Rok po wydaniu przez Trybunał Konstytucyjny wyroku w sprawie udostępniania materiałów w postępowaniu przygotowawczym Główny Inspektorat Transportu Drogowego nadal nie wysyła kierowcom zdjęć z fotoradarów. Wszystko dlatego, że do dziś nie powstały przepisy, które by go do tego obligowały. Tak więc na zdjęcia w kopertach przyjdzie jeszcze poczekać.

Przez ostatnie lata GITD stał na stanowisku, że art. 38 kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia uniemożliwia udostępnianie kierowcom zdjęć z fotoradarów, bo nie pozwala na udostępnianie materiałów z postępowania przygotowawczego. W ubiegłym roku Trybunał Konstytucyjny uznał (wyrok z 3 czerwca 2014, sygn. akt K 19/11), że w zakresie, w jakim art. 38 k.p.w. nie przewiduje na etapie czynności wyjaśniających prawa dostępu do akt dla osoby, wobec której istnieje uzasadniona podstawa do sporządzenia przeciwko niej wniosku o ukaranie, jest niezgodny z ustawą zasadniczą.
Od tamtego czasu Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym (CANARD), które w GITD zajmuje się obsługą systemu fotoradarów, zapowiada, że zdjęcia z fotoradarów będą załączane do pierwszej korespondencji, jaką otrzymuje właściciel auta, którym przekroczono prędkość. Musi on bowiem wskazać osobę, która w danym miejscu i czasie prowadziła pojazd. W przypadku gdy z jednego auta korzysta więcej osób, a sprawa jest odległa, zapoznanie się ze zdjęciem jest konieczne. Mijają kolejne miesiące, a kierowcy jak nie dostawali zdjęć, tak nie dostają. Jedyne co się zmieniło po ubiegłorocznym wyroku TK, to to, że fotografie są udostępniane, ale... wyłącznie w siedzibie CANARD przy ul. Przyczółkowej 109a w Warszawie lub w delegaturach terenowych GITD, których jest tylko 10 w całym kraju.
– Kierowcy jeszcze przez jakiś czas będą musieli się uzbroić w cierpliwość. Prace trwają, jesteśmy coraz bliżej rozwiązania tego problemu, ale na ten moment nie jestem w stanie podać konkretnego terminu, w którym to nastąpi – mówi Łukasz Majchrzak, rzecznik CANARD. Wszystko rozbija się o ustalenia nowych zasad współpracy z firmą obsługującą produkcję druków (koszty wydruków zawierających fotografie będą przecież większe), co wymaga renegocjacji warunków umowy.
Tymczasem wydaje się, że załączanie zdjęć do korespondencji kierowanej do właścicieli aut nawet w świetle wyroku TK nie jest obowiązkowe i zależy de facto od dobrej woli organu. Wszystko dlatego, że trybunał wskazywał na konieczność udostępniania akt, nie wypowiadał się co do formy tego udostępnienia.
– Umożliwienie zapoznania się ze zdjęciami, choćby w siedzibie organu, w moim przekonaniu jest wypełnieniem wyroku TK – mówi Marta Kolendowska-Matejczuk z zespołu prawa karnego Biura Rzecznika Praw Obywatelskich. To właśnie RPO skarżył do TK art. 38 k.p.w. – Zwłaszcza że uchylono przepis rozporządzenia, który nakazywał służbom wysyłanie zdjęć – przypomina dr Kolendowska-Matejczuk.
Chodzi o ust. 6 par. 7 rozporządzenia w sprawie nakładania grzywien w drodze mandatu karnego (Dz.U. 2002 r., nr 20, poz. 201), który uchylono we wrześniu 2011 r. Z tego powodu również przeważająca część oddziałów straży miejskich nie wysyła zdjęć.
– Zgodnie z art. 7 konstytucji musimy działać na podstawie i w granicach prawa. Brak wyraźnego przepisu nakazującego wysyłanie zdjęć sprawia, że tego nie robimy. Natomiast tak u nas, jak i w większości oddziałów straży miejskich, praktyka była taka, że zainteresowani zawsze mogli zapoznać się z materiałem zdjęciowym na miejscu w siedzibie straży miejskiej. Robiliśmy tak nawet przed wyrokiem TK – mówi Monika Niżniak, rzeczniczka stołecznej straży miejskiej.
Z taką praktyką nie zgadza się dr Marcin Warchoł, karnista z Uniwersytetu Warszawskiego.
– To czysta spychologia. Przecież tak samo w żadnym akcie prawnym nie jest zapisane, że strażnik miejski powinien być życzliwy dla obywatela, lecz wynika to z ogólnych dyrektyw postępowania. Owszem, powinno się znowelizować rozporządzenie, ale i bez tego są podstawy do wysyłania zdjęć – przekonuje dr Warchoł.
Nowelizacja rozporządzenia jednoznacznie wyeliminowałaby różne praktyki w zakresie udostępniania zdjęć z fotoradarów przez różne organy. Zwłaszcza iż GITD zapewnia, że jest zdeterminowany, by fotografie wysyłać.
– Wszyscy wiemy, że obecnie stosowane rozwiązanie jest uciążliwe i niewygodne nie tylko z punktu widzenia kierowców, ale i organu – zastrzega Łukasz Majchrzak z CANARD. Udostępnianie zdjęć na miejscu wymaga przecież zaangażowania konkretnych pracowników, którzy muszą wykonywać określone czynności.