Nowe prawo restrukturyzacyjne ma stanowić dla przedsiębiorców nadzieję na uniknięcie likwidacji. Eksperci jednak obawiają się, że wiele zadań otrzymają osoby do nich nieprzygotowane
Prawo zniechęca do upadłości / Dziennik Gazeta Prawna
Rządzący stwierdzili, że obecnie funkcjonujące uzdrawianie firm to fikcja. Prawo upadłościowe i naprawcze (t.j. Dz.U. z 2012 r. poz. 1112 ze zm.) w praktyce skupia się na upadłości. Stąd decyzja: wydzielić restrukturyzację do innej ustawy. O ważności tego projektu może świadczyć to, że w zeszłym tygodniu sejmowa podkomisja stworzona do zajęcia się prawem restrukturyzacyjnym (przygotowanym przez Ministerstwo Sprawiedliwości we współpracy z resortem gospodarki; druk sejmowy nr 2824) spotkała się aż trzy razy.
– Firmy na to czekają. Pamiętajmy choćby, że pierwsze przedsiębiorstwo Henry’ego Forda, motoryzacyjnego giganta, zakończyło swoją działalność po 18 miesiącach – mówi Andrzej Arendarski, prezes Krajowej Izby Gospodarczej.

Drogi Wysoki Sąd

Są jednak kwestie, które niepokoją ekspertów. Kluczowa: kto będzie pomagał przedsiębiorcom. Z jednej strony wsparcia udzieli nadzorca układu, którym będzie doradca restrukturyzacyjny. Z drugiej – sędzia sądu rejonowego. Zdaniem fachowców to zbyt słabe gwarancje. A resort sprawiedliwości wcale z tym nie polemizuje.
– Rzeczywiście zapewne byłoby lepiej, gdyby postępowania restrukturyzacyjne prowadzone były w sądach okręgowych – przyznaje wiceminister sprawiedliwości Jerzy Kozdroń.
Dlaczego więc projekt zakłada, że właściwe pozostaną sądy rejonowe?
– Potrzebnych byłoby wiele nowych etatów. Przeprowadziliśmy kalkulację kosztów i przy tym budżecie po prostu nie możemy sobie pozwolić na przeniesienie tych postępowań do sądów okręgowych – twierdzi minister Kozdroń.
Specjaliści jednak mówią jasno: to błąd.
Zdaniem Macieja Rocha Pietrzaka, prezesa PMR Restrukturyzacje SA i członka zarządu Stowarzyszenia Praktyków Restrukturyzacji, pozostawienie restrukturyzacji i upadłości podmiotów gospodarczych w sądach rejonowych się nie broni.
– Na ogół są to sprawy ogromnej wagi, kwoty można liczyć w milionach, a miejsca pracy w setkach lub tysiącach. Dlatego też te postępowania powinni prowadzić sędziowie doświadczeni – uważa Maciej Roch Pietrzak.
Jak tłumaczy, w sądach rejonowych bez wątpienia nie brakuje mądrych osób, ale widoczna jest też fluktuacja kadr z uwagi na awanse zawodowe sędziów.
Zgadza się z tym Monika Swaczyna, ekspertka ds. restrukturyzacji Forum Obywatelskiego Rozwoju. Według danych Ministerstwa Sprawiedliwości do sądów rejonowych wpływa ponad dwadzieścia pięć razy więcej spraw niż do sądów okręgowych.
– Przeniesienie upadłości do sądów okręgowych przyspieszyłoby więc postępowania, zapewniło wyższy poziom merytoryczny orzeczeń oraz podniosło wagę spraw – twierdzi Swaczyna.

U patomorfologa

Wiele zastrzeżeń dotyczy także nowej grupy zawodowej – doradców restrukturyzacyjnych. Wybierać ich będą dłużnicy. Zostaną nimi osoby, które uzyskają licencję. Uprawnienia automatycznie dostaną syndycy, nie powinno to także stanowić problemu dla prawników. Pytanie, czy wszyscy są odpowiednio przygotowani nie tylko do pomocy w likwidacji i dzieleniu majątku, lecz także do uzdrawiania firm. Wśród samych syndyków krąży anegdota, że pójść do syndyka w celu restrukturyzacji, to tak jak pójść z dzieckiem chorym na grypę do patomorfologa.
– Rzeczywiście można mieć wątpliwości, czy każdy syndyk będzie dobrym doradcą restrukturyzacyjnym – mówi minister Jerzy Kozdroń. Jak zaznacza, jest jeszcze czas na prace nad projektem i ta kwestia zostanie dokładnie omówiona.
Specjaliści postulują m.in., aby ustawodawca zaproponował model szkoleń, który zapewni, że przedsiębiorcy otrzymają realne wsparcie. – Potrzebny jest więc nowy proces szkolenia uwzględniający naukę podstaw ekonomii i finansów, wyceny przedsiębiorstw czy zasad prowadzenia biznesu – postuluje Monika Swaczyna.
Jej zdaniem umiejętności zweryfikuje jednak i tak wolny rynek.
Jak dodaje Maciej Roch Pietrzak, oprócz systemu szkoleń, praktyk i weryfikacji wiedzy należy stworzyć odpowiedni samorząd zawodowy stojący na straży dobrych praktyk, standardów i obowiązku ustawicznego kształcenia zawodowego.

Etap legislacyjny

Prace w sejmowej podkomisji