Niezachowanie ostrożności i nadmierne poleganie na zasadzie wzajemnego zaufania może prowadzić do pokrzywdzenia nie dość przewidującej strony, bowiem w procesie cywilnym nie będzie ona w stanie wykazać swych racji - wskazał Sąd Okręgowy w Poznaniu.

Kobieta (nazwijmy ją Karolina) pozwała swojego byłego partnera życiowego - Andrzeja, o zapłatę. Zażądała od niego kwoty 78.800 zł. Wskazała, że w 2004 r. pożyczyła mu taką sumę na zakup samochodu. Umowa pożyczki nie została jednak sporządzona na piśmie, gdyż strony pozostawały we wspólnym pożyciu. A jak ludzie się kochają, to nie w głowie im dokumentowanie takich spraw.

Romans i auto

Kobieta wskazała, że dokonała przelewu pieniędzy na konto dealera samochodowego, zaś samochód został zarejestrowany na Andrzeja. A to jej zdaniem potwierdza fakt zawarcia przez strony ustnej umowy pożyczki. Andrzej zaprzeczył, by Karolina kiedykolwiek udzielała mu pożyczki, wyjaśniając, że samochód miał służyć zaspokajaniu potrzeb obu stron i w taki też sposób był wykorzystywany do 2007 r. Później auto było w wyłącznej dyspozycji kobiety, zaś w 2008 r. zostało sprzedane. Mężczyzna zaprzeczył też, by kobieta zobowiązała go do zwrotu owych 78 tys. zł oraz, aby kiedykolwiek przez ponad 10 lat wspólnego pożycia żądała oddania tych pieniędzy.

Wyjaśnił, że ich związek trwał od 1999 r. do 2011 r. Podał, że przez cały okres trwania ich romansu to on kupował jej drogie prezenty w postaci samochodów, a także fundował liczne wycieczki zagraniczne, zaś w 2010 r. przekazał 120 tys. zł na zakup gospodarstwa rolnego, w którym kobieta miała prowadzić stadninę koni. Ponadto zaznaczył, że była ukochana założyła w 2002 r. wydawnictwo, w którym on od początku jej pomagał.

Kobieta zaś przekonywała sąd, że strony były parą dopiero od 2004 r. Zaznaczyła, że krótki okres czasu, przez jaki się znały przed zakupem samochodu przemawia za tym, że przysporzenie dokonane przez nią nie mogło mieć nieodpłatnego charakteru, lecz było rzeczywiście jedynie pożyczką. Zaznaczyła, że strony nigdy nie robiły sobie drogich prezentów, a nawet ze sobą nie zamieszkały. Zaprzeczyła, by kiedykolwiek użytkowała sporny samochód, wskazując, że nawet kiedy skradziono jej własny samochód, korzystała z taksówek i komunikacji miejskiej.

Sąd na wokandę którego sprawa trafiła uznał, że istotne dla rozstrzygnięcia były nie tylko fakty bezpośrednio związane z zakupem samochodu, ale i okoliczności dotyczące wzajemnych relacji finansowych stron w czasie trwania ich związku uczuciowego. Nie kupił jednak wersji Karoliny, jakoby jedynie pożyczyła pozwanemu 78.800 zł na zakup samochodu, zobowiązując go do zwrotu tych pieniędzy. Jakkolwiek sytuacja, w której jeden z partnerów pożycza drugiemu pieniądze na zakup samochodu bez pisemnej umowy pożyczki, jawi się w nieformalnych związkach jako dość typowa i pozostaje w zgodzie z doświadczeniem życiowym, to jednak zeznania kobiety wzbudzają szereg wątpliwości.

Umowa na piśmie

Dlatego też sąd oddalił powództwo. Wyjaśnił, że zgodnie z art. 720 par. 2 kodeksu cywilnego umowa pożyczki, której wartość przenosi 500 zł powinna być stwierdzona pismem. W tej sprawie kobieta nie przedstawiła takiego dowodu – pisemnej umowy pożyczki zawartej z Andrzejem. Zgodnie zaś z art. 6 k.c. ciężar udowodnienia faktu spoczywa na osobie, która z faktu tego wywodzi skutki prawne. I tak kobieta nie sprostała ciężarowi dowodu - jak uznał sąd. Dowody przez nią zaoferowane nie wykazały, by rzeczywiście pożyczyła ona pozwanemu 78.800 zł. Sąd ustalił fakty zgodnie z twierdzeniami mężczyzny, uznając, że Karolina zapłaciła za samochód, kierując się wyłącznie uczuciami do swego partnera i nie oczekując niczego w zamian. Ta wersja wydarzeń korespondowała z wyznaniem Karoliny, że jest ona osobą bardzo uczuciową i działającą pod wpływem silnych emocji. Stan zakochania się w Andrzeju mógł tłumaczyć wyłożenie przez nią pieniędzy na zakup samochodu dla partnera. Równie dobrze motywy działania powódki mogły być zupełnie inne, a to wobec licznych powiązań finansowych stron i wynikających z nich wzajemnych roszczeń. Strony prowadziły bowiem co najmniej od 2004 r. wspólne interesy, zawiązując w 2007 r. spółkę cywilną. Jednak dla oceny żądania kobiety wystarczające było ustalenie przez sąd, że do żadnej umowy pożyczki w 2004 r. między stronami nie doszło. Kobieta zapłaciła za samochód nie oczekując od byłego ukochanego zwrotu pieniędzy.

Na marginesie sąd wskazał, że gdyby prawdą w rzeczywistości była wersja zdarzeń przedstawiona przez powódkę, to powództwo i tak podlegałoby oddaleniu na podstawie art. 6 k.c. tj. z uwagi na brak udowodnienia twierdzeń uzasadniających żądanie. Strona wytaczająca powództwo musi bowiem liczyć się z tym, że nie udźwignie ciężaru dowodu. Przegranie sprawy z uwagi na brak wykazania prawdziwości swych twierdzeń jest ryzykiem wkalkulowanym w każdą sprawę cywilną, z czego powódka musiała zdawać sobie sprawę, tym bardziej, że reprezentował ją fachowy pełnomocnik. Zasada należytego dbania o swe interesy wymaga ponadto od podmiotów uczestniczących w obrocie gospodarczym, by dokumentowały swoje poczynania pisemnymi umowami. Brak zachowania ostrożności i nadmierne poleganie na zasadzie wzajemnego zaufania może prowadzić do pokrzywdzenia nie dość przewidującej strony, bowiem w procesie cywilnym nie będzie ona w stanie wykazać swych racji, a jej powództwo – choćby w rzeczywistości oparte na prawdziwych twierdzeniach – zostanie oddalone. Jak w tej sprawie.

Wyrok Sądu Okręgowego w Poznaniu z 15 października 2014 r., sygn. akt I C 3320/13