzy miesiące prawo jazdy za odmowę poddania się kontroli trzeźwości, ma prawo przedstawić w sądzie swoją wersję zdarzeń. Nawet jeśli osiem pomiarów alkomatem niezbicie pokazało, że mężczyzna nie dmuchał w urządzenie wystarczająco powietrza – wynika z wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

15 lat temu Michael Becker późnym wieczorem podczas jazdy samochodem został zatrzymany przez policję. Funkcjonariusz nakazał mu poddanie się badaniu alkomatem. Po dziewięciu próbach wykonania testu, z których tylko jedna dała ważny wynik, policjant się poddał i potraktował zachowanie kierowcy jako odmowę poddania się kontroli trzeźwości. Becker sugerował wprawdzie, że alkomat jest po prostu uszkodzony, ale funkcjonariusz na samym sobie zademonstrował mu, że urządzenie działa jak należy.

Właściwy organ administracji publicznej wydał następnie decyzję o odebraniu Beckerowi prawa jazdy na okres czterech miesięcy. Dowodził w niej, że jeśli na pięć prób badania alkomatem cztery dają nieważne wyniki, to są one traktowane równoznacznie z odmową poddania się kontroli trzeźwości. A według funkcjonariuszy policji Becker podjął aż dziewięć takich prób i tylko jeden raz dmuchnął w alkomat wystarczająco dużo powietrza.

Wprawdzie kierowca złożył odwołanie od decyzji administracyjnej do gubernatora Dolnej Austrii, wnioskując o opinię biegłego na temat funkcjonowania alkomatów, ale zostało ono odrzucone. W uzasadnieniu powtórzono, że nieważne wyniki badania należy potraktować jako odmowę wykonania testu, która jest równie poważnym wykroczeniem co jazda po pijanemu, gdyż nie pozwala na zweryfikowanie trzeźwości kierowcy. Gubernator uznał wniosek o powoływanie biegłego do sprawdzenia prawidłowo funkcjonującego alkomatu za niedopuszczalny.

Becker złożył więc skargę do sądu administracyjnego oraz wystąpił z wnioskiem o przesłuchanie na rozprawie. Jego zdaniem organ administracji nie tylko nieprawidłowo ocenił materiał dowodowy, ale także popełnił błąd nie zgadzając się na powołanie biegłego. Nie przekonało to jednak sądu administracyjnego, który ostatecznie potwierdził decyzję administracyjnego, a także odmówił przesłuchania skarżącego, twierdząc, że nic by to już nie wniosło do wyjaśnienia sprawy.

Ukarany kierowca wniósł więc skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Straburgu w sprawie postępowania o zatrzymanie jego prawa jazdy. W jego ocenie przesłuchanie przed krajowym sądem administracyjnym było konieczne, gdyż pomogłoby ustalić pewne fakty, w szczególności zaś to, czy nie był on w stanie tego dnia dmuchnąć wystarczająco powietrza w alkomat, czy też robił to celowo. Tym samym oskarżył władze austriackie o naruszenie art. 6 ust. 1 konwencji, który stwierdza, że „każdy ma prawo do sprawiedliwego i publicznego rozpatrzenia jego sprawy w rozsądnym terminie przez niezawisły i bezstronny sąd ustanowiony ustawą przy rozstrzyganiu o jego prawach i obowiązkach o charakterze cywilnym albo o zasadności każdego oskarżenia w wytoczonej przeciwko niemu sprawie karnej.”

Trybunał podkreślił, że co do zasady skarżącemu przysługiwało prawo do publicznego przesłuchania, chyba że szczególne okoliczności uzasadniały to, aby z niego zrezygnować. Austriacki sąd administracyjny nie wyjaśnił zaś, dlaczego można odstąpić od przesłuchania kierowcy, stwierdzając jedynie, że jego zeznania nie wniosłyby nic do wyjaśnienia sprawy. Władze austriackie nie wskazały również jakichkolwiek okoliczności przemawiających za odrzuceniem wniosku o przesłuchanie. Tym samym ETPC uznał, że doszło w tej sprawie do naruszenia art. 6 konwencji i zasądził na rzecz skarżącego 1,6 tys. euro.

Wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu z 11 czerwca 2015 r. w sprawie Becker przeciwko Austrii (sygn. 19844/08)