W DGP ukazał się artykuł, którego autor – sędzia Łukasz Kurnicki – wskazywał, że rankingi opracowane przez Bank Światowy, Europejską Komisję na rzecz Efektywności Wymiaru Sprawiedliwości (CEPEJ) – organ Rady Europy oraz Komisję Europejską prezentują zróżnicowaną ocenę stanu polskiego wymiaru sprawiedliwości. Stwierdził, że wynika to ze specyficznego i nie do końca rzetelnego opracowywania statystyk przez ministerstwo
Artur Wewióra, sędzia Sądu Rejonowego w Łodzi Śródmieściu, główny specjalista w Ministerstwie Sprawiedliwości / Dziennik Gazeta Prawna
Należy zgodzić się z autorem (Sprawy załatwione inaczej, czyli sukces polskiego sądownictwa – DGP nr 50/2015) co do jednego: zanim z jakichkolwiek informacji statystycznych czy opinii zacznie się wyciągać wnioski, warto się przyjrzeć metodologii ich gromadzenia.
Pierwsze pytanie o metodologię analiz
W pierwszej kolejności należy zauważyć, że autor artykułu, dokonując porównania, zdaje się nie dostrzegać, iż sięga po różne zestawy danych. Raport Banku Światowego był opracowywany na podstawie stanu na rok 2014. Raport CEPEJ przygotowywany jest w cyklach dwuletnich: w tym wypadku opublikowany w 2014 r. został oparty na danych z 2012 r., co wprost zeń wynika. Natomiast opracowanie Komisji Europejskiej jest zbiorem danych z różnych źródeł i za różne okresy. Trudno zatem zrozumieć w takiej sytuacji zaskoczenie sędziego, że opracowania te prowadzą do odmiennych wniosków. Jest wręcz przeciwnie: sięganie do informacji za różne okresy i uzyskanie na ich podstawie różnych wyników wydaje się raczej normalnym następstwem, zwłaszcza przy badaniu zjawisk dynamicznych, a takim jest funkcjonowanie europejskich i światowych systemów wymiaru sprawiedliwości.
Odnosząc się do raportu, cyklicznie publikowanego przez Bank Światowy („Doing Business”, ostatni oznaczony rokiem 2015), warto pamiętać, że nie opiera się on w ogóle na obiektywnych danych, lecz na analizie i ocenach regulacji oraz opiniach osób wybranych przez bank. Kwestia sprawności systemu sądowego nie jest też głównym przedmiotem badania, lecz jednym z zagadnień, w dodatku rozpatrywanym z punktu widzenia przedsiębiorcy. Założenie autora, że taki sposób gromadzenia bazy faktograficznej dla badania uwalnia od manipulacji, nie jest powszechnie podzielane. Z tego względu Bank Światowy powołał nawet wewnętrzny, niezależny zespół, któremu powierzono dokonanie oceny funkcjonowania raportu. W sprawozdaniu, opublikowanym w czerwcu 2013 r. zespół ten wskazał na zasadność m.in. ulepszenia przyjętej metodologii. Ukierunkowane tym raportem zmiany w zakresie oceny działania sądownictwa planowane są dopiero w przyszłorocznej edycji (s. 2 raportu). Trzeba mieć wreszcie na uwadze i to, że – nawet przy założeniu trafności ocen – nie chodzi tutaj o subiektywny obraz funkcjonowania całego sądownictwa, a jedynie sądu rozpoznającego istotniejsze sprawy gospodarcze w głównym ośrodku gospodarczym danego kraju.
Za jakość danych odpowiadają sądy
Autor artykułu poddaje też krytyce sposób ewidencjonowania spraw zakończonych, a także zdaje się spekulować, jakoby CEPEJ zakwestionował dane statystyczne przekazywane mu przez Ministerstwo Sprawiedliwości, pomijając je jako niewiarygodne. Uwadze autora umknął jednak zapewne pewien dokument CEPEJ; ma on raczej techniczny charakter i jego lektura nie jest z pewnością tak porywająca, jak analiza raportu Banku Światowego. Niemniej z punktu widzenia przedmiotowych rozważań ma on dość zasadnicze znaczenie. Chodzi mianowicie o „Wytyczne dotyczące statystyk sądowych”, przyjęte przez CEPEJ w 2008 r. (CEPEJ Guidelines on judicial statistics – GOJUST, 2008). Czytamy w nich, że odnotowywany do celów statystycznych czas rozpoznania sprawy winien uwzględniać wyłącznie czas potrzebny do jej rozpoznania w danym sądzie, co jest definiowane jako okres między pojawieniem się sprawy w tymże, a jej zakończeniem, ale również tylko w tym sądzie.
Dalej w wytycznych zwraca się natomiast uwagę, że w miarę możliwości sposób gromadzenia danych winien umożliwić ich rozróżnienie na sprawy zakończone po pełnym, merytorycznym rozpoznaniu, a nadto te, które zakończyły się w inny sposób, przykładowo wskutek cofnięcia żądania, ugody, stwierdzenia niewłaściwości itp.
Rzekomo tajemnicze sprawozdanie statystyczne MS-S1r jest realizacją tych wytycznych: poszczególne sądy rejonowe rejestrują w nim załatwienia spraw cywilnych, z podziałem na poszczególne sposoby załatwienia. Sprawozdanie to w żadnej mierze nie jest również tajemnicą, lecz wynika wprost – łącznie z objaśnieniami określającymi zasady jego wypełniania – z treści stosownego rozporządzenia prezesa Rady Ministrów z 5 lutego 2014 r. (Dz.U. poz. 415 ze zm.).
W tej sytuacji już tylko na marginesie należy zauważyć, że – jak wynika z informacji statystycznej, opublikowanej w serwisie informatycznym Ministerstwa Sprawiedliwości poświęconym właśnie danym statystycznym. w 2014 r. średni okres rozpoznania spraw cywilnych procesowych (repertorium C) wyniósł 9,7 miesiąca, czyli ponad 290 dni. Dane te opublikowano z powołaniem się wprost na sprawozdanie MS-S1r, w związku z czym teza, iż są to dane rzekomo niepublikowane przez ministerstwo, wydaje się być nieco zbyt daleko idąca.
W tych okolicznościach koniecznym jest stanowcze zanegowanie twierdzenia autora artykułu, jakoby dane statystyczne przekazywane organom między- i ponadnarodowym były w jakikolwiek sposób modyfikowane, celem ukazania polskiego sądownictwa w lepszym świetle aniżeli jego rzeczywisty stan. Dane te przekazywane są do Ministerstwa Sprawiedliwości przez administracje poszczególnych sądów, stąd też jakość tych danych zależy w głównej mierze od jakości ich gromadzenia u źródła.