Przepisy niedawno uchylonej ustawy o rybołówstwie z 2004 r. (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 1592) okazały się zgodne z konstytucją. Niezgodne natomiast z tą ustawą było rozporządzenie ministra rolnictwa. Trybunał Konstytucyjny rozpoznawał wczoraj wniosek grupy posłów, którzy uznali, że przepisy (przede wszystkim art. 63 ustawy) dyskryminowały dużych armatorów. Kary nakładane na rybaków zależały bowiem od długości statków, nie zaś od skali przewinienia.

– Taki podział wydaje się dopuszczalny – bronił regulacji reprezentujący Sejm poseł PO Borys Budka i TK przychylił się do tej argumentacji.
Inny zarzut dotyczył zbyt szerokich kompetencji przekazanych przez ustawodawcę ministerstwu rolnictwa. Mogło ono bowiem – w ocenie wnioskodawców – zbyt swobodnie kształtować wymiar kary w rozporządzeniu, gdyż żaden przepis nie określał jej minimalnej wysokości.
Trybunał jednak uznał, że przepisy ustawy regulowały odpowiedzialność rybaków w sposób wyczerpujący. Problem leżał natomiast w samym rozporządzeniu ministra rolnictwa, który określił dolną granicę kar, do czego nie miał prawa.
Czemu w ogóle TK pochylił się nad ustawą, która już nie obowiązuje? Artykuł 137 ust. 1 nowej – o rybołówstwie morskim (Dz.U. z 2015 r. poz. 222) – stanowi bowiem, że do spraw wszczętych i niezakończonych decyzją ostateczną do dnia wejścia w życie nowego aktu prawnego stosuje się przepisy ustawy poprzedniej. To zaś oznacza, że toczące się postępowania rozpatrywane są na podstawie zakwestionowanych przez grupę posłów regulacji.

ORZECZNICTWO

Wyrok TK o z 17 marca 2015 r., sygn. akt K 31/13.