Ustawodawca chce ograniczyć wydatki spadkobierców. Mimo to w niektórych sytuacjach zapłacą oni nawet kilka tysięcy złotych za inwentaryzację spadku.



Już niebawem domyślnym sposobem dziedziczenia będzie ten z dobrodziejstwem inwentarza. Oznacza to – z jednej strony – ograniczenie odpowiedzialności spadkobiercy za ewentualne długi, z drugiej jednak także więcej obowiązków, w tym przede wszystkim przygotowanie spisu inwentarza. Zajmuje się tym co do zasady komornik sądowy. Sęk w tym, że robi to odpłatnie. Ustalenie stanu majątku spadkowego bywa zaś kosztowne: komornik za każdą rozpoczętą godzinę pracy inkasuje ok. 400 zł, a często trzeba dokonać wyceny aktywów z udziałem biegłych rzeczoznawców. Tym samym koszty potrafią sięgać nawet powyżej 10 tys. zł.
– Wycena jednej nieruchomości, gdy sytuacja prawna jest skomplikowana, to od 4 do 6 tys. zł. A przecież nieruchomości może być więcej – mówi Paweł Kuglarz, partner w kancelarii Wolf Theiss. I ocenia, że sumując wszystkie koszty, nie powinna dziwić kwota rzędu kilkunastu tysięcy złotych.
Resort sprawiedliwości chce i ten problem rozwiązać – i ułatwić życie spadkobiercom. Jak przekonują w ministerstwie, nie ma żadnego powodu, aby obciążać opłatami ludzi w sytuacjach, w których nie ma żadnych sporów ani wątpliwości co do wartości odziedziczonego majątku.
Stąd też propozycja wprowadzenia prywatnego wykazu inwentarza, przygotowywanego przez samych spadkobierców. Będą oni mogli skorzystać ze wzoru udostępnionego na stronach internetowych.
W praktyce więc, w razie niekwestionowania przez wierzycieli sporządzonego wykazu, możliwe będzie uniknięcie sporządzania spisu i związanych z tym kosztów. Problem jednak się pojawi, gdy wykaz zostanie zakwestionowany. Wtedy będzie musiał zostać sporządzony spis, którego koszty poniesie ten, kto domaga się weryfikacji stanu schedy: w większości przypadków wierzyciel zmarłego. Jak uzasadnia Ministerstwo Sprawiedliwości – dlatego, by nie narażać na zbędne wydatki spadkobierców. Instytucje finansowe jednak nie widzą powodów, aby miały dodatkowo płacić za to, że chcą wyegzekwować swoje należności. Nieoficjalnie przyznają, że w praktyce za tę zmianę zapłacą sami konsumenci („Odpowiedzialność za długi mniejsza, ale kredyty droższe”, DGP 23/2015).
Nie podziela tych obaw sam resort. „Regulacja odpowiedzialności za długi spadkowe wymaga uwzględnienia i sprawiedliwego zrównoważenia przeciwstawnych racji i interesów wierzycieli spadkowych oraz spadkobierców. Przedstawiony projekt wypełnia to zadanie” – czytamy w uzasadnieniu rządowej propozycji, która trafi lada dzień do podpisu prezydenta. Co ma być gwarancją dla wierzycieli? Przede wszystkim 6-miesięczne vacatio legis, które ma im pozwolić na dostosowanie się do nowych realiów.
W niektórych sytuacjach za spis zapłacą jednak sami spadkobiercy. Zdarzy się tak wtedy, gdy zawnioskuje o to osoba zwolniona z kosztów sądowych lub zostanie on sporządzony z urzędu.
Etap legislacyjny
Ustawa uchwalona przez Sejm