Sąd Najwyższy w sprawach dotyczących prostego przyjęcia spadku orzeka dość konsekwentnie. I nie jest to orzecznictwo sprzyjające spadkobiercom. Dlatego też ustawodawca postanowił uprościć im życie. Niebawem domyślnym modelem spadkobrania będzie przyjęcie spadku z dobrodziejstwem inwentarza – co oznacza, że za ewentualne długi spadkobierca co do zasady nie zapłaci z własnej kieszeni, lecz co najwyżej do wysokości aktywów, które odziedziczy. Wynika to z uchwalonej przez Sejm nowelizacji kodeksów cywilnego oraz postępowania cywilnego.
– To potrzebna zmiana. Niby drobna, a tak naprawdę rewolucyjna – mówi Robert Maciaszek, poseł PO, prawnik.
– Ludzie po śmierci najbliższych często nie myślą do końca racjonalnie, nie śledzą, jaka forma przyjęcia spadku byłaby dla nich korzystniejsza. Dlatego trzeba im pomóc, ograniczając konsekwencje braku złożenia oświadczenia o tym, w jaki sposób chcą przyjąć schedę – twierdzi Maciaszek.
Obecnie jeśli ktoś w ciągu pół roku, od kiedy dowiedział się o śmierci spadkodawcy, nie złoży stosownego oświadczenia o sposobie przyjęcia spadku (o czym mówi art. 1015 kodeksu cywilnego), to przyjmuje go w sposób prosty – czyli w pełni odpowiada za ewentualne długi zmarłego. To zaś oznacza, że niekiedy zamiast zyskać, musi dołożyć z własnej kieszeni.
W 2013 r. w blisko ćwierci miliona przypadków spadkobiercy nie złożyli żadnego oświadczenia. Jak podejrzewają eksperci, na ogół po prostu nie wiedzieli, że powinni. Poseł Robert Maciaszek tłumaczy, że udzielając przez 10 lat bezpłatnych porad prawnych regularnie spotykał się z ludźmi, którzy w porę nie zadeklarowali, że chcą przyjąć spadek z dobrodziejstwem inwentarza. A o konsekwencjach zaniechania dowiadywali się dopiero, gdy o wierzytelność upomniała się firma windykacyjna.
– To były szalenie przykre sytuacje, gdy musiałem tym ludziom mówić, że jest już za późno – stwierdza parlamentarzysta.
Jednak art. 1019 par. 2 kodeksu cywilnego stanowi, że spadkobierca, który pod wpływem błędu lub groźby nie złożył żadnego oświadczenia w terminie (co w praktyce oznacza, że dziedziczy w sposób prosty), może uchylić się od skutków prawnych jego niezachowania. Problem w tym, że orzecznictwo Sądu Najwyższego w ostatnich latach było dla spadkobierców wyjątkowo surowe. Między innymi konsekwentnie odmawiano im prawa powoływania się na błąd, o ile nie dołożyli należytej staranności w ustalaniu rzeczywistego stanu majątku spadkowego (np. postanowienie SN z 18 marca 2010 r., sygn. akt V CSK 337/09). Innymi słowy: tylko osoby, które dokładnie prześwietliły finanse zmarłego, mogą w szczególnych okolicznościach uniknąć konsekwencji przyjęcia spadku wraz ze wszelkimi zobowiązaniami. I nie jest istotne to, czy spadkobierca wiedział o długu, lecz czy miał możliwość się dowiedzieć.
A co w sytuacji, gdy przyjmujący spadek popełnił błąd co do prawa, czyli nie zdawał sobie sprawy z regulacji prawnych, nie zaś z okoliczności faktycznych? Eksperci uważają, że należy brać pod uwagę przeciętny stan świadomości prawnej społeczeństwa. Sąd Najwyższy uzupełnia: przeciętny, czyli „nie za wysoki”.
Etap legislacyjny
Ustawa uchwalona przez Sejm