Aleksander Pociej senator / Dziennik Gazeta Prawna
<b>Aleksander Grabiński</b> prezes stowarzyszenia Dekretowiec / Dziennik Gazeta Prawna
konfrontacje DGP
W Polsce do tej pory nie udało się przeprowadzić reprywatyzacji obejmującej wszystkich, którym na mocy komunistycznych dekretów i ustaw zabrano własność. Czy winni są tylko politycy?
Aleksander Pociej
TAK
W 99 proc. wina leży po stronie kolejnych rządów. Był jeden wyjątek. Zawsze będę chylił czoła przed próbą przeprowadzenia reprywatyzacji przez gabinet Jerzego Buzka. W projekcie ustawy, którą wtedy przygotowano, była nie tylko realizacja zasady sprawiedliwości. Dzięki temu aktowi mogło dojść do uporządkowania sytuacji prawnej i systemu prawa w Polsce, bez czego nigdy nie będzie zadośćuczynienia za nacjonalizację. Natomiast byli właściciele powinni podchodzić do problemu, rozumiejąc, że muszą znacznie zredukować swoje oczekiwania co do wysokości ewentualnych odszkodowań. W żądaniach zawsze trzeba się miarkować. Nie można stawiać sprawy na ostrzu noża i domagać się albo zwrotu mienia w naturze, albo 100-proc. rekompensaty, bo jest to żądanie absolutnie nie do zrealizowania. Nawet rekompensata 10- czy 20-proc. wstrząśnie budżetem państwa na długie lata.
Aleksander Grabiński
TAK
Tylko w czasach rządu Jerzego Buzka koalicja AWS-UW próbowała przeforsować w parlamencie ustawę, która zakładała zwrot mienia lub wypłatę rekompensat byłym właścicielom lub ich spadkobiercom. Roszczenia miały być zaspakajane w 50 proc. Ale nawet ten ułomny akt prawny został zawetowany przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Ani wcześniej, ani później w parlamencie nie było partii, które odważyłyby się poprzeć reprywatyzację. I tak zostało do dziś. Wszystkie ugrupowania są przeciw, a w PO, jak zwykle, siedzą okrakiem na barykadzie. Poza tym to za rządów Donalda Tuska powstała słynna analiza, z której wynikało, że Skarbowi Państwa nie opłaca się przeprowadzenie ustawy reprywatyzacyjnej. Znacznie taniej będzie, jeśli byli właściciele zaczną dochodzić swoich praw np. w sądach.
W Sejmie trwają prace nad senackim projektem nowelizacji ustawy o gospodarce nieruchomościami. Czy zapewnia on bardziej sprawiedliwą reprywatyzację w Warszawie?
Aleksander Pociej
TAK
Jestem o tym przekonany. Ten projekt nawet w najmniejszym fragmencie nie ma nic wspólnego z powtórną nacjonalizacją, co tu i ówdzie raczono już ogłosić. Zakłada się w nim, że w interesie publicznym, w interesie mieszkańców Warszawy w przyszłości nie dopuścimy do zdarzeń, które doprowadzają np. do zamknięcia szpitala, przedszkola lub szkoły, ponieważ samorząd ma obowiązek oddać byłemu właścicielowi lub jego spadkobiercom całość lub połowę terenu, na którym stoi taka placówka. Takie decyzje wywracają do góry nogami życie tysięcy rodzin. Trzeba z tym wreszcie skończyć. Władze miasta będą miały prawo odmówić zwrotu, ale za każdym razem za wypłatą odszkodowania. Co to ma wspólnego z nacjonalizacją? Nie mam pojęcia, o który punkt projektu ustawy może chodzić, gdy się nam zarzuca zamach na prawo własności. Również we wprowadzonym prawie do pierwokupu nie widzę nic złego. Jeżeli ktoś podejmuje decyzję o sprzedaży i ustala cenę, jeśli do gry wchodzi miasto, chce to kupić i płaci tę ustaloną cenę, to gdzie tu zamach na wolności obywatelskie?
Aleksander Grabiński
NIE
Jest to projekt wywłaszczeniowy, jawnie niekonstytucyjny, naruszający również europejskie prawo wspólnotowe. Nie oferuje ani odszkodowania, ani gruntu zamiennego, odbiera natomiast byłym właścicielom i ich spadkobiercom prawo do ubiegania się o zwrot niemal wszystkich nieruchomości, których do tej pory nie oddano. Minister finansów, minister skarbu państwa, Krajowa Rada Sądownicza i Naczelny Sąd Administracyjny suchej nitki nie zostawili na tym bublu prawnym. Jeśli zostanie on przyjęty, będzie to skandal na skalę międzynarodową. Nawet dekret Bieruta z 1945 r. przewidywał tylko jedną przyczynę, dla której można było odmówić mieszkańcowi Warszawy ustanowienia na jego rzecz prawa użytkowania wieczystego i wypłacenia mu odszkodowania. Dotyczyło to sytuacji, gdy prywatna własność nie dawała się pogodzić z planem zagospodarowania przestrzennego. Senacka nowelizacja rozszerza katalog odmów do ponad dwudziestu! Jest to ustawa de facto nacjonalizacyjna.
Czy ogólnokrajowa reprywatyzacja jest jeszcze możliwa?
Aleksander Pociej
TAK
I prawnie, i finansowo – jak najbardziej. Co więcej, uważam, że ona jest wręcz pożądana. Ludziom, którym odebrano majątki, należy się jakieś zadośćuczynienie, choćby częściowe. I nie leży to tylko w ich interesie, ale w interesie nas wszystkich. Państwo musi dać wreszcie czytelny sygnał – jeśli się komukolwiek coś bezprawnie zabiera, trzeba się liczyć z konsekwencjami. Problem polega na tym, że nigdzie nie widzę takiej woli politycznej.
Aleksander Grabiński
TAK
Udało się rozwiązać znacznie bardziej skomplikowany problem mienia zabużańskiego. Na mocy ustawy z 2005 r. byłym właścicielom, którzy w latach 1944–52 zostali przymusowo wysiedleni z terenów należących przed II wojną światową do Polski, należy się odszkodowanie stanowiące 20 proc. majątku pozostawionego. Zaistniała paradoksalna sytuacja, że Polakom, którzy na Ukrainie i Białorusi pozostawili kamienice, dwory, pałace, lasy, wypłaca się 20 proc. ich wartości, a Polakom, którym w Polsce odebrano te same nieruchomości, nic się nie wypłaca.